21.

81 2 0
                                        

Od samego rana miałam mnóstwo na głowie, Panna młoda odrobinę panikowała więc moim ekstra zadaniem było uspokajanie jej ponieważ przyjaciółki nie dawały rady. Cała ceremonia była przepiękna. Wszystko odbyło się bez zbędnych rewelacji i w dodatku przez cały czas unikałam Emila. Zauważyłam też że Państwo młodzi zatrudnili też innego fotografa, zatem wywnioskowałam że będą się zmieniać albo pracować wspólnie. Po zakończonej pracy poszłam do pokoju spakować swoje rzeczy, w między czasie próbowałam dodzwonić się do Eryka. Odebrał

- No halo malutka co tam?
- Eryczku ja już skończyłam, dasz radę po mnie przyjechać.?
- Hmm 2.5 godziny w jedną stronę. Nawet gdybym chciał w przerwie to nie zdążę...  A ty masz gdzie czekać te 3 godziny jakby co? Ale czekaj zadzwonię do Paula.
- Nie trzeba tak mam gdzie czekać. Nie kłopocz się pa.
- Jesteś pewna?
- Tak
- Wiesz, że jak ci się coś stanie Wiktoria mnie zabije.
- Spokojnie buziak pa.

- Cholera co ja teraz zrobię?- zastanawiałam się na głos. Usiadłam na łóżku i próbowałam coś wymyślić
Było mi jednak szkoda tej Cudownej pogody, więc zabrałam torbę i wyszłam przed budynek posiedzieć na ławce i patrzeć jak super bawią się goście. Mega mnie to cieszyło. Nagle zadzwonił telefon, wyświetlił się numer którego nie miałam zapisanego.

- Tak słucham.?
- Hej Justyna.
- Em z kim rozmawiam?
- Ah no tak. Z tej strony Paul.
- To ty. Po co dzwonisz?
- Jestem już w drodze powinienem być za jakieś 1.5 godziny.
- Ale co? Na darmo jedziesz, ja już wracam.
- Malenka nie potrafisz kłamać. Poza tym Eryk do mnie dzwonił więc wszystko wiem. Niedługo będę.

Rozłączył się, a ja nie wiedziałam czy chce na niego czekać od jednej porażki do drugiej. Chyba tylko to potrafiłam. Chciałam się zbierać i wracać na nogach łapiąc stopa. I na moje nieszczęście podszedł do mnie Emil.

- Dżasta możemy porozmawiać?- podszedł do mnie najbliżej jak się dało
- Chyba nie mamy o czym. Twoja dziewczyna bawi się tam - wskazałam mu palcem na tłum tańczący na parkiecie
- Daj spokój to nie tak. Ona nie jest moja dziewczyna zresztą żadna nie jest.
- żadna? No pięknie to ile ich kurwa jest co... - wrzasnelam na niego
- Nie o to mi chodzi. Ja nie wchodzę w związki. To moja zasada. I tyle. Zwykły seks bez zobowiązań.- złapał mnie za rękę..
- Wiesz co pierdol się! - wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Nie niszcz tego co jest między nami
- Ty to zniszczyłeś.- na domiar złego  podeszła do niego tymczasowa,, dziewczyna "
- Tutaj jesteś misiaczku. Szukałam cie.
- Już idę rybko. A my jeszcze dokończymy.
- Ee zakończyliśmy już. Żegnam - machnęła przed nimi ręka aby już odeszli

Siedziałam tak na tej ławce, gapiłam się na szczęśliwa Pannę młoda i pomyślałam że też bym chciała być na jej miejscu. Kątem oka widziałam, że Emil jakoś nie do konca się przejął nasza sprawa bo bawił się w najlepsze. Za to ja zadawała sobie pytanie czy chce w to dalej brnąć czy chce faceta a zasadzie kolesia który nigdy nie będzie mój i raz będzie się bzykał że mną a innym razem z setką następnych i chyba nie byłam na to gotowa. W tym czasie podjechał mi znany samochód i wysiadł z niego Paul z bukietem róż i idzie w moja stronę.

- Ocipiałeś kompletnie tak?!
- O co ci chodzi. Chciałem sprawić ci przyjemność to źle?
- W naszej sytuacji owszem źle.. - w tym momencie zauważyłam że podbiega do nas Emil
- Co on tu kurwa robi? - wtrącił się Emil
- Nie twój biznes kolego - odpowiedział mu Paul.
- Nie jestem twoim kolega i odwal się od Justyny ona ze mną sypia nie z tobą.
- Że co?!  Powiedz ze ten pedał żartuję.

Nie wytrzymałam zabrałam swoją torbę i pobiegłam przed siebie ile sił w nogach. Mogli dla mnie wtedy się pozabijać lub nie.... Po co mi to wszystko było, miałam zasadę ze nie umawiam się i gdybym się tego trgo trzymała dziś nie byłoby problemu. Kiedy już powoli zaczynało brakować mi tchu, zwolniłam krok, stanęłam przy głównej drodze i próbowałam złapać stopa. Wtedy podjechał Paul, zatrzymał się na poboczu i wysiadł z samochodu.
- Wsiadaj do auta Justyna.,- na te słowa nie odezwałam się nic i udawałam, że go nie słyszę. - Justyna do cholery nie osłabiaj mnie i wsiadaj do samochodu.
- Odpierdolisz się wreszcie?!
- Daj się odwieźć.
- Nie ma mowy
- Kurwa. Do auta! - wrzasnal i uderzył dłonią w maskę samochodu. Przestraszyłam się go w pewnym momencie, a on podszedł zabrał moja torbę i zapakował do bagażnika. Złapał mnie za rękę chcąc pociągnąć w stronę samochodu, ale zabrałam ją i z całej mocy uderzyłam go w policzek. Ten tylko złapał się odruchowo za niego a ja szybkim krokiem usiadłam na siedzenie i gapiłam się wyczekując reakcji. Stał tam przez chwilę i wrócił do auta odpalił silnik i ruszył. Po godzinie jazdy żadne z nas nie wydało z siebie odgłosu. Mój telefon non stop wydzwaniał.
- Możesz wreszcie odebrać ten jebany telefon Albo wyciszyć. Rozprasza mnie. - rzucił w mija stronę a ja odebrała telefon.

- Halo. - miałam mega wkurwiony głos i ci którzy mnie dobrze znali z łatwością by rozpoznali ze coś jest nie tak.
- Cześć pysiu. Zaraz zaraz coś tu nie gra.. Co się stało?
- W sumie dużo do opowiadania.
- Wczoraj pewnie jebałaś się z Emilem zgadłem?
- Taaak - pociekły mi łzy
- To nie rozumiem czego beczysz mała?
- No bo on.. No bo...
- No nie wiąże się. Mówiłem Ci kochanie.... Żebyś na niego uważała... Pogadam z miśkiem chcesz?
- Nie Marcello lepiej nie. Sama jestem sobie winna.
- Pieprzysz trzy po trzy wiesz? suczko zapamiętaj że ty nigdy nie będziesz winna że facet jest chujem i to tyle. O kurwa muszę to gdzieś zapisać. Świetny jestem.
- Ha ha  głuptasie.
- Ale udało mi się cie rozśmieszyć. Właściwie to gdzie ty teraz jesteś?
- wracam do domu.
- Jak? Z Eryczkiem tak?
- w sumie to z Paulem. - zerknęłam na niego ale on był mega skupiony na drodze albo tak mi się tylko wydawało
- Powyginało cie o tego jebania z Emilem czy co?! Na chuj z nim....
- Marcel bo tylko on mógł po mnie przyjechać. Zresztą jestem mu wdzięczna, bo miałam. Dość Emila. Kończę będę w domu odezwę się.

Rozłączyłam się i widziałam że Paul się w końcu uśmiechnął, nie wiem czy tak sam z siebie czy usłyszał że miałam dość Emila i to był powód tego uśmiechu. Zjechał nagle do KFC.

- Jesteś głodna piękna? - popatrzył na mnie
- A ty co masz kilka różnych masek i zmieniasz sobie co chwilę?
- Ej mała. Zależy mi na tobie w chuj, nigdy nie potrafiłem okazywać uczuć. Ale zrobię wszystko co będziesz chciała. Obiecuje tylko daj mi jeszcze jedna szanse- złapał. Mnie delikatnie za rękę i  podniósł do ust a następnie pocałował
- Ta jeszcze jedna szanse później następna i następna i tak w kółko?
- Nie. Ostatnia proszę o ostatnia szanse i dam Ci spokój.
- Nie jestem przekonana.
- Więc pozwól mi na jedno.
- Co takiego? - zdziwiłam się.
- Po prostu się zgódź.
- Niech stracę - kiwnęłam głowa w gęście
- Zamknij oczy. - posłusznie wykonałam a on zbliżył się i pocałował mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafił.
A ja? A ja czułam, że, zaraz odlece. Brakowało mi tego i chyba brakowało mi Paula.
- czy teraz zgodzisz się na ostatnią szansę? - oderwał ode mnie usta i patrzył błagalnie
- Nadal nie jestem pewna. Chyba musimy powtórzyć - mówiąc. To uśmiechnęłam się lekko a Paul znów zatopił swoje usta w moich całowaliśmy się długo i namiętnie, odrywaliśmy się od siebie tylko aby nabrać powietrza. Zjedliśmy coś z restauracji i ruszyliśmy dalej. Paul. Co jakiś czas smyral mnie po udzie lub łapał za rękę, a że miał samochód w automacie mógł to robić bez skrępowana. Powoli robiło się ciemno.

- zjedz proszę w ten lasek - zwróciłam się do Paula.
- Jasne księżniczko ale stało się coś?
- Siku muszę, a tutaj na poboczu najłatwiej.- wyskoczyłam z samochód i udałam się na bok w celu załatwienia potrzeby. Paul wysiadł z samochodu oparł się o maskę i czekał na mnie.
Wracając zauważyłam że coś rusza się w krzakach.
- Paul podejdź proszę! Szybko.
- biegnę co jest.
- patrz tam coś się rusza
-zostań tutaj - rozkazał  a sam podszedł sprawdzić co to.

Trening ZmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz