Jo wyszła z basenu i skierowała się w stronę trenerki, przez którą przed chwilą została zawołana.
- Josephine, chciałabym żebyś wystartowała w tym tygodniu w sztafecie na zawodach razem z Kaylą, Emily, Paige i Julie w porządku? - zapytała pani Robinson, a blondynka była w tak wielkim szoku, że nie wiedziała co ma odpowiedzieć. - Każda z was popłynie dwieście metrów dowolnym okej? Mogę cię dopisać? - kobieta zadała kolejne pytanie.
- Tak, oczywiście, w porządku. Dziękuję - odpowiedziała w końcu Jo i ruszyła do szatni.
Przebrała się i wyszła na korytarz.
- Nie, powiedz mi, że to nie jest prawda! - usłyszała zdenerwowany głos Paige Moore, wyżalającej się swojej przyjaciółce Emily. - Ta gówniara nie może płynąć z nami w sztafecie!
- A jednak - odparła jej tylko brunetka.
- Nie dopuszczę do tego! - kontynuowała ciągle zdenerwowana Paige.
Jo wyszła z pływalni nie chcąc słuchać co jeszcze do powiedzenia na jej temat ma starsza dziewczyna. Przy wyjściu natknęła się na czekającą na nią Kaylę.
- To jak? Jedziemy do mnie? - zapytała jej nowa koleżanka.
Jo nie zastanawiała się nad tym długo. Była tak zdenerwowana usłyszaną przed chwilą rozmową, że nie myślała nad tym co mówi.
- Jasne.
*
- Więc co robimy? Napijesz się czegoś? Może obejrzymy jakiś film? - Kayla zasypała ją pytaniami.
Dziewczyna zrobiła im herbatę i nie zastanawiając się długo włączyły sobie którąś z części Sherlock'a Holmes'a, którego większość i tak w końcu przegadały na temat jakichś głupot. Jo czuła się niezwykle swobodnie w towarzystwie Kayli i czuła, że naprawdę mogłyby się polubić, ale równocześnie bała się tego. Nie wiedziała jak ma się zachowywać, bo od bardzo dawna nie miała przy sobie nikogo bliskiego.
Siedzące na kanapie w salonie dziewczyny nagle usłyszały otwierające się drzwi. Jo momentalnie się spięła, a Kayla tylko się na to uśmiechnęła.
- Spokojnie, to tylko moi rodzice - powiedziała, a do pokoju weszła dwójka, dorosłych, eleganckich, ale uśmiechniętych ludzi.
- O, dzień dobry - przywitał się ojciec Kayli.
- Z kim tym razem mamy do czynienia? Nigdy wcześniej cię chyba nie widziałam - dodała jej mama.
- Nie, ja... Ja jestem Jo - odpowiedziała cicho blondynka.
- Spokojnie, nie zjemy cię. Ja jestem Jenna - przedstawiła się kobieta chociaż Jo i tak nie miała zamiaru zwracać się do niej po imieniu.
- Okej, to może my pójdziemy już na górę? - zaproponowała Kayla.
- Właściwie ja już się chyba będę zbierać. Mój tata będzie się martwił - powiedziała Jo chociaż doskonale wiedziała, że to nieprawda. - Cieszę się, że mogłam do ciebie przyjść. Było naprawdę fajnie. Dziękuję - powiedziała dziewczyna przy wyjściu.
- Ja też się cieszę. Mam nadzieję, że będziemy mogły to powtórzyć - odpowiedziała Kayla i pożegnała swoją nową znajomą.
*
Jo siedziała samotnie w swoim ulubionym miejscu nam jeziorkiem w lesie przy Sydney Beach. Patrzała w spokojną, nienaruszoną przez nikogo, czystą taflę wody i myślała nad tym co się ostatnio działo w jej życiu. Pomimo tego, że tak naprawdę nie było to nic szczególnego to dla niej było to niesamowite. Dlaczego nagle została dostrzeżona na pływalni i dlaczego sama Kayla Miller chce utrzymywać z nią kontakt? To było pytanie, na które nie znała odpowiedzi, ale uważała, że nie zasługuje na to wszystko. Poza tym ze wszystkim co się teraz działo mogły się wiązać pewne zobowiązania, których bardzo się obawiała. Nie chciała nagle stać się rozpoznawana w szkole, choć to jej raczej nie groziło, nie chciała nagle mieć wokół siebie mnóstwa ludzi, wolała być sama. Pierwszym takim zobowiązaniem była na przykład piątkowa impreza, na którą nie miała zamiaru się wybierać, ale bała się, że Kayla nie odpuści.
Nagle przemyślenia Jo zostały przerwane przez cichutki trzask po drugiej stronie jeziorka. Blondynka szybko przesunęła się za najbliższe drzewo aby pozostać niezauważoną. Nigdy nie widziała tutaj żadnej żywej duszy i teraz również nikogo nie widziała pomimo tego, że wiedziała, że ktoś tam jest. Widziała jakby cień kogoś siedzącego po drugiej stronie, ale było już zbyt ciemno aby mogła dostrzec coś więcej. Zresztą nawet tego nie chciała. Podniosła się z ziemii i ruszyła z powrotem w stronę plaży aby jak najszybciej dotrzeć do domu.
Otwarła drzwi kluczem i weszła do środka, gdzie oczywiście nikogo nie było. Zapaliła światło w przedpokoju i westchnęła głośno. Ten dzień naprawdę ją wykończył. Poszła do kuchni aby zaparzyć sobie herbatę. Momentalnie podbiegł do niej jej ukochany szaro-czarny kot i przykleił się do jej nogi.
- Co jest Cheek? Ja też się stęskniłam - zagadnęła go cicho dziewczyna.
Podniosła go z podłogi i przytuliła zaglądając do jego miski, którą po chwili uzupełniła. Kochała tego kota najbardziej na świecie. Już od dawna był jej jedynym towarzyszem każdego dnia. Dbała o niego najlepiej jak umiała.
Przygotowała sobie coś do jedzenia i poszła zamknąć drzwi na klucz, aby móc w spokoju usiąść w salonie pod kocem i obejrzeć coś w telewizji. Oczywiście zaraz po zjedzeniu ruszyła do swojego pokoju chcąc pouczyć się czegoś na jutro, chociaż żaden nauczyciel nie zapowiedział żadnego sprawdzianu. Dziewczyna wolała być jednak gotowa na wszelki wypadek. Nie chciała zawieść ojca. Puściła muzykę na głos i usiadła przy biurku chcąco przyswoić jak najwięcej wiedzy.
Klasyczny wieczór Jo Evans.
*
- Cześć mamo - chłopak przywitał się wchodząc do domu po ciężkim treningu.
Kobieta nie odpowiedziała mu siedząc tylko z głową w dłoniach przy starym stole w jadalni. Nie wyglądała dobrze. W prawdzie nie czuła się dobrze od jakiegoś czasu, ale teraz Luke od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Usiadł obok niej i chwycił ją za dłoń.
- Co się dzieje? - zapytał spodziewając się najgorszego.
- Przyszły wyniki badań kochanie - odpowiedziała mu matka nie powstrzymując już łez.
________________
Jest wreszcie kolejny rozdział!
Przepraszam Was strasznie, że tak długo musieliście czekać. Nie będę się tłumaczyć moją słabą sytuacją ostatnio czy brakiem weny, bo to nie ma sensu. Po prostu przepraszam. Wybaczcie mi.
Jestem ciekawa Waszych opinii i kometarzy, o ile jeszcze w ogóle na nie zasługuję.
Kocham Was i życzę wesołych, spokojnych świąt i szczęśliwego nowego roku!
CZYTASZ
Escape (L.H.)
FanfictionPrzed czym może chcieć uciec największa prymuska w szkole i najpopularniejszy chłopak w mieście. W jaki sposób los ich połączy i czy naprawdę zdołają ze sobą wytrzymać, zostawić wszystko i po prostu uciec?