Luke może nigdy nie był typowym, grzeczym chłopcem, który bez narzekania wykonywał wszystkie polecenia i niczemu się nie sprzeciwiał, ale z całą pewnością nie był też typem bad boy'a, któremu w głowie tylko zabawa.
Owszem, tak to wyglądało. Tak on sam chciał się prezentować. Nie chciał mieć przy sobie nikogo bliskiego. Dlaczego? Odpowiedź była zadziwiająco prosta. Nie chciał po raz kolejny zawieść kogoś na kim by mu zależało, sam nie chciał się zawieść, nie chciał stracić kogoś, bez kogo mogłoby mu być ciężko. Nie chciał cierpieć i nie chciał, żeby inni cierpieli przez niego, więc odsuwał od siebie ludzi.
Luke Hemmings od zawsze chciał wyglądać na szczęśliwego chłopaka z dobrego domu i tak też to wyglądało z boku. Nawet zaglądając do jego małego, przytulnego domu przez okna można było pomyśleć, że wszystko jest w porządku. Kochający się rodzice i przekomarzający się bracia. W rzeczywistości jednak wyglądało to trochę inaczej i Luke zdecydowanie nie miał ochoty ukazywać komukolwiek prawdziwego oblicza rodziny Hemmings'ów.
-*-
Jo nie miała pojęcia, że te kilka tygodni spędzonych w towarzystwie Kayli Miller tak bardzo je do siebie zbliży. Miesiąc temu nie miała zupełnie nikogo. Teraz siedziała z bliską koleżanką na kanapie w swoim salonie z kubkiem gorącej herbaty, oglądając "Opowieść Wigilijną" kilka dni przed świętami i myślała o tym jak to się może skończyć.
- Kay? - rozpoczęła rozmowę zwracając się do drugiej dziewczyny zdrobnieniem, którego zaczęło niedawno używać.
- Hmm? - wymruczała szatynka w odpowiedzi.
- Dlaczego spędzasz ze mną czas? - Jo zapytała ją wreszcie o coś, co dręczyło ją od samego początku ich znajomości.
- Co to za głupie pytanie? - zdziwiła się starsza dziewczyna zaskoczona tym nietypowym tematem.
- Całkiem proste. Po prostu zastanawiam się co sprawiło, że zostawiłaś swoich dotychczasowych przyjaciół i zainteresowałaś się moją osobą. Przecież ty możesz zrobić wszystko. Jesteś piękna, inteligenta i odważna. Ja jestem nikim. Nie rozumiem tego - blondynka rozwinęła niepewnie swoją wypowiedź.
Kayla wzięła łyk herbaty po czym sięgnęłą po pilota, aby wyciszyć dźwięk w telewizorze. Zamierzała powiedzieć coś, co Jo powinna zapamiętać do końca życia.
- Uważając, że jesteś nikim, nie możesz się bardziej pomylić Jo - zaczęła. - Zaintrygowałaś mnie już na swoim pierwszym treningu. Wiesz czemu? Bo nigdy nie widziałam kogoś tak ambitnego. Marzę o tym, żeby być tak zdolną i upartą jak ty - dodała. - Moim przyjaciele nie są warci ani jednej z chwil, które spędzam z tobą. Oni są po prostu debilami, z którymi fajnie jest wyjść na imprezę. Nie potrzebuję ich towarzystwa. To z tobą wreszcie mogę porozmawiać na każdy temat. Bo mogę prawda? - zakończyła z uśmiechem sarkastycznie podkreślając słowo określające jej relację ze wspomnianymi osobami. - Przyjaźnimy się? - zapytała czym zaskoczyła i tak już zdziwioną Jo.
- Ja... Chciałabym, ale... eh... Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - wydukała w końcu młodsza dziewczyna.
- Dlaczego? - tym razem to Kayla była tą zaskoczoną.
- Ja nie nadaję się do bliższych relacji. Za niedługo zorientujesz się, że to bez sensu i odejdziesz, a ja nie będę miała ci tego za złe. Nie chcę mieć przy sobie nikogo - blondynka jeszcze nigdy nikomu tego nie powiedziała.
Teraz po prostu poczuła pewien impuls i nie potrafiła tego powstrzymać.
- Jo, nie wiem co działo się wcześniej w twoim życiu, ale wiem, że się boisz. Możesz mi zaufać, naprawdę. I przysięgam, że nigdy nie odejdę bez poważnego powodu - powiedziała przykładając sobie dłoń do serca z powagą. - Ja chcę cię mieć przy sobie - dodała.
CZYTASZ
Escape (L.H.)
FanfictionPrzed czym może chcieć uciec największa prymuska w szkole i najpopularniejszy chłopak w mieście. W jaki sposób los ich połączy i czy naprawdę zdołają ze sobą wytrzymać, zostawić wszystko i po prostu uciec?