Jo weszła na znaną jej dobrze pływalnie ze sportową torbą pod ramieniem. W budynku było zadziwiająco dużo ludzi. Szkoła organizowała zawody stanowe, jednak Jo niespodziewała się tak dużej ilości zawodników.
Wszędzie kręcili się chłopcy i dziewczyny o wysportowanych sylwetkach, rozgrzewający się i zapisujących u trenerki Robinson do kolejnych konkurencji. Jo podeszła do niej, aby poinformować ją, że już jest.
- O, świetnie Jo. Idź się przebrać, inne dziewczyny z naszej drużyny już rozgrzewają się w wodzie. Zapisałam cię na 100 metrów motylkowym, w tym masz największe szanse - poinformowała blondynkę trenerka i wróciła do uzupełniania kart.
Dziewczyna weszła do szatni, ściągnęła ubrania, pod którymi miała już założony strój kąpielowy i ruszyła na basen skupiając się tylko i wyłącznie na powierzonym jej dzisiaj ważnym zadaniu.
-*-
- Kurwa, zasłoń to okno - podniósł głos Luke nawet jeszcze nie otwierając oczu.
Po wczorajszej imprezie spodziewał się ogromnego kaca. Głowa bolała go niemiłosiernie i niczego nie pragnął teraz bardziej niż butelki wody. Znowu leżał w sobotę rano w nieswoim łóżku, nago. Prawie nic nie pamiętał z wczorajszej nocy, ale kiedy w końcu odsłonił oczy i spojrzał na stojącą przy oknie Paige przez jego głowę przemknęło zamglone wspomnienie wściekłej dziewczyny obrażającej młodszą blondynkę. Nie mógł na nią patrzeć. On również nienawidził tej przeklętej gówniary, ale nigdy w życiu nikomu nie powiedziałby, że nie ma prawa istnieć.
- Przepraszam skarbie - odpowiedziała mu zapatrzona w niego brunetka.
- Nie mów tak do mnie - warknął.
- Coś się stało? - zapytała spokojnie.
- Zupełnie nic. Nie rozumiem czemu znowu tu z tobą jestem - powiedział zgodnie z prawdą. - Która jest godzina? - zapytał.
- Po dziesiątej.
- No ja pierdolę, chcę jeszcze spać - znów zaczął marudzić.
Potrzebował tego. Chciał cały weekend leżeć w łóżku i spać, aby nie myśleć o niczym. Obawiał się tylko koszmarów na temat choroby. Nie chciał wracać do domu. Na szczęście już chwilę później coś innego zajęło jego głowę.
- Niestety nie możesz. Moi rodzice raczej nie będą zadowoleni z tego, że tutaj jesteś. Za godzinę mam być na basenie, na zawodach - powiedziała Paige, a Luke wtedy uświadomił sobie, że przecież ma dzisiaj coś ważnego do zrobienia.
Może w rzeczywistości wcale nie było to takie ważne, ale dla niego zemsta stała na jednym z pierwszych miejsc. Nigdy nie pozostawał nikomu dłużny.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedział ciągle nie wstając z łóżka, tylko przeciągając się.
Wyszli z domu Paige czterdzieści minut później, a Luke oczywiście musiał posłużyć się oknem. Chwilę później byli już na basenie, a pływaczka dostawał surowe polecenia od trenerki. Oboje poszli na górę do szatni gdzie jeszcze niedawno Hemmings planował wyładować na dziewczynie swoje potrzeby seksualne, ale wiadoma, młodsza blondynka im przeszkodziła. Tym razem zatrzymali się przed drzwiami spodziewając się, że w środku są inne dziewczyny, które niekoniecznie życzyłyby sobie obecności blondyna, choć on na pewno by nie narzekał.
- Pamiętasz dziewczynę, na którą wczoraj najechałaś na imprezie? - zapytał nie potrafiąc lepiej wyjaśnić Paige o kogo mu chodzi.
- Którą? ... Aha, faktycznie - odpowiedziała po chwili zastanowienia, co tylko udowodniło chłopakowi, że dla niej to zupełnie nic nie znaczyło.
CZYTASZ
Escape (L.H.)
FanfictionPrzed czym może chcieć uciec największa prymuska w szkole i najpopularniejszy chłopak w mieście. W jaki sposób los ich połączy i czy naprawdę zdołają ze sobą wytrzymać, zostawić wszystko i po prostu uciec?