25.

2.5K 176 11
                                    

Dziewczyna wsadziła torbę do bagażnika i wróciła do domu po butelkę wody na drogę i telefon. Już miała zatrzasnąć za sobą drzwi i wyruszyć samotnie po odpowiedzi kiedy nagle coś się w niej złamało i zdecydowała, że nie da rady zrobić tego sama.

Spojrzała z niepewnością na zdjęcie blondyna ustawione na tapecie jej telefonu, jakiś czas temu, przez samego Luke'a. Robił głupią minę do kamery, nie mając pojęcia co zrobić ze sobą z nudów. To był ostatni czas kiedy czerpał z czegoś radość. Od tamtego czasu tak wiele zmieniło się w jego zachowaniu. 

Był silny. Robił wszystko, żeby jakoś się trzymać, ale uśmiech już od dawna nie rozświetlał jego twarzy. Jo nie starała się tego zmienić. Starała się tylko przy nim być i go wspierać. Wiedziała, że potrzebował teraz czasu dla siebie, na żałobę.

- Luke? - powiedziała kiedy usłyszała jego zachrypnięty głos w głośniku telefonu. - Potrzebuję pomocy - przyznała z nieśmiałością. 

Nie chciała w żaden sposób go wykorzystywać, ale obawiała się, że może być jej ciężko w pojedynkę w trzydniowej podróży. Nie wiedziała jak poradzi sobie z nadchodzącą wycieczką i jej celem fizycznie i emocjonalnie i bała się ryzykować. Poza tym oczywiście, towarzystwo Luke'a znacznie podniosłoby ją na duchu, obojętnie w jakim był stanie.

- Za chwilę będę - usłyszała tylko jego spanikowany ton i odgłos zakończonego połączenia.

Nie wiedziała właściwie czemu tak zareagował, mogła tylko cieszyć się z tak oddanego przyjaciela, ale w takim razie postanowiła po prostu na niego poczekać. Nie musiała wykazywać się szczególną cierpliwością, bo drzwi domu otworzyły się z trzaskiem dosłownie kilka minut później. Do środka wbiegł zdyszany Hemmings rozglądając się nerwowo dookoła.

- Nie ma go tutaj, prawda? - zapytał ze wściekłością zaglądając w głąb korytarza, upewniając się czy na pewno byli tu sami.

Dopiero teraz Jo pojęła czemu Luke tak zareagował. Spodziewał się powrotu jej ojca i kolejnych problemów, a obiecał sobie, że więcej do tego nie dopuści. Nie potrafiłby znieść widoku kolejnej rany na ciele blondynki.

- Nie, Luke. Spokojnie - podeszła do niego drobna dziewczyna.

Chłopak przyciągnął ją gwałtownie do piersi i zamknął w ciasnym uścisku, uspokajając powoli oddech.

- Tak bardzo się wystraszyłem, że znów coś ci zrobi - wyszeptał.

- Wszystko w porządku - odpowiedziała głaszcząc uspokajająco jego plecy i zaciągając się delikatnie jego zapachem.

- Co się stało? - zapytał w końcu blondyn odsuwając od siebie niższą dziewczynę na długość ramion i przyglądając się jej uważnie.

- Muszę załatwić jedną ważną sprawę - Jo założyła niepewnie ręce na piersi i spuściła wzrok.

- Jaką?

- Chcę wiedzieć co dzieje się z moją matką - wyjaśniła mu, a on wypuścił z siebie tylko ciężko powietrze, zupełnie nie wiedząc jak zareagować. - Chcę wiedzieć jak wygląda teraz jej życie, że zupełnie zapomniała o tym co było.

- Rozumiem - Luke skinął powoli głową, ale wciąż zastanawiał się nad tym marszcząc brwi. - Ale gdzie ona teraz jest? - upewnił się blondyn.

- Mieszka w Darwin - odpowiedziała mu jak najspokojniej dziewczyna.

- To drugi koniec kraju, Jo. Nie możesz jechać tam sama - zaprotestował od razu chłopak.

Blondynka tylko posłała mu krótki, nieśmiały uśmiech.

Escape (L.H.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz