XXXIV - Fałszywe oskarżenia

553 77 40
                                    

U mnie ff bez dram, to nie ff 🤷‍♀️




Był ranek, kiedy dotarli do Paryża, a Louis od razu zabrał się do pracy. Zakwaterowali się w hotelu i pierwsze swoje kroki skierowali do katedry Notre Dame, pozostawiając zwiedzanie miasta na kolejne dni. Harry był podekscytowany na samą myśl o wieży Eiffla, Luwrze czy Wersalu, do których obiecał zabrać go Louis, ale jeszcze bardziej podekscytowany był tym, co szatyn wymyślił do swojej książki.

Kiedy weszli do środka katedry, dosłownie zaparło mu dech i od razu chwycił za aparat, nie rozstawał się z nim, a Louis tylko dokupował mu kolejne filmy. I Harry był naprawdę ciekawy, jak wyszły zdjęcia, ale dowie się, dopiero gdy wrócą do domu. Miał nadzieję, że nie były koszmarne. Chciał zrobić jedno, ale Louis pociągnął go za rękaw.

– Później – powiedział, po czym podeszli do jakiegoś człowieka. – Bonjour, je suis Tiwardas Mole – przedstawił się.

– Och, oui – odpowiedział mężczyzna. – Suivez-moi, s'il vous plaît.

Louis przytaknął i ruszył za nim, a Harry też od razu podreptał za tą dwójką, nie chcąc się zgubić. Przez chwilę nie wiedział, gdzie zmierzali, ale zaraz przypomniał sobie o gargulcach, o których wspominał Louis, a kiedy zaczęli wspinać się coraz wyżej, był już przekonany, że idą na jakiś balkon lub coś podobnego.

– Mam nadzieję, że nie masz lęku wysokości – zaśmiał się starszy. – Ale to i tak nic, w porównaniu z Wieżą.

Harry również zaśmiał się krótko. Nie wydawało mu się, żeby miał taki lęk, ale też nigdy nie wchodził na nic wyższego niż kilka drzew. Niedługo potem wyszli na balkon i Harry od razu westchnął głośno zachwycony widokiem, który mu się ukazał. Dachy paryskich domów rozciągały się przed nim i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak ogromne było to miasto. Rozejrzał się dookoła, po czym podszedł i wychylił się przez balustradę. Było dość wysoko, ale na szczęście nie bał się, był tylko ogromnie tym wszystkim podekscytowany.

Louis rozmawiał z mężczyzną i już chwilę później ten zostawił ich samych, a szatyn podszedł do młodszego chłopaka.

– Muszę trochę popracować, dobrze? – zapytał. – Możesz się tutaj rozejrzeć.

Harry pokiwał głową i zaczął rozglądać się dookoła, starając się przyjrzeć jak najlepiej każdemu kawałkowi katedry, kiedy Louis przysiadł na podłodze i wyciągnął z torby kilka rzeczy. Poprawił okulary na nosie, zanim wziął się do pracy. Musiał teraz sprawdzić, czy dobrze powiązał to miejsce w swojej książce z innymi. Harry w tym czasie zaczął przyglądać się kamiennym gargulcom i robić im zdjęcia. Fascynowały go i koniecznie musiał wypytać o nie później Louisa.

Kiedy obejrzał już je dokładnie, zostawił szatyna i zszedł z powrotem do katedry, żeby ją również obejrzeć. Nie chciał przeszkadzać starszemu, a był na tyle blisko, że na pewno się nie zgubi. Przechadzał się po nawach, robiąc zdjęcia i nawet ośmielił się wyjść na chwilę na zewnątrz, ale w końcu i tak wrócił na balkon, gdzie Louis siedział pogrążony w myślach i wyglądał na niezbyt zadowolonego.

– Hugo – powiedział, zanim Harry zapytał, o co chodzi.

– Słucham? – odpowiedział zaskoczony młodszy i dopiero teraz Louis spojrzał na niego, jakby na chwilę zapomniał, że Harry też tutaj był.

– Muszę zmienić plany – powiedział Tomlinson, zaczynając zbierać swoje rzeczy. – Widzisz? Właśnie dlatego, żeby napisać dobrą książkę, trzeba ruszyć się z domu i zweryfikować kilka rzeczy na miejscu, a teraz chodźmy, na pewno jesteś już strasznie głodny. Zjemy coś o dziwnej nazwie.

Inside these pages you just hold meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz