Następnego dnia stoję przed lustrem i sprawdzam swój wygląd. Nie wiem jak się powinno ubierać na takie spotkania więc, założyłam letnią przewiewną sukienkę na ramiączka do kolan i ciemne baleriny.
Do centrum nie mam daleko więc poszłam pieszo. Dzisiejszy dzień okazał się bardzo ciepły więc, gdy dotarłam na miejsce spojrzałam na swoje odbicie w oknie i przeczesałam palcami swoje blond włosy, sięgające do połowy pleców, na ramię. Wtedy zauważyłam że ktoś przygląda mi się po drugiej stronie okna. Speszona opuściłam głowę i podążyłam w kierunku drzwi kawiarni.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Było małe, ale bardzo przytulne. Znajdowało się tam jedno okno. Przy stoliku siedział mężczyzna ubrany w ciemny garnitur, który przyglądał mi się przedtem przez okno. Nieśmiało podeszłam do niego.
- Yyyy dzień dobry. -odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie intensywnymi niebieskimi oczami. Przez ten wzrok zaczerwieniłam się. Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę. Później odchrząknął.
- Dzień doby. Pani Łucja, tak ? -mówiąc to podał mi rękę na przywitanie, jego głos brzmiał bardzo pewnie i stanowczo,
- Yyy... tak. -podałam mu rękę, którą ścisną dosyć mocno.
- Proszę usiąść. -pokazał mi miejsce na przeciwko siebie- Napije się pani czegoś ?
- Nie, dziękuję.
- Rozumiem. W takim razie zacznijmy bez żadnych gierek. Zgadza się pani na pójście na przyjęcie za określona cenę ? -zapytał patrząc mi się w oczy.
- Tak. -mówiąc to odwróciłam wzrok.
- Dobrze. Na początku powiem co oczekuję od pani. Będę tam ważne osobistości więc oczekuję że godnie pani będzie reprezentować się jako moja towarzyszka.
- Postaram się jak najlepiej. -mówiąc to spojrzałam na niego.
- Mam nadzieję. Nie chciałbym zostać ośmieszony. -powiedział to stanowczo, cały czas patrząc się na mnie tym intensywnym wzorkiem- Dobrze. Jeśli chodzi o pieniądze to rozliczymy się po przyjęciu. Chcę zobaczyć jak pani się spisze. -oparł się na krześle i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.- Chciałaby pani coś jeszcze wiedzieć ?- zapytał.
- Yyyy tak. Kiedy ma się odbyć ?
- Za pięć dni. Będzie to uroczystość kameralna, będę również dziennikarze.
- Rozumiem.
- W takim razie to wszytko. -mówić spojrzał na zegarek, który miał na ręce. Wstał. Ja również wstałam- Gdyby miał pani jeszcze jakieś pytania to proszę dzwonić. -podał mi rękę i wyszedł. Stojąc chwilę w miejscu, skierowałam się do wyjścia.
Na dworze wiał lekki wiatr więc, poszłam do parku po drugiej stronie ulicy i usiadłam na ławce.
Po rozmowie z mężczyzną miałam wielkie wątpliwości jeśli chodzi o tą ofertę. Może niepotrzebnie od razu zgodziłam się na to wszytko. Był bardzo dziwny. Wydawał się jakby nie lubił jak ktoś mu się przeciwstawia. Pewny siebie, arogancki. Ale..... No własnie ale. Ten jego wzrok. Gdy tak na mnie patrzył nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Dobra stop Łucja. Skarciłam się w myślach. Teraz nie czas użalać się nad tym.
Teraz to on jest najważniejszy i nic więcej.
CZYTASZ
Miłość z przypadku
RomanceDziewczyna musi zebrać sporą sumę pieniędzy. Stara się szukać każdej pracy. Przez przypadek znajduje ogłoszenie jako "osoba do towarzystwa" za wynagrodzeniem. Nigdy by się na to nie zgodziła, gdyby nie jedyna osoba w jej życiu dla której jest gotow...