Rozdział 20

9.8K 286 6
                                    

Razem z Emilią pojechałyśmy do szpitala, do którego zabrano Kasjana. Podczas drogi próbowałam dodzwonić się do Adama, ale nie odbierał. Zostawiłam mu widomość głosową.

 Na miejscu okazało się że chłopiec jest na OIOM-ie i jego serce powoli przestaje współpracować.

- Panie doktorze. Proszę powiedzieć. Co z moim synem.

- Tak jak już pani wie. Czas dla chłopca jest największym wrogiem. Potrzebuje przeszczepu serca i to jak najszybciej. -odparł lekarz. Tego obawiałam się najbardziej. 

- Ale nadal nie udało nam się zdobyć tych pieniędzy. -powiedziała Emila, kładąc rękę na moich ramionach. 

- Rozumiem. Spróbuje podzwonić do innych placówek. W przypadku zagrażającym życie, niektóre warunki mogą być pominięte. -powiedział lekarz. 

Nie pozwolono mi wejść do niego. Stałam przed salą i patrzyłam przez szybę jak dzielnie walczy. Rozpłakałam się. Dlaczego to małe dziecko musi płacić taka cenę za moje grzechy ? Przecież niczym nie zawinił. 

Emilia próbowała mnie pocieszać, ale sama wiedziała od początku że coś takiego może się zdarzyć. 

Najgorsze jest to że Adam nadal nie dał znaku życia. Parę razy próbowałam się do niego dodzwonić ale bezskutecznie.

Poszłam kupić coś do picia. Przy wejściu zrobił się duży tłok. Przyjechała karetka. Ratownicy zaczęli wyciągać nosze. Pielęgniarka i lekarz podbiegli do nich.

- Co się stało ? -zapytał lekarz.

- Zderzenie dwóch samochodów osobowych. Nastąpił krwotok wewnętrzny.

- Szybko, na bol drugi. -powiedział mężczyzna.- Gdzie to się stało ?

- W centrum. Obok firmy transportowej "Trans". -myślałam że się przesłyszałam. 

Adam. Pomyślałam. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Złapałam się ściany i usiałam na krześle. Nie, błagam. Nie zabieraj mi ich obu.  Znowu zaczęłam płakać. Zobaczyłam jak Emila wbiegła na korytarz i zaczęła się rozglądać. Gdy mnie zobaczyła podbiegła do mnie. 

- Łucjo z Kasjanem jest coraz gorzej. Miał zatrzymanie akcji serca. Musieli go reanimować. -powiedziała przestraszona. 

- Ccc.. co ? -wstałam natychmiast.- Cc co z nim ?

- Na szczęście serce zaczęła znów bić, ale to może się powtórzyć.

- Aaa... Adam tu jest.- powiedziałam.

- To dobrze. -zadeklarowała.

- Nie..... On jest...... On jest na sali operacyjnej.

- Co ty mówisz ? -zapytała zszokowana.- Jak to ?

- Był wypadek obok jego firmy.

- Ale jesteś pewna ? -zapytała- Widziałaś go ? 

- Nie wiem. -zaczęłam iść. Nie wiedziałam co się dzieje. Wydawało mi się że to tylko jakiś dziwny sen. Zaraz się obudzę i wszystko się skończy. 

-Łucja ! -krzyknęła dziewczyna. Straciłam przytomność.

Miłość z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz