Rozdział 18.

1.3K 74 7
                                    

Nicole

Chciałabym wrócić do czasów, kiedy wigilia była dla mnie czasem, na który mocno wyczekuje. W czasie kiedy mama szykuje różne smakołyki, ja oglądam Kevin'a albo inny świąteczny film po raz milionowy. Chciałabym nadal wierzyć w świętego Mikołaja i nie wiedzieć co dostanę pod choinkę, żeby z radością i z niecierpliwieniem, oczekiwać na moment rozdawania prezentów po wigilijnej kolacji.

Nawet zwykła gra w simsy nie sprawia mi już takiej przyjemności. Tak, jestem w pewnym sensie simsomaniaczka, której zapał do tej gry gaśnie z dnia na dzień.

Do tego Harry.

Nadal mam mętlik po jego słowach. Nie wiem czy wierzyć rozumowi, sercu czy jemu. Serce podziela zdanie Styles' a, przez co mój umysł jest przegłosowany dwoma do jednego, ale nadal nie jestem pewna.

Powiedziałam, że nie zdołam mu znowu wybaczyć. Czy mówiłam prawdę?

W te święta postanowiłam kompletnie odciąć umysł od rzeczywistości. Powiedziałam rodzicom, że pod żadnym względem nie chce wiedzieć co dostanę od "gwiazdora". Powracam do starego zwyczaju oglądania starych, świątecznych filmów lub Disney'owych bajek. Wieczorami idę do pokoju, umyta i ubrana w moją reniferową piżamke, zapalam pięknie pachnącą, cynamonową świeczkę i biorę laptopa do łóżka, gdzie gram w simsy.

Do godziny piętnastej pomagałam mamie w kuchni.

I najważniejsza rzecz - próbowałam ograniczyć myśli o Harry'm do poziomu zero. Co było dość... trudne. Chciałam nie raz do niego zadzwonić i po prostu pogadać. Pamiętam jak planowaliśmy, że pójdziemy na łyżwy i nauczy mnie na nich jeździć. Chcieliśmy razem w wolnej chwili wrócić do świątecznych filmów. Jednak nasz piękny plan szlak trafił przez blond małpę.

Tak właśnie wyglądały moje wieczory przez tydzień. Dzień przed wigilią, siedziałam na puszystym dywanie i planowałam jakieś rzeczy do babci. Ładniejsza sukienka na wigilię, a później wygodne swetry. Jedna para szarych dresów, no i oczywiście czarne rurki i jeans'y. Wpakowałam potrzebne kosmetyki do kosmetyczki, a ją następnie do torby. Rozejrzałam się po pokoju czy niczego mi nie zabraknie. Oczywiście w moim bagażu nie zabrakło ukochanego tableta i ładowarki do niego jak i telefonu. Słuchawki oraz jedne zapasowe i mogłam stwierdzić, że jestem już przygotowana na podróż do rodziców mojego taty.

Zeszłam na dół, gdzie moja mama latała i szalała, a ojciec jej pomagał. Przyszłam im również z pomocą i po trzydziestu minutach siedzieliśmy już w aucie, jadąc do Liverpool'u.

Włączyłam smutniejsza muzykę w słuchawkach i przemknęłam oczy, opierając głowę o szybę. Brakowało mi go, ale coś mnie powstrzymywało, żeby do niego wrócić.

-----

Poprawiam się i dodaje nowy rozdział szybciej niż zazwyczaj ;* wydaje mi się, ze tak już zostanie przez pewien czas... (:

All Of The Stars | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz