...Epilog...

1.8K 86 1
                                    

Kiedy Harry usłyszał, że jego babcia trafiła do szpitala, od razu popędził na piętro do Lizzy. Powiedział jej co przed chwilą usłyszał i pomimo nalegań dziewczyny, postanowił pojść sam. Do szpitala miał zaledwie dwie ulice, więc nie ociągając się dłużej poszedł się ubrać i razem z Izzy wyszedł z domu. 

Niemal biegiem popędził do rodziców. Bał się o babcie. Nie mógł jej stracić, nie teraz. Kochał ją bardzo mocno i u niej zawsze miał największe wsparcie. Nawet teraz. Pocieszała go mówiąc, że miłość nie jest przemijająca, co tylko Harry'ego dołowało. Bo po jeżeli tylko on ją kochał i będzie się męczył z tym uczuciem, a tak naprawdę Nikky nic do niego nie czuła? 

Kiedy wszedł do ciepłego, ale zarazem znienawidzonego budynku przesiąkniętego zapachem leków i różnych medycznych chemikali. Podszedł do recepcji i zapytał się o piętro i numer pokoju w którym leży jego babcia. Okazało się, że jest to ten sam pokój, w którym kiedyś leżała razem z babką Nicole. Ruszył w tamtym kierunku. Po paru minutach siedział już na plastikowym krzesełku przed salą. 

Wspomnienia powróciły sprzed 2 miesięcy. Harry uświadomił sobie dopiero teraz, że minęły dokładnie dwa miesiące, odkąd spotkał tu płaczącą Nicole. Schował twarz w dłoniach i zaczął nerwowo przebierać nogami. Rodzice siedzieli niedaleko, poinformowali przed chwilą syna, że lekarze ratują babcię. Chłopak żył teraz w niepewności i obawie... Lękał się tego, co może niedługo usłyszeć. 

W tym czasie Nicole, postanowiła odwiedzić mamę w pracy. Co prawda nie sama z siebie, bo jej sekretarka w gabinecie wzięła urlop, więc dziewczyna miała matce pomóc, wpisując zapisane pacjentki do komputera. Była to dość przyjemna praca. Dziewczyna uważała, że świadomość, ile jest kobiet, które oczekują na przyjście na świat swojego maleństwa, jest piękna. A pomyśleć, że te parę kobiet, to pewnie jedynie garstka z wszystkich na świecie. 

Z drugiej strony smutne było dla niej to, że w czasie kiedy ktoś się rodzi, też ktoś umiera. Czasami nie słusznie i w zbyt młodym wieku. Nic na to nie możemy poradzić. Chorujemy, bierzemy nie raz nieświadomie udziały w wypadkach, a każdy czyn ma swoje konsekwencje. Tak zawsze mawiała jej babcia, a od niedawna, te parę słów, stało się mottem Nikky. 

Szatynka weszła do szpitala i udała się do recepcji, żeby powiedzieć kim jest i gdzie się udaję. Na szczęście trafiła na znaną jej recepcjonistkę, która nie dopytywała się o szczegóły, tylko przytaknęła, przy okazji zagadując chwilę dziewczynę. Nicole nie lubiła drogi do jej matki gabinetu, bo najkrótsza droga prowadziła właśnie przez znienawidzony korytarz. 

W czasie kiedy brunetka podchodziła do windy, do Harry'ego i jego rodziców podszedł lekarz. Rozpiął kitel i z poważnym wyrazem twarzy podszedł do nich. 

- Mam dla państwa niestety przykrą wiadomość. Nie udało nam się odratować kobiety. - powiedział, a mam loczka rozpłakała się. Straciła właśnie swoją matkę, a Hazz ukochaną babcię. 

Chwilę później rodzice poszli podpisywać jakieś papiery.  Lekarz zapytał się go, czy chce zobaczyć jeszcze babkę,  ale on energicznie zaprzeczył ruchem głowy.  Chciał ją zapamiętać jako żywą, a nie umarłą.

Łzy zaczęły mu lekko spływać po policzkach.  Ostatnio stracił jedna ważną kobietę swojego życia, a teraz stracił drugą.  Przymknął oczy i kiedy chciał wycofać się, żeby usiąść poczuł jak ktoś go przytula.

Mama? Lizzy? Lily? Myślał kto to mógł być, ale zapach perfum pasował jej tylko do jeden osoby.  Nie wierzył,  żeby to była ona...

Kiedy Nicole weszła na piętro, westchnęła i popchnęła ciężkie drzwi,  żeby ruszyć do przodu.  Zaraz po przekroczeniu oddziału usłyszała płacz.  Przypomniało jej się,  co przeżywała dwa miesiące temu. To był horror. 

Doszła do korytarza, w którym wszystko się wydarzyło.  Zobaczyła rodziców Harry'ego odchodzących za lekarzem.  Nie daleko stał on.  Miał łzy na policzkach i przymknięte oczy.  Spojrzała na zamknięte drzwi. 

Po jej głowie chodziły najczerniejsze scenariusze. Czy jego babcia... 

On nigdy bez powodu nie płacze... 

Przypominał jej umysł. 

Nie myśląc wiele podbiegła do niego i przytuliła go. On gdy tu był, to nie zostawił jej w potrzebie,  więc ona tym bardziej nie mogła zostawić tego obojętnie. 

Przytuliła go mocno, a po chwili poczuła jak chłopak również przyciąga ją w tali bliżej siebie. 

- Tak bardzo mi przykro...  -  wyszeptała. Zaczęła bawić się dłonią włosami chłopaka, co działało na niego kojąco. Gdy zna się człowieka tyle czasu,  to wie się co na niego działa. 

Stali w milczeniu,  ale to nie było niezręczne. Harry był wdzięczny dziewczynie, że tu z nim jest, ale podejrzewał,  że to nie będzie trwało wiecznie. 

Nicole lekko chciała się od niej odsunąć,  ale chłopak zatrzymał ją.

- Zostań. - powiedział.  - Proszę. - dodał. 

Dziewczyna z chęcią znowu się w niego wtuliła. 

- Harry, ja Cię przepraszam.  - szepnęła do niego.  - Powinnam Cię wysłuchać, a nie zachowywać się jak egoistka i suka.

- Nicole,  nie przepraszaj mnie. Rozumiem o co Ci chodzi.  - wyszeptał do niej.  - Cieszę się, że teraz tutaj jesteś. 

- Ja też. - odpowiedziała.  Odsunęła od niego trochę głowę. 

- Czyli wracamy do początku. - powiedziała.  Chłopak popatrzył na nią niezrozumiale. - Pogodzilśmy się w ten sam sposób. I znowu to samo. - uśmiechnęła się do niego lekko.  - Tak mi przykro. - powiedziała i przejechała wierzchem dłoni po jego policzku. 

- Czyli pomiędzy nami wszystko okej? - zapytał z nadzieją. 

- Chyba tak. - powiedziała, zagryzając dolną warge.  Przytulił mnie znowu do siebie, a na odetchnęła z ulgą, ciesząc się,  że wszystko jest dobrze. 

Odsunął głowę od niej i popatrzył na nią uważnie. 

- Mogę Cię pocałować? - zapytał nie pewnie.  Dziewczyna kiwnęła głową, a po chwili jego usta dotknęły jej warg. Pocałunek z początku delikatny i nieśmiały, przerodził się później w coś bardziej namiętnego.

Po zakończeniu pocałunku,  odsunęli się od siebie i oparli o swojego czoła. 

- Jednak w życiu wszystko jest według gwiazd. 

I tak właśnie skończyła się ich historia. Czasami nieszczęśliwe wypadki łączą ludzi, a nie raz przez naszą głupotę,  niepotrzebnie się kłócimy przez co nawet do chodzi do zerwania. Wszystkie działania mają swoje konsekwencje. Jak się okazało, w tym przypadku są one pozytywne. 

+++

Przebiegłe z was bestię no xd myślałam ze was tu zaskoczę, a jednak zostałam rozgryziona. ;d

Nie wierzę, że to koniec. Moje pierwsze skończone opowiadanie :") będzie mi brakować Nicole i Harry'ego :C

Uprzedzając może pytania niektórych osób, nie będzie drugiej części... Nie wiem czy jest sens kontynuowania tego. 

W każdym razie do teraz było:
6,49 tysięcy wyświetleń, 
363 gwiazdki, 
52 komentarze. 

Dziękuję wam kochani za to, że byliście ze mną podczas całego pisania,  że mogłam liczyć na wasze komentarze,  które wywoływały u mnie uśmiech na twarzy o za wasze wsparcie! :")

Mam nadzieję,  że nie zawiedliście się co do opowiadania i jego zakończenia.  Miało być troszeczkę inaczej, ale wydaje mi się,  że nie wyszło tak źle c:

No nic.  Teraz mi zostaje zakończyć kilometrową notkę autorską i się z wami pożegnać. 

Do napisania kochani!  Zapraszam na moje inne ff i...  może wyczekujcie czegoś nowego? :)

All Of The Stars | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz