Rozdział 7

2K 100 2
                                    

Harry

Przyjechałem z ojcem do kancelarii, w której miałem spędzić swoje najbliższe dwa tygodnie życia. Czas zmarnowany... Jedynym pocieszeniem jest fakt, że razem ze mną będzie Nicole. Będę mieć dużo czasu, żeby przemyśleć jak ją podejść.

Nie jest ona łatwą "sztuką". Jest inna niż reszta dziewczyn, więc nie da się jej podejść oklepanymi tekstami i uroczymi gestami jak pozostałe.

Była wyjątkowa pod każym względem. Jej czekoladowe włosy, które lekko opadały falami na ramiona, niebieskie oczy, które jak jest zła, mrożą wszystko i każdego w pobliżu, jej zachowanie - pomimo, że jest znana w szkole nie zwraca na to uwagę. Ma swoich dwóch przyjaciół, a dziewczyny, które chcą wejść do jej grona, miło zbywa. Cała jest idealna, tylko przepaściłem swoje szanse na nią już parę lat temu jak weszliśmy do liceum.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Leniwie obróciłem głowę w stronę hałasu. Ujrzałem w nich pana Green'a i Nicole. Ubrana była w sięgającą do połowy ud, czarną sukienkę i beżowe, wysokie buty. Zdjęła kurtkę, która była w kolorze szpilek i zwróciła się w moim kierunku, żeby zająć obok mnie miejsce.

- Tata u siebie? - zapytał się mnie ojciec Nikky.

- Tak. - kiwnąłem głową.

- Doskonale. Ustalimy i powiemy wam co macie dzisiaj robić. Na razie macie czas wolny. - uśmiechnął się do nas i zniknął w drzwiach gabinetu.

- Jak tam? - zapytałem dziewczyny, która oparła się o oparcie krzesła i ciężko westchnęła.

- Jakoś leci. - wzruszyła ramionami. - A u Ciebie?

- Całkiem dobrze. - odpowiedziałem i dalej jej się przyglądałem.

- Ym, jestem brudna czy coś?

- Nie, czemu?

- Cały czas, odkąd tu weszłam, patrzysz się na mnie. - powiedziała wyraźnie skrępowana.

- Bo jesteś piękna. - powiedziałem, nie do końca świadomu tego co mówię. Nicole przeniosła swój wzrok na mnie i widziałem, że lekko się zarumieniła. Spojrzałem w jej błękitne oczy, które wokół miała zrobione brązową kredką, a rzęsy delikatnie pomalowane tuszem. Nigdy nie malowała się dużo, bo zawsze wolała neutralność.

- Ym, dziękuje... - powiedziała i wstała. Przeszła parę kroków po czym znowu się odwróciła. - Chcesz kawę?

- Poproszę. - uśmiechnąłem się do niej lekko. - Z resztą, pomoge ci.

- Nie musisz...

- Ale chce. - postawiłem na swoim. Wywróciła oczami, ale kiwnęła głową na znak zgody.

Nicole 

Dzisiejsze zachowanie Styles'a było jeszcze dziwniejsze niż ostatnio. Ciągle się na mnie gapił. Najlepsze jest to, że tylko się patrzył, ale już nie odezwał się ani jednym słowem. 

- Aż taka fascynująca jestem, że się mi tak przyglądasz? - zapytałam, nie wytrzymując w końcu.

- Tak. - wyszczerzył się do mnie. Wywróciłam oczami i wróciłam do pisania pisma, o które poprosił mnie tata. Gdy skończyłam zaczynało mi się nudzić. Harry nie uporał się do końca ze swoją pracą, więc nie chciałam mu przeszkadzać, a nic więcej do roboty nie dostaliśmy. Natemperowałam wszystkie możliwe ołówki i posegregowałam spinacze w pudełku według kolorów.

- Nudzi ci się? - zapytał Styles z rozbawieniem w głosie.

- Tak. - mruknęłam.

- Widać. Czemu nie zadzwonisz i nie zapytasz się czy możesz iść szybciej?

- Bo mają rozprawę i nie chce im prze... - przerwał mi odgłos otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł mój roześmiany ojciec z panem Styles'em.

- No dzieci, wygraliśmy! - powiedzieli uradowani z uśmiechem na ustach. - W nagrodę możecie wyjść wcześniej!

- Ale ja jeszcze nie skończyłem... - zaczął Hazz.

- To skończysz jutro. Nie mów, że się tym specjalnie przejmujesz, synu. - zadrwił ojciec loczka, na co chłopak prychnął.

- Jak chcesz. - wzruszył ramionami i zaczął zbierać swoje manatki. Również zaczęłam pakować swój notes i telefon do torebki. Poleciłam tacie, żeby zabrał mojego laptopa, bo nie chciało mi się go tachać. Ubraliśmy kurtki i ruszyliśmy w kierunku domów. Z racji, że chłopak mieszkał ode mnie tylko parę domów dalej, byłam skazana na jego towarzystwo. Połowa drogi minęła nam w ciszy, a ja w większość czasu byłam wpatrzona w czubki swoich szpilek. Pomimo, że byłam na dziesięciocentymetrowych obcasach, to nadal byłam niższa niż Harry. Uroki bycia niskim...

- Nie było aż tak źle dzisiaj... - zaczął chłopak.

- No nie... Pewnie za parę dni nam coś dadzą do roboty, że nie będziemy wie...

- Mi nie chodzi o ten staż. - przerwał mi. - Chodzi mi o nas. W sensie wiesz... Nie pozabijaliśmy się pomimo, że większość dnia spędziliśmy razem. - powiedział kiedy stanęliśmy przed moim domem.

- No... Nie było aż tak źle. - przyznałam mu rację. - Ym, ja już pójdę. Jeszcze muszę wyjść z psem. - westchnęłam.

- Okej. - skinął głową. Odwróciłam się na pięcie, ale przez swoją nieudaczność prawie wywaliłam się w sterte liści przed domem.

Właśnie. Prawie, bo Harry w odpowiednim momencie, chwycił mnie w tali. Przestrzeń pomiędzy naszymi twarzami mocno zmniejszyła się, a Harry szybko to wykorzystał i przywarł swoimi ustami do moich. Położyłam ręce na jego torsie i próbowałam go odepchnąć, ale na marne, bo był ode mnie silniejszy. W końcu poddałam się i przestałam się wiercić. Nieświadoma swoich czynów odwzajemniłam pocałunek. Przeniosłam swoje zimne dłonie z torsu chłopaka na jego ciepły kark. Znowu poczułam jego miękkie usta i wspaniały smak. Wspomnienia z przed kilku lat powróciły, kiedy na każdym powitaniu i pożegnaniu obdarowywał mnie takimi całusami - delikatnymi, słodkimi i romantycznymi. Odsunęłam się od niego kawałek. Oparł swoje czoło o moje.

- Nadal jesteś taką samą ciamajdą jak parę lat temu. - powiedział swoim ochrypłym głosem, który znowu zaczął u mnie wywoływać ciarki. Moje czerwone policzki od zimna, zarumieniły się bardziej. "A ty nadal tak cholernie dobrze całujesz..." - pomyślałam. Wyswobodziłam się z jego uścisku.

- J-ja już pójdę. - powiedziałam i ruszyłam do furtki. Weszłam po schodach, o mało nie wywalając się ponownie. Poszukałam kluczy i otworzyłam drzwi. Odwróciłam się do chłopaka i posłałam mu nieśmiały uśmiech.

- Do jutra, Nicole. - powiedział i zaczął kierować się do swojego domu.

Weszłam do ciepłego pomieszczenia. Jak podejżewałam nikogo nie było. Oparłam się plecami o drzwi wejściowe i zagryzłam dolną wargę, która jeszcze nie dawno była złączona z ustami Harry'ego. Wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza i napisałam sms'a do Sky.

Ja: Omg, właśnie całowałam się z Harry'm.

Sky: Styles'em?!

Ja: A znasz jeszcze jakiegoś innego?

Sky: Omg, Nikky to fantastycznie! *w*

Ja: Dla mnie nie...

Sky: Dlaczego?

Ja: Bo chyba zaczynam się znowu w nim zakochiwać...

------------------

Rozdział wyszedł mi trochę krótszy, mam nadzieję, że się nie gniewacie :c Rozdział pisałam na telefonie, więc mogą być jakieś błędy :/ Akcja zaczyna się powoli rozkręcać. ^^ Co na razie sądzicie o opowiadaniu? Czego się spodziewacie? :3 ♥ Buziaki :**

All Of The Stars | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz