Rozdział 15.

1.3K 74 7
                                    

Harry

Denerwowałem się tym meczem. Miał on zadecydować o tym, czy przejdziemy do następnego etapu, który odbędzie się po świętach. Została minuta do końca meczu, a goście, liceum, z którego wywodzą się  największe snoby świata. Byli w klasie piłkarskiej. A my? Trening i to ostatnio rzadkie z powodu za dużego oblegania sali.  Kopnąłem piłkę do Max'a i pobiegłem do przodu, w kierunku bramki. Chłopcy toczyli pomiędzy sobą wymianę, a ja przebiegłem szybko wzrokiem po trybunie. Zobaczyłem ją tam. Stała i kibicowała nam. Widziałem, że to był dla niej wyczyn, bo nienawidziła chodzić na szkolne mecze.

Usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Spojrzałem na biegnącego z piłką John'a, który był gotowy podać mi już gumową kulę. Spojrzałem na zegar.

10 sekund. Odebrałem od niego zręcznie piłkę i pobiegłem do bramki.

5 sekund. Stanął przede mną przeciwnik, ominąłem go, wywalając się przy tym prawie. Utrzymałem równowagę i biegłem dalej.

W momencie sygnału oznaczającego koniec meczu, strzeliłem piłką w bramkę.

Na sali rozległy się wiwaty. Chłopacy z drużyny biegli w moją stronę. Wydaliśmy z siebie nasz zbiorowy okrzyk i zaczęliśmy cieszyć się wygrana.

Poczułem jak ktoś się na mnie rzuca i przytyka swoje usta do moich. Wiedziałem, że to Nicole, więc od razu odwzajemniłem pocałunek. Chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Cholernie cieszyłem się z wygranej i jej obecność jeszcze to wszystko podmacniała.

Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zamarłem widząc przed sobą Lily. Nie wierzyłem, że właśnie całowałem się z dziewczyną, której nienawidzę i to jeszcze pewnie na oczach mojej dziewczyny. Cholera jasna, gdzie jest Nicole?

Rozejrzałem się po boisku. Wychodziła. Ruszyłem pędem za nią, przepychając się pomiędzy zafascynowanymi ludźmi. Teraz liczyła się dla mnie tylko rozmowa z nią.

Kurwa, co ja zrobiłem...

Nicole

Byłam dumna z chłopców i ich naprawdę pełnej emocji gry. Pierwszy raz spodobał mi się jakikolwiek mecz. Mogłam zobaczyć jak gra mój chłopak poza zajęciami wychowania fizycznego i bez wrzasków nauczyciela, żeby skupiła się na grze, a nie na gapieniu się na chłopaków. Zawsze komentowałam to mruczeniem niezrozumiałych słów pod nosem i prychaniu czy wywracani oczami. 

Kiedy zabrzmiał odgłos zakończenia meczu, co równało się ze strzelenia bramki przez Harry'ego, chciałam do niego pobiec. Ruszyłam do schodów, przeciskając się przez tłum. Zbiegłam po schodkach i kiedy byłam już na murwie, zobaczyłam jak całuje się z jakąś dziewczyną. Widziałam, że to ona się na niego rzuciła, ale nie dość, że on jeszcze odwzajemnił pocałunek, to ją do siebie przyciągnął. Czułam jak zaczynają mnie szczypać oczy od napływających łez. Powstrzymywałam je z całych sił. Nie mogłam pokazać, że jestem słaba. Musiałam walczyć z nimi, żeby nie rozryczeć się na środku boiska. 

Od razu się wycofałam i skierowałam się do drzwi wyjściowych zagryzłam dolną wargę. Po drodze zaczepił mnie Max. 

- Tak, Nicole! Wygraliśmy! - zawołał i podbiegł do mnie. 

- Cieszę się razem z Tobą! - powiedział z udawanych entuzjazmem. 

- Co się stało? - zapytał kiedy był już obok. No tak. Przed nim nic nie ukryje. Popatrzyłam za jego plecy i widziałam biegnącego w moją stronę Harry'ego. 

- Nic. Słuchaj Max, zadzwonię do Ciebie później. - powiedziałam i podbiegłam do drzwi. Przeszłam za nimi parę kroków, po pustym korytarzu. Wszyscy teraz byli na hali. Moje łzy teraz wypłynęły na policzki, ale tylko one. Żadnych szlochów czy innych dodatkowych walorów. Leciały tylko one. 

- Nicole! - usłyszałam ochrypły głos, na drugim końcu korytarza. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę loczka. Automatycznie ruszyłam do biegu, ale jakie szanse, mają moje krótkie nóżki z długimi, wysportowanymi nogami Styles'a? 

- Zostaw mnie! - krzyknęłam na niego kiedy złapał mnie za nadgarstek. Chciałam drugą ręką wycelować mu liścia w policzek, ale w odpowiedniej chwili, uniemożliwił mi ten ruch. - Nie rozumiesz mnie?! Daj mi spokój, proszę! - niemal błagałam, a na moich policzkach, znajdowały się co raz nowe łzy. Miałam go dość i nie starałam się ukryć moich uczuć. Jeżeli rzeczywiście coś do mnie czuł, to moje łzy zabolą go bardziej niż nie jeden cios w policzek. 

- Nie, to ja Ciebie proszę, daj mi coś powiedzieć. - powiedział. 

- Nie, Harry. Zraniłeś mnie. Znowu. Już nigdy Ci nie zaufam. Jesteś dla mnie nikim. - wysyczałam i wyrwałam mu swoją rękę z jego uścisku. Pobiegłam do wyjścia i wybiegłam ze szkoły. Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer. 

- S-sky? - wyszlochałam. 

- Nicole? Co się stało?! - wychrypiała. 

- Może przyjść? - zapytałam pociągając nosem. 

- Tak, czekam. - powiedziała nerwowo. - Co się stało? 

- Powiem Ci jak przyjdę. W każdym razie... To Harry... - powiedziałam tylko tyle i rozłączyłam się. Odwróciłam się i jeszcze raz spojrzałam na szkołę. Zostało mi w niej tylko pół roku, ale to będzie najgorszy czas. Teraz miałam ponad 2 tygodnie przerwy świętecznej. 

Otarłam łzy pod oczami i pędem skierowałam się do domu mojej przyjaciółki. 

W tym momencie nienawidziłam Styles'a tak mocno, jak go jednocześnie kochałam... 

----------------------------------------------

Hej kochani! Jak widzicie poprawiłam się i dodaję kolejny beznadziejny rozdział w ciągu tygodnia! Jej! ;* Coś ostatnio psuję związki w moich opowiadaniach. Widzą to Ci, którzy czytają również Charm. :D

Teraz pytanie do was - chcecie rozdziały krótsze (jeszcze krótsze od tego) i częstsze czy dłuższe i np. raz na tydzień? Piszcie w komentarzach! 

A! Zapomniałabym! Już niedługo możecie wyczekiwać nowego opowiadania ;) Mam już pomysł, więc teraz trzeba go tylko podszlifować ♥

All Of The Stars | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz