Rozdział 14.

1.4K 82 4
                                    

*2 miesiące później* 

Nicole

- Wesołych świąt! - powiedziałam i podbiegłam do Max'a, żeby go przytulić. 

- Aww, Nicole, co Ci się za czułości włączyły! - powiedział i również mnie uścisnął. 

Próbowałam się od niego odsunąć i na niego popatrzeć, ale skutecznie mi to uniemożliwiał. 

- Trzymasz mnie jak wąż boa swoją ofiarę. - mruknęłam. - Będziesz mnie teraz tak wiecznie trzymać? 

- Tak. Rzadko mogę liczyć na chwilę czułości od Ciebie, zwłaszcza, że ostatnio się prawie do mnie nie odzywasz. - powiedział i puścił mnie. Zrobił minę smutnego kota ze Shrek'a i popatrzył na mnie trzepącąc rzęsami. 

- Czego chcesz? - zmarszczyłam brwi i westchnęłam. Chłopak automatycznie się rozpromienił. 

- Pójdziesz ze mną na dzisiejszy mecz szkolny. - zarzucił mi rękę na barki i ruszyli w kierunku hali. 

- No chyba sobie ze mnie żartujesz. - powiedziałam i wywróciłam oczami. Nigdy nie chodziłam na te wszystkie mecze gwiazdkowe, Mikołajkowe, Wielkanoce, więc i teraz nie mam zamiaru na nie iść. Nie obchodzi mnie fakt, że gra tam mój chłopak. Uprzedził mnie już, że rozumie, że nie lubię na nie chodzić. 

- No proszę Cię! Sky się rozchorowała, więc zostałaś mi tylko Ty. 

- Oh, miło. - wymamrotałam. - Jestem Twoją ostatnią deską ratunku? 

- Tak i najzajebistszą przyjaciółką. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił. 

- Hyde, łapy przy sobie! - usłyszeliśmy za sobą ochrypły głos mojego chłopaka. Odwórciłam się i widziałam jak zmierza w naszym kierunku. Włosy miał całkowicie zmierzwione. Na sobie miał spodenki, bluzkę z numerem 3 i buty do piłki nożnej. Szedł ciasnym korytarzem pomiędzy szatniami, a dziewczyny, które stały w grupkach przy ścianach, lekko się przesuwały, oczywiście nie spuszczając z niego wzroku. Istny bóg... Prychnęłam słysząc wymysł mojej podświadomości. 

- Z czego się śmiejesz, piękna? - zapytałam Hazz, unosząc brwi. 

- Z Ciebie. - powiedziałam i stanęłam na palcach, żeby delikatnie musnąć jego usta. - Szedłeś przez ten korytarz jak jakiś władca lub bóg. - powiedziałam, gdy nasze wargi się odłączyły.

 - Lecę do Amy. - szepnął mi na ucho Max. Kiwnęłam głową. Ostatnio mój przyjaciel znalazł sobie dziewczynę. Uroczą blondynkę z wyrazistymi, zielonymi oczami.  

- Tak? - zapytał a na jego twarzy wszedł uśmiech. - A moja wychodzona boginii jadła obiad? Hm? 

- Nie. - wystawiłam język. 

- No to idziemy. - wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku stołówki. 

- Hmm... Będziesz jeść jak zaraz znowu pójdziesz na boisko i będziesz bez celu przebiegiwać kilometry? 

- Mecz dopiero gramy za godzinę. Zdąży mi się wszystko już ułożyć. - poklepał się po brzuchu. 

- Potem, żeby nie było, że nie mówiłam. - dźgnęłam go w bok. 

- Zapamiętam. - cmoknął mnie w czoło. 

Weszliśmy na stołówkę. Nałożyłam sobie trochę spagethii. Nie chciało mi się jeść, ale stwierdziłam, że zmuszę się trochę, żeby Harry się nie martwił. Ostatnio mało jem. Po prostu nie chce mi się. Czasem jak widzę jedzenie to robi mi się nie dobrze. Nie żeby kiedy dużo jadła, ale ostanio wszyscy twierdzą, że przebijam swoje rekordy. 

Usiedliśmy przy naszym ulubionym stoliku. Rozmawialiśmy chwilę, potem przyłączyli się do nas znajomi z drużyny Hazz'a w tym Max z Amy. Dziewczyna zajęła miejsce obok mnie, dzięki czemu nie byłam sama i w czasie kiedy oni rozmawiali na temat dzisiejszego meczu, to ja mogłam z nią porozmawiać o babskich sprawach. 

Przez chwilę patrzyłaam w okno, za którym delikatnie pruszył śnieg, pokrywając drzewa, chodniki i auta niektórych uczniów oraz nauczycieli. Lubiłam zimę. Zawsze wydawała mi się taką spokojną porą roku. Świąteczny, czas który panował w grudniowe dni był moim ulubionym okresem. Samej wigili nie lubiłam. Oczywiście kocham swoją rodzinę, ale po spędzeniu z nią 3 dni w kółko, stają sie już nie do zniesienia. Zwłaszcza mali kuzyni, którzy biegają i próbują Cię namówić do zabawy z nimi. Tak samo wybieranie prezentów było dla mnie katorgą. Zawsze podoba mi się tyle rzeczy, ale w tym czasie nie mogę nic wybrać. Wszystko jest na nie, co utrudnia mojej rodzinie jakiekolwiek sposób kupienia mi prezentu. To miały być również pierwsze święta bez babci... To było dołujące, bo nadal nie pogodziła się z jej śmiercią. Nadal będe sobie wyobrażać, że siedzi z nami przy stole i czyta kawałek pisma świętego jak co roku, od czasu śmierci dziadka. 

Spojrzałam na bruneta. Musiał wyczuć, że go obserwuje, bo zaraz zwrócił twarz w moim kierunku. Uśmiechnął się delikatnie w moim kierunku, na co odwzajemniłam gest. Ostatnio pomiędzy nami jest naprawdę dobrze. Nie sądziłam, że po tym co kiedyś przeszliśmy, będziemy razem i to jeszcze w tak dobrze układającym się związku. 

- Oo, zdzirowata wiedźma na lewo. - mruknęła blondynka, przerywając moje świąteczno-związkowe myśli. Uniosłam brwi i spojrzałam dyskretnie w moją lewą stronę. Zielonooka miała rację. Była i ona - Lily, królowa największych idiotek świata, a przy okazji przewodnicząca grupy chellederek. Malowała sobie właśnie usta mocno różową pomadką. Za każdym razem jak widziałam, gdy patrzy się na Harry'ego lub wypina się beszczelnie w jego stronę, to mnie szlag jasny trafiał. Nienawidzę jej od 3 klasy podstawówki. To co wtedy przeszłyśmy, to były problemy dzieci, ale do dzisiaj pamiętam jak "przypadkowo" urwała głowę mojej laleczce Polly. 

- Idziemy? - zapytał jeden z chłopaków. Wszyscy przytaknęli i całą grupą zbieraliśmy się do wyjścia. Kątem oka widziałam jak Lily obserwuje naszą grupę. Wywróciłam oczami i za chwilę poczułam jak ktoś oplata mnie ramieniem w tali. Podniosła wzrok i zobaczyłam mojego księcia. 

- Nie przejmuj się nią. I tak Ty zawsze będziesz moim aniołem. - szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się lekko. Złączając nasze wargi w delikatnym pocałunku. 

- A ty moim. - szepnęłam. - Kocham Cię. 

---------------------------------------------------

Przepraszam za tak długą nieobecność, przepraszam za rozdział nudny i do dupy, przepraszam, że spieprzyłam na całego. :c To opowiadanie miało się zupełnie inaczej potoczyć. Skopałam wszystko w jednym rozdziale i nie mam kompletnie pomysłu jak dalej je kontynuować. ;-----; 

Jeżeli macie jakieś pomysły, to możecie pisać do mnie na gg (23836028) lub na prywatnych wiadomościach tutaj albo w komentarzach. 

Jeszcze raz, bardzo was przepraszam was aniołki i postaram się to wszystko ogarnąć i naprawić ;-; 

♥ PROSZĘ, KOMENTUJCIE  ♥

All Of The Stars | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz