Niestety nie.

63 10 6
                                    

Czysta biała kartka, niebieski długopis, do połowy pełna szklanka z whisky oraz niedopalony papieros, dymiący się w starej popękanej popielniczce. To wszystko jest mi potrzebne, by zrobić niewielki krok do przodu. Bardzo niewielki i w dodatku równie niepewny. Upijam duży łyk alkoholu i chwytam długopis. To musi zadziałać.

Dylan...
Możliwe, że gdy spalę ten list, wszystko co będzie w nim zawarte, jakimś cudem trafi do Ciebie. Gdziekolwiek teraz się znajdujesz. Czasem warto wierzyć w niemożliwe.
Na początku chciałabym Ci podziękować. Może tego nie widać, ale dzięki Tobie stałam się silniejsza. Tylko teraz po prostu mam chwile słabości. No ale kto by ich nie miał, będąc na moim miejscu. Niektórzy, by tego nie wytrzymali, a ja jakoś daję radę. Jakoś...
Pokazałeś mi, że nie wato się poddawać, a to pozornie zwyczajne życie, jest wciąż na wyciągnięcie mojej ręki. Niestety nikt nie nauczył mnie cierpliwości. Wiele bym dała, aby zmienić wszystko w ciągu jednego dnia. A przecież to nie jest możliwe...
Niecierpliwie czekam, aż wszelkie tajemnice dotyczące mojej i zapewne Twojej osoby, ujrzą światło dzienne. Boję się tego czego mogę się dowiedzieć, choć chyba nic gorszego od Twojego odejścia nie może się wydarzyć.
I w tym momencie chciałabym Cię przeprosić. Chociaż chwilami wydaje mi się, że powinnam to zrobić względem siebie. W końcu Ciebie już nie ma, a czyny, na które zdecydowałam się, niszczą tylko mnie. W ciągu dość krótkiego czasu naruszyłam wiele razy swoje, jak widać niezbyt święte, postanowienie. Ja nie zabijam... Otóż zabijam i jeśli jakimś cudem to widzisz, chcę Cię za to przeprosić.
Mija już chyba miesiąc odkąd mieszkam w Twoim domu. Nie sądziłam, że wytrzymam tak długo. Każdej nocy zasypiam tylko po to, by rano znów poczuć ogromny ból i pustkę, bo Ciebie tu nie ma. I prawdopodobnie, gdyby nie moja zawziętość, mogłabym budzić się u Twego boku. Żałuję tego, że nie posłuchałam Ciebie, gdy mówiłeś o wyjeździe. Obawiam się, że bez wybaczenia, będę miała do siebie gniew już do końca życia. A jak niby masz mi wybaczyć, skoro Ciebie nie ma...
Od czasu, gdy ostatni raz nazwałeś mnie swoją Królową, nie jestem pewna komu mogę ufać. Możliwe, że zaczynam popadać w paranoje, bo w każdym widzę potencjalne zagrożenie. Te wszystkie tajemnice dobijają mnie. Wszyscy dziwnie się zachowują w mojej obecności. Widzę to. Nie potrafię zrozumieć naprawdę wielu rzeczy, a nikt nie chce mi niczego wyjaśnić. To boli.
W dodatku jakiś pajac zgrywa mojego Anioła Stróża, nie pokazując mi kim jest. Blake to wie, ale oczywiście muszę czekać. Nienawidzę tego.
Nienawidzę również tego, że Dave Evans zaszył się gdzieś, gdzie nie mogę go znaleźć. A myślę, że tego mi trzeba... zabić człowieka, który tak mocno Cię skrzywdził. Który odebrał mi Ciebie.
Kazałeś mi żyć normalnie, więc zrobię to. Obiecuję. Jednak najpierw zemszczę się. Po wszystkim spakuję się i opuszczę Jessford, nigdy więcej tu nie wracając nawet w myślach. Porzucę wszelkie wspomnienia, nawet te związane z Tobą. Tak będzie lepiej. Nie mogę ruszyć dalej, bez zostawienia przeszłości za sobą. Chociaż sama myśl o tym, że mogłabym kiedykolwiek zapomnieć o Tobie, jest dla mnie na ten moment wstrząsająca, wiem, że to będzie lepsze. Lepsze od wiecznego cierpienia. Znajdę normalną pracę, może kiedyś kogoś poznam i założę rodzinę. To by było niesamowite. Tak myślę.
I na koniec chciałabym, abyś wiedział, że nawet jeśli wyrzucę Cię z mojej głowy, to w moim sercu będziesz już na zawsze. Głęboko wierzę w to, że zaraz po tym jak wypuszczę z siebie ostatnie tchnienie, zobaczę Ciebie. Będziesz na mnie czekał po drugiej stronie. Spojrzysz na mnie tak jak to zwykle miałeś w zwyczaju i perfidnie ograniczysz moją strefę komfortu. A potem powiesz, że tęskniłeś i nazwiesz mnie swoją Królową. Tak właśnie będzie...

Kocham Cię,
Twoja Trixie.

Biorę głęboki wdech, odkładając długopis na bok. Następnie składam kartkę na pół i podpalam ją. Prawie do ostatniej chwili trzymam płonący papier w dłoni, a gdy ciepło zaczyna parzyć moje palce, wrzucam to co zostało do popielniczki. Jeszcze przez chwilę patrzę na ogień, który w końcu wygasa. Czy to jest właśnie ten moment, gdy mogę w końcu powiedzieć, że pora zapomnieć? Niestety nie.

###
Kochani jest to najkrótszy rozdział w historii tego opowiadania, ale właśnie taki miał być. Kolejne już będą normalne. W sensie takie jak zwykle xD

Szklane Marzenia - Powrót do JessfordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz