Powinienem.

69 11 16
                                    

Mam wrażenie, że moje serce zatrzymało się na dłuższą chwilę. Tkwię w bezruchu, bojąc się tego co może zaraz nastąpić. Z przerażeniem wpatruję się w zielone tęczówki Dylana, który wciąż jest zszokowany moim wyznaniem. Sama nie wiem co mi przyszło do głowy, żeby z tym teraz wylatywać. Nie cofnę czasu. Głośno i wyraźnie powiedziałam dwa magiczne słowa, które mogą wszystko naprawić lub zepsuć. Zależy od nastawienia odbiorcy.

– Jeden momencik. – mówię w końcu, a następnie zrywam się z łóżka i wybiegam z sypialni.

Pospiesznie zakładam pierwsze lepsze buty, które mam pod ręką. Chwytam kluczyki od auta i wychodzę z domu. Rozglądam się w poszukiwaniu starej łopaty, a gdy w końcu odnajduję ją, chowam do bagażnika.

– Gdzie jedziesz? – słyszę Dylana, ale nie reaguję  i wsiadam do samochodu. Mocno wciskam pedał gazu, by jak najszybciej odjechać.
Zatrzymuję się dopiero za miastem. Do moich uszu dociera dźwięk nadjeżdżającego motocyklu, lecz postanawiam go zignorować. Po prostu sięgam po łopatę i zaczynam kopać. Muszę natychmiast uporządkować mętlik w myślach. Ustawić każdą szarą komórkę na odpowiedniej półce i wrócić do rzeczywistości.

– Co ty robisz? – Kane patrzy na mnie jak na wariatkę. Myślę, że ma całkiem dobry powód.

– Wykopuję sobie grób. – odpowiadam, nie przerywając pracy.

– Czy ty oszalałaś? – chłopak wyrywa mi narzędzie z rąk, po czym odrzuca je gdzieś w bok.

– A na co innego ci to wygląda? – pytam, w końcu zatrzymując na nim wzrok. – Ciągle mam w głowie posrane rzeczy, które nie miały miejsca, a do tego dochodzą jeszcze bardziej popieprzone momenty, które niestety się wydarzyły! Nie mam zielonego pojęcia, która jest godzina, ale wiem, że zabiłam siedem osób! A przed paroma minutami powiedziałam coś równie strasznego...

– Wyznanie miłości jest dla ciebie równie straszne co mordowanie? – Dylan wydaje się być jeszcze bardziej zaskoczony. Teraz to dopiero dowaliłam.

– A niby dlaczego wykopuje sobie grób? – to jedyne co ślina przynosi mi na język. Teraz już sama nie wiem o co mi chodzi, a moje zachowanie wydaje się być jeszcze bardziej irracjonalne niż przed sekundą.

– No właśnie nie wiem do cholery! – unosi głos, co jest przecież rzadkością jeśli chodzi o niego. Nagle zaczyna śmiać się. – Jesteś stuknięta, Williams.

Nie wiem co mam powiedzieć. Dlaczego on się śmieje, gdy ja przeżywam wewnętrzną bitwę? Wywracam oczami, co nie uchodzi jego uwadze, przez co postanawia ograniczyć moją przestrzeń. Zaczyna kręcić mi się w głowie, gdy jego oddech łaskocze moją szyję. Teraz to już kompletnie zbzikowałam.

– Czy nie powinieneś w tym momencie odpowiedzieć w jakikolwiek sposób na to co usłyszałeś? – szepczę, kładąc dłoń na jego torsie. Miałam zamiar go odsunąć, ale to trudniejsze niż mi się wydawało. Szczególnie jeśli się tego nie chce... nawet jeśli mózg podpowiada, że to będzie lepszym rozwiązaniem.

– Powinienem. – potwierdza. – Ale wybacz. Nie mam zamiaru robić tego nad twoim... grobem?

– Możesz sobie wsadzić w tyłek te wszystkie romantyczne sytuacje. – odpowiadam wściekle i odchodzę od niego. – Nie tego teraz potrzebuję.

Chcę wsiąść do samochodu, ale drzwi  zatrzaskują się przede mną. Nie wiem jakim cudem szyba nie pękła od tego. Ja natomiast zostaję w brutalniejszy sposób odwrócona i przyparta do pojazdu. Totalnie oszołomiona spoglądam na Dylana, który wpatruje się we mnie w ten sam konkretny, tajemniczy sposób. Tym razem moje serce przyspiesza, nie mam pojęcia czego powinnam się spodziewać.

– Rozumiem, że nawet jeśli nie chcesz się do tego głośno przyznać, to kręci cię wizja tego gorszego mnie. – szepcze, wprawiając mnie w jeszcze większe osłupienie. – Ten sen namieszał ci w głowie. Miło jest mieć kochanego chłopaka u boku, lecz chcesz, abym czasami zrzucił zbroję dzielnego rycerza, by sprawić, że nie będziesz mogła racjonalnie myśleć.

W śnie byłam zakochana w Evansie, bo on doprowadzał mnie do szału, nawet swoją obecnością. Tylko, że teraz już nie śpię, a człowiek, do którego wzdycham stoi dokładnie przede mną. I pokazuje mi, że również potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, nie robiąc mi przy tym krzywdy. To właśnie powoduje, że mój mózg wręcz krzyczy ERROR.

– Skoro nie chcesz romantyzmu to proszę bardzo. – mówi, po chwili zastanowienia. – Chwilami sprawiasz, że sam mam ochotę wykopać ci grób. Jesteś totalnie porąbana i w dodatku wredna jak mało kto.

Chwyta mnie w pasie, zaciskając mocno dłonie na mojej skórze. W tej chwili pragnę, aby w końcu mnie pocałował, lecz on chyba nie ma tego w zamiarach. Zwyczajnie zagęszcza atmosferę między nami... To niesprawiedliwe, zwarzywszy na to, że zdaje sobie sprawę z tego jak na mnie działa. A można by to porównać to zażycia narkotyku, który sprzedaję. Przede wszystkim uzależnia, choć jest to ta ciemna strona jego mocy. Na moment świat zatrzymuje się, a ty czujesz się jak na najlepszych wakacjach. Cały twój organizm wręcz krzyczy z radości, błagając o kolejną dawkę.

– Powiesz to w końcu czy mam ci przystawić spluwę do czaszki? – pytam, mając już dość czekania. Dylan uśmiecha się powalająco. Za każdym razem, gdy to robi mam w głowie taki mętlik, że zapominam nawet o tym jak się nazywam. Wystarczy jeden jego uśmiech, abym zapomniała o wszelkich niepowodzeniach tego świata.

– Kocham cię, moja Królowo.

W tym samym momencie słyszę również specyficzny dźwięk. Ledwie słyszalny, bo przecież właśnie po to montuje się tłumik na broni. Żeby odgłos wystrzału nie zdradził napastnika, ani jego położenia. Z przerażeniem patrzę na Dylana. Jego jasna bluzka zaczyna przyjmować barwę krwi, dokładnie w miejscu, w którym jakiś czas temu został zraniony. On sam powoli przenosi wzrok w to miejsce, jakby nie wiedział co się właśnie stało. Nagle chyba wszystko do niego zaczyna docierać, bo szybko wpycha mnie do samochodu. Chwilę później siedzi na miejscu za mną. Trzask szkła roznosi się po okolicy, a ja mimowolnie chowam głowę prawie pod kierownicą.

– Jedź! – woła Kane.

Przez moment nie jestem w stanie wykonać żadnego ruchu. Strach przejmuje władzę nad moim ciałem. Mimo to mobilizuję się, gdy kolejna szyba pęka po spotkaniu z kulą.

– Do Collinston... – słyszę za sobą coraz słabszy głos chłopaka. Ta opcja stanowczo odpada.

– Wykrwawisz się nim tam dojedziemy! – odpowiadam nerwowo. – Tylko mi tu nie zasypiaj... Słyszysz?

– Cholera, nic mi nie jest. – może, gdyby nie robił się coraz bardziej blady to bym uwierzyła.

Nie wiem co mam robić. Nerwowo zerkam we wsteczne lusterko, co chwila sprawdzają jak kiepski jest stan Dylana. W duchu modlę się, abym zdążyła zapobiec najgorszemu. Tylko, że on potrzebuje opieki lekarza, a nie nastoletniej przestępczyni. W śnie potrafiłam poradzić sobie z takim problemem. Przypominam sobie jak kiedyś naprawdę mój ojciec wrócił z kulką w nodze. Stałam obok, powstrzymując się od wymiotów. Mimo to starałam się z całych sił, bacznie obserwować każdy ruch mężczyzny. Wtedy też powiedział jedyną mądrą rzecz w swoim nędznym życiu.

Zapamiętaj ten dzień, Trixie. Żyjesz w Jessford, kiedyś pojmiesz co to znaczy. I może przyjdzie taki dzień, że będziesz musiała wejść w moje buty... Nie chcę tego, ale to Jessford. Tu musisz mieć kurewskie szczęście, żeby nie dostać kulki.

Teraz dokładnie rozumiem o co w tamtej chwili chodziło ojcu. To miasto jest najbardziej powalonym miejscem na ziemi. Tu zamiast matmy powinni uczyć w szkołach jak poradzić sobie w tak nędznych sytuacjach, bez pomocy pogotowia i policji.
Gwałtownie zatrzymuję samochód pod domem chłopaków. Gdy dostrzegam, że Dylan jest nieprzytomny, wybiegam prędko na zewnątrz. Z całych sił łomoczę w drzwi, coraz bardziej denerwując się, że nikt nie otwiera. W końcu słyszę dźwięk otwieranego zamka.

– Pogrzało cię, Williams? – Dean wygląda jakby dopiero co wstał. Ten chłopak prześpi własny pogrzeb.

– Pomóż mi! – wołam i pociągam chłopaka do auta. Słyszę jedynie ciche o kurwa. Chwilę później dołącza do nas Michael.
Kiedy oni przenoszą Dylana do domu, ja szukam wszystkich potrzebnych mi rzeczy. W duchu cieszę się, że ci kolesie mają pełną apteczkę. Kiedy zajmujesz się nielegalnymi interesami, musisz umieć zadbać o swój tyłek w każdej chwili.

– Co się stało? – pyta zdenerwowany Mike. Sama chciałabym to wiedzieć.

– Byliśmy za miastem i wtedy ktoś zaczął do nas strzelać. – Kane leży na kanapie, więc klękam przed nim i od razu podciągam zakrwawioną koszulkę. Biorę głęboki wdech, a następnie sięgam po niewielkie szczypce oraz buteleczkę spirytusu, którym odkażam ranę oraz potrzebne mi narzędzie. Oddycham z ulgą, gdy dostrzegam grymas na twarzy Dylana, gdy alkohol dotyka uszkodzony fragment skóry. To dobry znak. Przynajmniej wiem, że nie odleciał zbyt mocno.

– Trochę ci się ręka trzęsie. – zauważa Dean. – Jak on to przeżyje to zostaniesz naszą pielęgniarką. Kupimy ci seksowny strój i...

– Pierdol się, Allen. – posyłam mu wściekły wzrok, bo teraz nie jest odpowiedni moment do robienia sobie żartów. Wiem, że on chce dobrze, ale to zły czas, moje poczucie humoru zrobiło się wręcz wklęsłe.
Skupiam się jak tylko mogę i powoli wyjmuję kulę. Sięgam po igłę i nici. Boże to będzie bardziej odrażające od wcześniejszej czynności. Niestety muszę odrzucić wszelkie obrzydzenia, jeśli w dalszym ciągu chcę mieć chłopaka. A przecież chcę, prawda? Dopiero co go zyskałam i o matko... powiedział, że mnie kocha. Choć mam nadzieję, że to wcale nie było spowodowane strachem przed moją groźbą. Nie... jestem pewna, że to było szczere. On jest najbardziej szczerą osobą jaką spotkałam i wierzę a to, że nie okłamałby mnie w takiej kwestii.

– Gdyby nie to, że ledwo żyję to by mi stanął. – słyszę głos Dylana, więc na moment odrywam się od zszywania dziury i zerkam na jego twarz. Mimo poważnego osłabienia, pozwala sobie na zabójczo pociągający uśmiech. Bez zastanowienia odwzajemniam go. Radość rozpiera moje żyły. Jeżeli ma siłę na tego typu teksty, to szybko wydobrzeje.

– Ale jak będziecie chcieli odgrywać porno to nie tutaj. – stwierdza Mike, a w jego głosie da się odczuć nutkę obrzydzenia. – Nie mam ochoty słuchać jakiego masz dużego, Kane lub jaka mokra jest Trix.

Gdy wszystko jest gotowe, bezsilnie opieram głowę o kanapę. Po chwili czuję dłoń, czule głaszczącą moje włosy. Nic nie mówimy i tak naprawdę nie musimy tego robić, by wiedzieć co mamy na myśli. Oboje pragniemy bezpieczeństwa dla siebie, lecz jest to po prostu nierealne. Nie na ten moment. Kiedyś zrobimy wszystko, by nie dochodziło do takich sytuacji. Teraz musimy zacisnąć zęby i stawiać czoła wszelkim przeciwnościom. Nawet jeśli granica między życiem a śmiercią będzie zacierać się coraz mocniej.

– Powinnam mieć wyrzuty, spowodowane tym co zrobiłam. – szepczę. – I miałam przez chwilę...

Podnoszę głowę, by móc znów spojrzeć na Dylana. On stara się wyglądać jakby wcale nie został postrzelony. Błysk w jego oczach świadczy o tym, że nie podda się tak łatwo. I ja też nie powinnam... Każdego dnia sprawia, że w żółwim tempie, ale jednak przestaję być mięczakiem, który żył niestworzoną historią. Staję się twardsza,  bardziej nieugięta i chcę, aby ludzie mnie szanowali. To ostatnie kiedyś totalnie mi zwisało. Teraz jest to konieczne, z oczywistych względów. Zaczynam godzić się ze swoim losem, choć wcale mi się nie podoba. Ale przecież, gdy się rodzimy, nikt nam nie mówi, że życie będzie łatwe, a każdy smutek szybko odchodzi w zapomnienie. Jestem pewna, że moja matka powiedziała głośno i wyraźnie, że życie jest wręcz niesprawiedliwe, a ja najpewniej będę miała przerąbane. Ona po prostu wiedziała, że Jessford jest przepełnione rozczarowaniami oraz porażkami. W większości przypadków stajesz się ćpunem, alkoholikiem lub dostarczasz odpowiedni towar tamtym dwóm grupom. Początkowo myślałam, że skończę jako obrzygana pijaczka, ale los przygotował dla mnie dużo ciekawszy scenariusz. Taki, który przewidziała moja podświadomość, dając mi wyraźne ostrzeżenia. Chociaż z całych sił starałam się nie wdepnąć w największe bagno tego miasta, zostałam w nie zwyczajnie wepchnięta. Jednak to nie jest sytuacja, z której nie da się wyjść, a ja nauczę się w tym bagnie pływać.

– Dorwę tego kto z nami zadarł. – mówię, podnosząc wysoko głowę. – Mam dość bycia czyimś popychadłem. Dorwę tego śmiecia, a potem zabiję.

###
Jak minęła wam majówka? Ja troszkę odpoczęłam, więc wracam z nowym rozdziałem.

Szklane Marzenia - Powrót do JessfordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz