Brigthen up my day cz.1 / rozdział 1

924 31 1
                                    

Długopis upadł na podłogę i w przeciągu chwili zatoczył się pod moje łóżko. Każdemu zdarzają się momenty takiej niezdarności, choć ja równie dobrze mogę powiedzieć, że to "zły dzień" w środku "złego tygodnia". Jest teraz godzina... coś po 16:10, na dworze całkiem pogodnie. Tylko wewnątrz mnie kumulują się złe myśli. Nie rozumiem najmniejszego sensu chodzenia na lekcje nauki języka hiszpańskiego w centrum miasta, w okolicy "dziwnych" dzielnic. Ludzie z tych miejsc mogą śmiało się definiować pod autorów propozycji "Hej, może ukraść ci telefon?" lub "Drogi przechodniu, masz może przy sobie jakieś papieroski?". Tylko iść i szukać nowych przyjaciół. Choć w sumie, w takie dni jak ten, swoim pseudo pogodnym wyrazem twarzy, tych pseudo pogodnych przyjaciół bym tylko odstraszyła. Rodzice zaplanowali, że mnie odwiozą, ponieważ i tak jadą w tamtym kierunku. Kompletnie nie wiem, gdzie dokładniej mam się udać, więc ktoś raczej powinien mnie zaprowadzić. Założyłam czapkę z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne i zgarniając plecak, ruszyłam do drzwi. Czuć, że zbliża się lato. Wychodząc spojrzałam w lustro. Wygląda na to, że swoim luźnym ubiorem ukazuje niezależność, z domieszką buntu i wyczucia stylu. Haha, żartuję. Chyba jest beznadziejnie. W końcu zeszłam na dół i udałam się do samochodu. Tata właśnie włączył radio by posłuchać wiadomości. Polityka, jakiś planowany koncert, wycieczka do wygrania... w skrócie - nic czym powinnam się zainteresować. Mama wsiadła do auta i powiedziała (raczej żartem) bym tylko była tam grzeczna.
Po siedmiu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy przed wyremontowanym, jasnym blokiem. W okolicy wejścia widziałam grupki nastolatków, prawdopodobnie również czekających na pierwsze zajęcia. W oczy najbardziej wpadała ekipa wystrojonych dziewczyn, otoczona egzemplarzami niedobitków chłopaków, równie nieciekawego pokroju. To świetne uczucie kiedy wszyscy się znają, a ty kojarzysz góra dwie osoby z widzenia. Moja nadzieja na poznanie jakichś interesujących osób, właśnie skoczyła z dziesiątego piętra.
- O jak cudownie - Mruknęłam ledwo słyszalnie pod nosem.
Mama z tatą zaprowadzili mnie do środka. Czułam na sobie kilka przelotnych spojrzeń. Przecież prawdopodobnie, aż tak, nie przykuwam uwagi. Zbliżyłam się do drewnianych drzwi i pociągnęłam za klamkę. W okolicy schodów stała przyjaźnie wyglądająca kobieta o latynoskiej urodzie.
- Dzień dobry - Zarzuciłam. Rodzice również przywitali ową panią.
- Witam Państwa - Zwróciła się do nas. - Córka będzie chodzić na zajęcia... ? -
- Hiszpańskiego - Dokończyła mama.
- Wspaniale -
Uśmiechałam się by sprawić wrażenie pogodnie nastawionej dziewczyny. Brunetka pokazała nam w której sali będą odbywać się zajęcia, mówiąc, że za pięć minut zacznie się pierwsza lekcja organizacyjna. Pożegnałam się więc, i weszłam do dużego pokoju, w którym siedziały już trzy inne osoby. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam specyficzne rozstawienie ławek, wszystkie były ze sobą złączone. Schowałam czapkę, bo po co miałabym się tak odznaczać. Gdy wybrałam sobie miejsce w którym usiądę, po paru minutach wszyscy zaczęli się schodzić do sali. Kilkoro chłopaków sprawowało się niewiarygodnie niekulturalnie. Kiedy wszyscy z grupy usiedli, dało się zauważyć, że jest to liczne zbiorowisko nastolatków. Powiedziałam jakiś żart do dziewczyny która była obok mnie. Zaśmiała się podając mi rękę.
- Jestem Julie - Przedstawiła się.
Również powiedziałam jej swoje imię. Kobieta spotkana przeze mnie wcześniej na korytarzu dołączyła do nas, zamykając za sobą drzwi. Przez chwilę czekała na to, aż się wszyscy uciszą
- Skoro już się uspokoiliście, mam szansę się wam przedstawić. Nazywam się Gabriella Gracia, będę was uczyć języka hiszpańskiego. Zapewne niewielu z was, a może nawet nikt nie uczył się tego języka wcześniej [...] -
Zlustrowałam moich nowych "znajomych". Miałam wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka który mnie ciągle obserwował. Swoją drogą, był dosyć urokliwy. On spojrzał mi prosto w oczy, i z lekkim uśmiechem odwrócił się. Rozmyślił się? Rany. To było... Choć jego wzrok wcale nie pokazywał za wiele szczęścia.
- Zapiszcie sobie co trzeba wziąć na następne zajęcia - Poleciła nauczycielka.
Na chwilę wyrwało mnie to od przemyśleń. Wyjęłam z plecaka nieszczęsny długopis i zanotowałam na kartce, że trzeba będzie kupić podręcznik dla początkujących. Miałam taką wielką ochotę ponownie zobaczyć tamtego chłopaka.
- To ja tylko sprawdzę obecność, i na dzisiaj będzie to już koniec. Podzielę was jeszcze na grupy wiekowe. Starsi będą przychodzili na jedną godzinę, młodsi na drugą. Przeczytam listę a wy przy okazji podawajcie swój wiek - Po czym pani Gabriella zaczęła czytać listę. Wiem! Przypilnuje by sprawdzić jak się ten chłopak nazywa.
- Casper Andersson -
- Jestem, mam 17 lat. - Powiedział chłopak siedzący blisko drzwi.
- Ernest Amdal -
- Tutaj, też 16 lat -
- Julie Dalhberg -
- Obecna, 16 lat -
- Oscar Enestad -
- Z tej strony, 17 lat - Wychylil się całkiem przystojny chłopak
- Karin Hedlund -
Dziewczyna z końca sali, w dodatku głupkowato wyszczerzona wydała z siebie dźwięk, przypominający dławienie się.
- No niby też jestem, w wieku 16 lat - I powróciła do szeptania ze swoimi koleżankami.
Co tam będę ludzi oceniać... ale od początku mi jakoś nie przypadła do gustu. Sposób w jaki się zachowywała wiele o niej mówił.
- Oscar Molander -
- Jestem, kolejne 17 -
Następny atrakcyjny młodzieniec. Te zajęcia mogą być całkiem przyjemne. Jednak muszę się dowiedzieć, jak nazywa się ten olśniewający jegomość, który wcześniej zaszczycił mnie pamiętliwym spojrzeniem. Co chwilę ktoś odpowiadał na wywołane imię.
- Alia Kasay -
Mam nadzieję, że się nie przesłyszałam.
- Jestem, aktualnie mam 16 lat - Powiedziałam. Zabrzmiało to trochę bezsensownie. Nieważne, pani i tak kontynuowała sprawdzanie listy. Jacyś Anna, John, Sara, Diana, Edvin, Molly, Emma, Lucas, Peter...
- Felix Sandman -
- Obecny, 16 - Odparł chłopak pt. "najlepszy speszony uśmiech dzisiejszych zajęć". Gdy wymieniano kolejne nazwiska, ja w głowie ciągle powtarzałam sobie jego imię.
- Okay, na dzisiaj to wszystko. Dziękuję za waszą obecność. Wszyscy w wieku 16 lat, przyjdą za tydzień o 16:00, a reszta w wieku 17 lat będzie chodzić na 17:00 by łatwo wam było zapamiętać. Miło was wszystkich poznać -
I tym oto sposobem pani Gabriela zakończyła zajęcia.
Wychodząc z sali mijałam Felixa i... Oscarów?
- Zazdroszczę Omarowi, siedzi sobie w Malmö, hiszpański już umie... a my będziemy tak chodzić na te zajęcia - Powiedział Oscar z bujnymi włosami.
- Ha, no ale dobra, następne zajęcia dopiero za tydzień, a i tak szybko zlecą. Wy przynajmniej będzie chodzić na tę samą porę -
- Oj tam, Fellix, spokojnie, i tak się spotkamy o 19:00 bo chyba będziemy mieć wtedy próby. - Powiedział Oscar numer 2.
- Alia! -
Jakiś głos zawołał moje imię.

Initium SpeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz