Rozdział 6

12 3 1
                                    

Tymonek nie mógł się przekonać do przedszkola. Bywały lepsze i gorsze dni, ale jego mama wiedziała, że nie jest mu lekko. Mimo że był jeszcze mały, to bardzo mocno czuł. Był wrażliwym dzieckiem. Niejednokrotnie rozmawiała na ten temat z paniami z przedszkola. Najczęściej podczas zabaw siedział sam. Był nieśmiały i wycofany, trudno nawiązywał kontakty, a na zajęciach trzeba go było wręcz zmuszać do odpowiedzi. Chłopiec po prostu bał się ludzi. Bezpiecznie czuł się tylko w otoczeniu swoich najbliższych. Nie potrafił bawić się z innymi dziećmi. Często płakał. Agata miała z nim wiele problemów.

Podczas corocznych jasełek Tymuś nie chciał zagrać roli pastuszka, mimo wszelkich starań matki. Kiedy miał powiedzieć coś przed publicznością, najczęściej zaczynał płakać.

-To moja wina- powtarzała sobie często Agata.

-To nie przez ciebie synek jest nieusłuchany- powiedział jej któregoś razu Tomek, jakby czytając jej w myślach -Dziecko trzeba nauczyć dyscypliny. Moim zdaniem te wszystkie wychowawczynie są zbyt delikatne. Teraz to dziecko dotkniesz i już jest afera.

-Tymon nie jest nieusłuchany- wzburzyła się jego rodzicielka -To wrażliwe dziecko. Nie musi nic robić, jeżeli tego nie chce.

-A jednak wolałabyś, żeby był taki, jak inne dzieci...- mężczyzna niepokojąco się do niej zbliżył.

 Jej syn wychowywał się bez ojca i żadnych znajomych. Nie mieli rodziny. Dlaczego miałaby go zmuszać do występu przed obcymi, jeżeli oni nawet Wigilię spędzali wyłącznie z Molly. Chłopiec nie czuł magii świąt aż tak bardzo jak jego rówieśnicy. Nie był obsypywany prezentami przez babcie i ciotki.

-Kocham go takiego, jaki jest- Agata zrobiła krok do tyłu i odwróciła głowę.

-Intrygujesz mnie. Zawsze ty odbierasz syna. Gdzie podziewa się ojciec?- w kobiecie krew się wzburzyła, miała ochotę na niego nawrzeszczeć i powiedzieć, żeby nie wtrącał się w nie swoje sprawy.

-Mój mąż nie żyje...- wyszeptała i jeszcze bardziej się odsunęła.

-Przykro mi...- Tomek rzeczywiście spochmurniał, ale zrobił kolejny krok do przodu -Jesteś w żałobie?

-Właściwie... To już nie- zawahała się lekko.

-To musiało być straszne przeżycie. Musiał być bardzo młody- mężczyzna poczuł się chyba skrępowany -Ale wobec tego, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy wyskoczyli gdzieś razem. Co ty na to?

Ten facet od początku jej się nie podobał. Miał dziwne spojrzenie na różne sprawy. Mimo że był naprawdę przystojnym mężczyzną trochę od niej starszym. Czuła, że nie dogadaliby się w wielu kwestiach.

-Przepraszam cię, ale nie mogę.

-Szkoda. Może innym razem?- jak widać, nie chciał się poddać.

-Obawiam się, że nie- odparła bez zbędnych ogródek -Wybacz, muszę już iść.

Wyszła i od tego czasu starała się unikać nachalnego znajomego. 

Z występami na Dzień Babci i Dziadka było bardzo podobnie. Tutaj nawet kobieta nie starała się zanadto, wiedząc, że i tak dziadkowie się nie zjawią. Tymek praktycznie ich nie znał. W końcu to Agata zaprzestała wszelkich prób kontaktu z rodziną Mariusza, kiedy oni nie okazywali żadnej inicjatywy. Dlatego też była w szoku, kiedy kilka dni po swoim święcie odebrała telefon od "stęsknionych dziadków".

-Cześć, moja droga- usłyszała w słuchawce zachrypnięty głos Barbary.

-Cześć, co tam u was słychać?- zagadnęła, siląc się na jak najżyczliwszy ton.

Czekając na CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz