Wesele Kasi i Karola odbyło się na początku października. Agata nie miała zbyt wiele czasu, aby kupić kreację. W końcu jednak zdecydowała się na jasnobłękitną, długą, obcisłą sukienkę ze sporym dekoltem. Miała ona rękawy delikatnie wystające za łokcie i niewielki rozporek. Mieniła się w w blasku słońca wraz z połyskującą dopasowaną biżuterią. Wysokie buty jeszcze bardziej przyczyniły się do podkreślenia jej szczupłej sylwetki, a włosy upięte w kok, dodawały elegancji. Kobieta pomalowała się lekko jak na wesele. Nie przepadała za mocnym makijażem, więc zrezygnowała z intensywnych cieni na rzecz neutralnych kolorów i pomalowała rzęsy, na usta zaś nałożyła lśniącą pomadkę. Jeszcze tylko kilka kropel perfum i Agata była gotowa.
-Ślicznie wyglądasz- usłyszała głos Macieja, równie przystojnego jak jego brat. Był do niego bardzo podobny. Poznali się zaledwie 2 tygodnie wcześniej na jej prośbę, ponieważ nie chciała iść na wesele z osobą, której nigdy nie widziała na oczy. Każdy jednak wiedział, że w istocie chodzi o to, aby załapała się na imprezę, a Maciek również mógł się pojawić.
Podziękowała mu skromnie i pośpieszyła synka. Tym razem także zabierała go ze sobą. Oczywiście na weselu mieli się też zjawić Bartek i Szymek, więc ich przyjaciela nie mogło zabraknąć. Mały elegant niósł ze sobą jedyną rzecz, którą mama pozwalała mu zabrać-czerwony samochodzik, powoli przebierając nóżkami.
Na miejsce dotarli samochodem Maćka. Ślub odbywał się w sąsiedniej parafii, a przyjęcie kilka kilometrów dalej. Agata musiała przyznać, że momentami zapominała, że nie ma do czynienia z Janem, tylko z jego bratem, ponieważ mieli bardzo podobny sposób mówienia. W tym mężczyźnie jednak nic jej nie pociągało. Miała wrażenie, że jest on gorszą wersją Jana. Nieustannie łapała się na tym, że ich do siebie porównuje i karciła się za to. W istocie Maciej bardzo się starał, a ona była zadowolona.
Ceremonia w kościele odbyła się bez żadnych kłopotów. Panna młoda nie uciekła sprzed ołtarza, a dzieci były względnie grzeczne.
Po głównej uroczystości wszyscy spotkali się przed kościołem, żeby się przywitać. Mężczyźni prezentowali się bardzo elegancko. Mimo że obaj bracia wyglądali wspaniale, to jednak szeroki uśmiech Jana, pełen wdzięczności i samym wzrokiem wyrażający stos komplementów, niemal zwalił ją z nóg. Ochłonęła troszkę i przywitała się z Anią, która w krótkiej, różowej sukience świetnie się prezentowała oraz z Marleną, uganiającą się za dzieciakami.
Wesele było co najmniej huczne. Gości - bardzo dużo. Mimo że siedzieli obok siebie, kobieta miała wrażenie jakby była tam sama z Tymkiem, który tak się roskokosił, że zaczął jej uciekać i wybiegać na dwór w każdym możliwym momencie. Zatańczyła pare kawałków z Maciejem i wracała do stołu, przy którym Janek szeptał sobie coś z Anią do ucha. Nigdy tak się nie zachowywali w towarzystwie. Zupełnie jakby jej tam nie było lub wraz z Maćkiem również byli parą zakochanych gołąbków. Czuła się niezręcznie, więc uznała, że najlepszym rozwiązaniem będzie pójście i odnalezienie dzieci. Na świeżym powietrzu wszystko wydawało się mieć dużo lepsze kolory, ale robiło się chłodno. Zabrała więc pociechy do środka, gdzie już czekała na nie Marlena.
Agata snuła się po korytarzach, najpierw w poszukiwaniu łazienki, a później już bez celu. Czuła się taka samotna. W pamięci powrócił obraz jej własnego ślubu. W jej oczach był najpiękniejszy ze wszystkich, ale jego wspomnienie wywoływało ból, do którego nie chciała powracać. Unikała mężczyzny, z którym tutaj przyszła, żałując, że się na to zgodziła. Czego ona się w ogóle spodziewała? Ten, w którym się zakochała ma dziewczynę i to jeszcze jej przyjaciółkę. Gorzej trafić nie mogła...
-Hej, gdzie ty się podziewasz?- zza zakrętu wyłonił się nagle Janek, jakby własnie wyskakując z jej wyobraźni.
-Chciałam się przewietrzyć i trochę odetchnąć od tego tłumu- odpowiedziała nieco zaskoczona.
-Źle się czujesz?
-Nie, wszystko w porządku- zaprzeczyła, wyczuwając troskę w jego głosie -Musiałam chwilkę pobyć sama, ale właśnie wracałam.
- Przepraszam, że cię w to wpakowałem- powiedział nagle, zbliżył się do niej i oboje przeszli w bardziej ustronne miejsce.
-Ale dlaczego? Przecież chciałeś dobrze...
-Praktycznie nie znasz mojego brata. Wiem, jak się czujesz. Myślałem, że będziemy bawić się jakoś tak wspólnie, a tymczasem wyszło... Bez sensu.
-Nie rozumiem. Co się stało?- zdziwiła się kobieta, słysząc jego słowa.
-Widzę, że nie bawisz się dobrze. Jesteś sama i dzisiaj odczuwasz to bardziej niż kiedykolwiek, a na dodatek masz dziecko, które nagle przestało być takie spokojne...
Czyżby czytał jej w myślach? Spojrzał na nią, lecz ona nie podniosła wzroku.
-Przyznam ci rację. Nie wiem, co mam powiedzieć.
-Jaki on był?
-On był wspaniały, cudowny jak...- Agata spojrzała mu prosto w oczy. Jej mąż był jej największą miłością, choć zupełnie innym człowiekiem niż Jan.
-Twój ślub?- sprecyzował mężczyzna.
-Aa...- kobieta się zmieszała -Cóż, moim zdaniem piękniejszego nie mogłam sobie wymarzyć, choć był dużo skromniejszy niż ten.
-Marzę o takim weselu. Chciałbym, żeby było tam wszystko, co oboje kochamy i ludzie, których uwielbiamy.
-Ania zna twoje zamiary?- zadając to pytanie starała się, żeby nie trząsł jej się głos.
-Nie. Jeszcze nie... Ale tobie mogę powiedzieć. Obiecujesz, że się nie wygadasz?- zauważyła błysk w jego oczach. Mówił całkowicie poważnie. Oczywiście obiecała mu to -Planuję oświadczyć jej się w Wigilię. Co o tym sądzisz?
-To... Super.
Zamilkli na moment. Najwyraźniej jej odpowiedź nie była zbyt przekonująca.
-Hej, idziemy tańczyć? Chyba mi nie odmówisz?- roześmiał się -Słyszysz? Akurat grają "Przetańczyć z Tobą chcę całą noc".
Agata zgodziła się i już po chwili sunęli po parkiecie, a wszyscy dziwili się, że nagle ktoś ją odnalazł. Melodia była wolna. Kobieta czuła się wspaniale w jego objęciach. Pragnęła upoić się tą krótką chwilą. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz jeden taniec przyniósł jej tyle radości. Janek objął ją w talii, a ona delikatnie oparła dłoń na jego ramieniu. Miała ochotę jeszcze bardziej się zbliżyć, poczuć jego ciepło i marzyć o tym, żeby ten taniec trwał wiecznie. Nie patrzyła mu w oczy. Nie musiała. Wiedziała, że teraz liczy się tylko ona. Samotna i zagubiona, ciężko doświadczona przez los, a on mógł być jej jedynym lekarstwem na pokrzywdzone tragicznie serce.
***
Czekacie na ciąg dalszy tej historii? Pojawi się już niedługo!

CZYTASZ
Czekając na Ciebie
RomanceJak długo trzeba czekać na miłość? Dzień, miesiąc, rok, a może 10 lat? Kto jest w stanie wytrwać cierpliwie aż tak długo? Jak wiele można poświęcić dla tej jednej osoby i czy jest ona tego warta? Odpowiedź na prawdziwą miłość jest tylko jedna i brzm...