Rozdział 21

5 2 0
                                    

Tomasz Nowacki. Tak brzmiało jego nazwisko. Tego, który zmarnował jej życie. I jej ukochanego syna. Tymon był w złym stanie psychicznym. Odkąd prawda wyszła na jaw, zaczął obwiniać się za to, że wcześniej nic nie zrobił, ale nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo istotne są jego wspomnienia i czy coś w ogóle znaczą. Były zatarte przez czas, ale ból pozostał. Nie miał pojęcia, co się dzieje z jego matką... Mnóstwo pytań miał ochotę zadać jej podczas ostatniego spotkania. Nagle poczuł, że łączy ich silna więź, która została zerwana przez złych ludzi stojących im na drodze do szczęścia.

-Jest pani pewna, że to właściwy człowiek?- spytał policjant, kiedy siedziała na komisariacie, aby zgłosić informację, która dopiero do niej dotarła.

-Tak, jestem pewna- odpowiedziała z głową uniesioną do góry -Potwierdził to sam poszkodowany. Możecie go zapytać, ale przebywa teraz w szpitalu. Proszę o przejrzenie akt z tej sprawy sprzed dziesięciu lat. Pan Tomasz złożył fałszywe zeznania.

-Jak wyglądał?- mężczyzna spojrzał w swoje notatki -Chciałbym potwierdzić pani wersję.

-Nie jestem pewna, gdzie się teraz podziewa. Nie widziałam go przeszło 10 lat, ale doszły mnie słuchy, że już nie pracuje w przedszkolu, gdzie się poznaliśmy. Był wysoki i nawet przystojny. Swego czasu nosił krótko ścięte włosy. Był brunetem i wówczas miał niezłą brodę. Może mieć teraz gdzieś 45 lat.

-Dobrze, dziękuję pani bardzo za złożenie doniesienia. Kiedy tylko będziemy coś wiedzieć, od razu się do pani odezwiemy.

Policjant poskładał wszystkie papiery, odprowadził do wyjścia i otworzył jej drzwi.

Agata poczuła podmuch świeżości. W końcu wszystko zaczęło układać się tak, jak to sobie zaplanowała. Jej relacje z synem się poprawiły i odnalazła prawdziwego winowajcę krzywd Tymka. Pozostało tylko czekać na potwierdzenie, ale nie wyobrażała sobie, że mogłoby być inaczej. Jej syn wyznał, że tak właśnie było... 

Matka odwiedzała go teraz jeszcze częściej. Coraz szybciej zbliżał się moment powrotu do domu. Jakiego domu? Czy on w ogóle jeszcze istniał? To pytanie nastolatek zadawał sobie codziennie, ale odpędzał jak najdalej najgorsze myśli.

 Spędzali na rozmowie długie godziny, nie zdając sobie sprawy, że czas tak szybko biegnie. Na początku nie było łatwo. Tymon, co prawda, się uspokoił, ale nie ustąpiły wyrzuty sumienia.

-Zmarnowałem ci życie- powtarzał nieustannie.

-To nie twoja wina, synku- odpowiadała mu zawsze rodzicielka.

W przeciwieństwie do niego, absolutnie go nie obwiniała. Był małym, skrzywdzonym chłopcem, który nie wiedział, co się dzieje? Został opuszczony i wychowany w zamknięciu.

-Cześć! Co się z tobą dzieje?- Janek usłyszał w słuchawce wesoły ton Agaty.

-A co ma się dziać?- roześmiał się mimo woli.

-Długo nie odbierałeś telefonu...

-Przepraszam, byłem w pracy- podrapał się po głowie. Ostatnio był strasznie skołowany. Przecież miał oddzwonić. Pamiętał o tym jeszcze dziś rano.

-Coś nie tak?- spytała, wyczuwając jego niepewność.

-Nie, dlaczego? A u ciebie? Co cię tak ucieszyło?

Agata opowiedziała mu o swoim ostatnim odkryciu. Była tak podekscytowana, że w pewnych momentach traciła głos.

-Nigdy nie mówiłaś, że ktoś cię podrywał i to w sposób, który ci się nie podobał- Janek zinterpretował jej opowieść o tym, jak poznała Tomka -Sądziłem, że to tylko pracownik obsługi, który był naocznym świadkiem. I kłamcą... On mógł okazać się niebezpieczny...

-On był niebezpieczny- poprawiła go i dokończyła historię, nie pomijając reakcji Tymonka i jego napadu, który miał miejsce w szpitalu.

-Teraz wszystko odzyskało ręce i nogi. Układanka została dopasowana- powiedziała na koniec -Nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Przecież kłamał jak z nut, a ja, głupia, pokładałam w nim ostatnią nadzieję...

Teraz pozostało im tylko czekać. Co z tego, że znają sprawcę, jeżeli nie zostanie odnaleziony i zatrzymany? Janek trzymał mocno kciuki, aby się udało.Nie wiadomo, gdzie koleś się teraz podziewa? Podobno wyjechał z miasta, ale co dalej? Liczyli, że dostanie wyrok co najmniej tak wysoki jak ona i zobaczy, co to znaczy życie za kratkami. Agata zaś czekała na odszkodowanie za niewinność, które nigdy nie zwróci jej utraconych lat, ale chociaż pomoże godnie żyć.

Jan spędzał długie, samotne godziny w domu pogrążony w refleksjach. Miał się cieszyć, że zamkną bądź nie, nijakiego Tomka Nowackiego, którego nawet nie znał, aby odkupić dawne winy? Oczywiście, że tak było, ale czy to coś zmieni w jego życiu? Agata poczuje, że ukarała winowajcę, za którego odsiadywała długi wyrok, satysfakcja przepełni ją od stóp do głów, ale co dalej? To była odważna kobieta. Nigdy wcześniej nie poznał kogoś takiego, jak ona. Przeszła wiele, ale nigdy się nie poddała. Mimo mnóstwa wątpliwości, wiedział, że nie zostawi syna. Zwłaszcza teraz, kiedy ich więź się umacnia. Dziadkowie nie będą mogli jej niczego zarzucić, jeżeli zapragnie go odzyskać i wziąć pod swój dach. Oczywiście jeżeli Tymon się zgodzi, chociaż teraz miał coraz mniej wątpliwości w związku z tym. Czy musiał zdarzyć się ten koszmarny wypadek, w którym chłopak omal nie utracił zdrowia i życia, aby poznali się na nowo? 

Wszystko teraz zacznie się od początku. Oprócz jednego... Agata zacznie walczyć o przyszłość z determinacją. On, rzecz jasna, będzie ją zawsze wspierał, ale jedno się nie zmieni... Nie potrafi zacząć od nowa... Spojrzeć inaczej... Codziennie bolała go myśl, że już jest za późno. Życie pisze wiele trudnych scenariuszy, ale ich był wyjątkowy. Nie mógł znieść myśli, że jest dla niej oparciem, ale tylko w roli przyjaciela. Ciągle czekał. Tyle dni, miesięcy i lat... Nie umiał przestać jej kochać. Zakochał się już dawno, ale nie był pewien swoich uczuć. To się nigdy nie zmieniło.

Ania była cudowną kobietą, ale zupełnie inną. Kochał ją za naturalność, towarzyskość, radość i uśmiech. Była wręcz idealna. Nie potrzebowała pomocy. Z Agatą było zupełnie inaczej. Od początku sprawiała wrażenie skrytej, ale sympatycznej. Zawsze, kiedy z nią rozmawiał, zastanawiał się, czego dowie się tym razem. Poznawali się powoli. Odkrywał jej karty i pragnął więcej i więcej, podczas gdy o Ani wiedział już wszystko. To było dziwne uczucie. Miał je obie na wyciągnięcie ręki, a teraz? Został sam...

Często bywał na grobie swojej żony. Długo nie mógł pogodzić się z jej stratą. Odejście dziecka bardzo ochłodziło ich wzajemne stosunki. Agata była wtedy daleko. Gdzieś poza realnym światem. Jednak, gdy musiał pożegnać Anię na zawsze, zdawała mu się bliższa niż kiedykolwiek. Połączyły ich tragedie. Rozumieli się jak nikt inny. W listach wylewał cały swój żal i choć nie widzieli się bardzo długo, wiedział, że nie został zapomniany, a jego słowom jest poświęcana duża ilość czasu. Wtedy nauczył się czekać. Zawsze warto poczekać, aby nie wypuścić z rąk takiego skarbu, jakim była Agata.

"Jak to możliwe, że mogę kochać dwie kobiety- myślał, wpatrując się w tak dobrze znany nagrobek -Każdą inaczej, ale równie mocno. Los nie jest łaskawy, ale sprawiedliwy. Jedną z miłości stracił nie ze swojej winy. Z drugą jeszcze może być inaczej..."

***

Kochani, powoli zbliżamy się do zakończenia. Kto jest ze mną od początku? Dzięki za kolejne odczyty! Zapraszam na kontynuację już wkrótce!

Czekając na CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz