Rozdział 17

8 1 0
                                    

Tymon Lipecki dorastał w ciężkich warunkach jak dla nastolatka. Kiedy był młodszy, nie przeszkadzało mu to, że wychowują go dziadkowie, lecz z czasem w szkole zaczęło się gadanie. Zastanawiał się coraz częściej, dlaczego i zadawał więcej pytań. Dziadkowie rzadko nie odpowiadali mu zdawkowo. W ogóle niewiele z nimi rozmawiał. Miał wrażenie, że tego nie potrafi albo oni nie chcą go zrozumieć, nieustannie narzucając zasady, których już dawno się nie stosuje. Często był karany. Za niewielkie przewinienia dostawał szlaban, za większe-paskiem po tyłku, a za takie najpoważniejsze-ciągnące się w nieskończoność prace w domu, które musiał wykonywać nieraz przez kilka miesięcy. Protestował i sprzeciwiał się. Babcia najczęściej powtarzała mu, jaki to świat jest niebezpieczny. Prawie wcale nie pozwalali mu wychodzić ze znajomymi. Chłopak był w takim wieku, że potrzebował towarzystwa. W końcu niedawno skończył już 15 lat. Chciał zaprosić kolegów na spotkanie z tej okazji, lecz oczywiście mu zabroniono.

Nastolatek miał już dość takiego życia. Coraz częściej myślał, co by było, gdyby życie potoczyło się inaczej. Czy byłby szczęśliwszy?

Mając kilka lat, chłopiec zamknął się przed wszystkimi, sprawiając wrażenie złego na cały świat. Jego stopa więcej już nie stanęła w progu przedszkolnego budynku. Ilekroć zmuszano go do powrotu, piszczał i wrzeszczał na cały głos, jednocześnie nie wydobywając z siebie ani słowa. Dziadkowie martwili się o niego. Byli pewni, że jego stan psychiczny jest bardzo zły. Chodził na terapię, która jednak niewiele dawała. Przez prawie kolejne 2 lata w ogóle się nie odezwał. Później stało się to już tak normalne, że nawet zapomniał, dlaczego milczy. Był małym chłopcem, lecz bardzo wrażliwym. Wiedział tylko jedno-nie wróci w miejsce, gdzie został skrzywdzony. Nigdy.

Kiedy zaczął naukę w szkole podstawowej, wszystko zaczęło się powoli układać. Wówczas pierwszy raz został ukarany przez dziadka. Za niezjedzenie obiadu na szkolnej stołówce... Tymek bał się popełnić drobny błąd, często inne dzieci śmiały się z niego.

Codziennie zastanawiał się, gdzie jest jego mama? Najwięcej myślał o swojej mamusi w pierwszych dniach ciszy. Cierpiał bardzo z powodu jej braku. Był zbyt mały, aby zrozumieć, że została niewinnie skazana... I to przez niego... Często płakał, a po nocach śniły mu się koszmary związane z wypadkiem, który miał miejsce w dniu, który na zawsze zmienił jego życie. 

W końcu jednak zaczął mówić. Tak po prostu, z dnia na dzień. Zaczął tęsknić za rozmowami, chciał, aby dziadkowie go kochali, mogli wesprzeć, przytulić i wysłuchać. Jednak to się zdarzało bardzo rzadko. Wypowiadanie słów przydało mu się jednak w szkole, z czego jego opiekunowie bardzo się ucieszyli.

Chłopiec poznawał nowe dzieci, ale z nikim nie potrafił bawić się tak, jak z Bartkiem i Szymkiem. Ich również wyjątkowo mu brakowało. Zrozumiał, że nie może ich zobaczyć skoro nie ma z nim mamy, która zawsze zabierała go do cioci Marlenki.

O tym, że Agata jest w więzieniu dowiedział się przez przypadek. Pamiętał jak przez mgłę swoje pierwsze widzenia z matką, ponieważ był zbyt zajęty swoim bólem, a dziadkowie izolowali go jak tylko mogli. Miał jakieś 10 lat, kiedy podsłuchał jedną z rozmów dziadka z babcią.

-Ta kobieta powinna na zawsze zniknąć z jego życia- mówiła babcia, mając na myśli Tymka i jego mamę -Od początku wiedziałam, że to niezłe ziółko. W końcu wszystko wyszło na jaw. Sama sobie zaszkodziła przy okazji raniąc syna. Dobrze, że tak się stało. Teraz możemy sprawować pieczę nad wnukiem i godnie go wychować.

-Połowa wyroku już minęła- powiedział dziadek, który rzadko kiedy wyrażał swoje zdanie.

-Boję się, że będzie chciała po niego wrócić.

Czekając na CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz