Kirishima stanął zestresowany przed drzwiami rodziny Bakugou. W prawdzie pisał do Katsuki'ego zaledwie pół godziny temu, jednak gdy ten dowiedział się, że Ejiro próbuje zorganizować spotkanie z innymi osobami z klasy, natychmiastowo przestał odpowiadać.
Kirishima zapukał delikatnie do drzwi, samemu nie wiedząc, co takiego powoduje u niego zdenerwowanie. Nie miał w zwyczaju stresować się, podczas rozmowy z nowo poznanymi ludźmi, jednak chyba rodzina jego najlepszego przyjaciela musiała być swego rodzaju wyjątkiem.
Kłamstwem byłoby powiedzenie, że Ejiro nie spekulował na temat rodziców Bakugou. Właściwie, to całą drogę wyobrażał sobie, jaki charakter mogłaby mieć jego mama, lub jak wygląda jego tata. W jego wizji, rodzicielka była spokojną, wyważoną osobą, kompletnie niepodobną do Katsuki'ego, a jego ojciec był starszą kopią jego przyjaciela, wokół którego wciąż plątał się czarny kot, prosząc o dodatkową uwagę. Przez wzgląd na swoje wyobrażenia nie spodziewał się, że drzwi otworzy mu kobieta, wyglądająca jakby dopiero wchodziła w wiek swojego rozkwitu. Powiedzenie, że Katsuki był do niej podobny to zdecydowanie zbyt mało.
-Dzień dobry, jestem przyjacielem Bakugou, Kirishima Ejiro!-powiedział pewnie, po czym pochylił głowę, nie zapominając o grzeczności, którą zwykł obdarzać każdego napotkanego człowieka.
-Och, dzień dobry. Nie wiedziałam, że Katsuki zapraszał przyjaciela- powiedziała Mitsuki, jakby kompletnie niemożliwą myślą było to, że jej syn może mieć przyjaciół, a już całkowitym szokiem byłoby, gdyby zoprosił takich do domu.
-Tak właściwie, to ja przyszedłem wyciągnąć Bakugou na spotkanie, jeżeli to nie problem.
-Oczywiście, że nie! Tak się cieszę, że mój syn znalazł dobrego przyjaciela, chociaż znając jego, to raczej ty znalazłeś jego. Musisz być wytrwały, skoro udało ci się przebrnąć przez nieokiełznany charakter mojego syna.
-Jeszcze nad tym pracuję, ale jak sama pani powiedziała, wytrwałość to moja specjalność.
-Daj mi minutkę, zaraz sprowadzę Katsuki'ego- powiedziała, po czym obróciła się w drzwiach i cała w skowronkach weszła w głębszą część domu.
Zgodnie z tym, co powiedziała Mitsuki, po krótkiej chwili zjawiła się w drzwiach ze swoim synem. Kolejnym zaskoczeniem dla Ejiro była malutka kulka futra, stojąca spokojnie obok mamy Katsuki'ego, która bynajmniej nie była kotem.
-Bakugou, wyjdź z nami dzisiaj! Przysięgam, że nie będzie tam nikogo, kogo nie lubisz- powiedział przekonywująco Kirishima, przyzwyczajony do ciągłych odmów i mocnych oporów ze strony blondyna.
-Żadnych podwójnych dupków i zboczonych idiotów?
-Katsuki, jak ty się wyrażasz o kolegach z klasy!?
Natychmiastowa reakcja Mitsuki spotkała się z lekceważącym prychnięciem Katsuki'ego, za co został zdzielony w tył głowy.
-Nie, nie będzie Todoroki'ego, ani Minety- upewnił go Kirishima, kładąc nacisk na imiona kolegów, co widocznie nie podobało się blondynowi.
-Tch, skoro już tu przyszedłeś, to może z wami pójdę.
-Nie masz wyboru, chłopcze. Wyjdziesz teraz z przyjaciółmi, czy tego chcesz, czy też nie.
Katsuki doskonale wiedział, że kiedy jego imię wychodzi z użytku i nagle w słowniku jego mamy zastępowane jest "chłopcem", bądź "niewychowanym dzieckiem", nie należy się z nią więcej kłócić. Z tą myślą zaczął potulnie zakładać buty, wyrażając swoje zdenerwowanie poprzez wściekłe miny, do których Mitsuki zdążyła już przywyknąć.
CZYTASZ
Mismatched
FanfictionJak wielkiej krzywdy może doznać dziecko, zanim jego wiara zostanie doszcztęnie zniszczona? Granica między tym, co złe, a dobre od początku była ledwo widoczna, jednak wraz z pasmem nieszczęść, zaczęła powoli zanikać, prowadząc Izuku na skraj stabil...