OSTRZEŻENIA: NIE DLA KAŻDEGO, HARD SMUT, BARDZO brutalne sceny, gore, możliwy gwałt, prostytucja, morderstwa, dużo przekleństw, używki, BDSM, przejawy pedofilii i nekrofilii. Dużo przewijających się, wszelakich shipów. Zmieniony wiek postaci i niekt...
A/N: Rozdział, tak jak kilkanaście innych, został usunięty, więc to ponowna publikacja.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
| jesse rutherford - Barbie & Ken |
Z każdym zwróceniem kolejnej części zawartości swojego żołądka, docierało do niego, co właśnie zrobił. Zamruczał żałośnie, rozchylając wargi, z których kapała ślina. Głowa wpadłaby mu do muszli, gdyby nie Sehun trzymający w garści jego włosy. Nawet nie otwierał oczu, nie do końca pamiętając co dokładnie zaszło. Choć wilgoć, jaką odczuwał między pośladkami, doskonale mu to uświadamiała.
– Co ty mi dałeś... – wymamrotał, przy czym zaraz splunął znów, nachylając się bardziej, co wzmocniło uścisk pięści we włosach. Sehun stał nad nim w rozkroku, mając go między nogami. Uśmiechał się z pożałowaniem, ledwo patrząc z pomiędzy podpuchniętych powiek. Jego koszula straciła połowę guzików, a eleganckie, jasne spodnie wciąż miały otwarty rozporek. Kai zaś opierał nagie pośladki na piętach swoich potężnych butów, kombinezon wraz z bokserkami mając spuszczony przy kolanach.
– Nic czego byś nie chciał. – Rudowłosy odchylił głowę Jongina, urywając kawałek papieru, by otrzeć mu błyszczące od śliny wargi i brodę. – Ale się spizgałeś – zaśmiał się, napotykając załzawione, wąskie szparki jego oczu. Kai oparł się plecami o nogę starszego, zsuwając pośladki na zimne kafelki.
– Ah – zastękał słabo, sięgając dłonią do włosów, gdy Sehun puszczając go, pociągnął za jeden z białych kosmyków zaczepionych o któryś z jego pierścieni. Przechylił głowę, pozwalając mu ostrożnie je wyplątać.
– Dziwisz się? Wciągnąłeś prawie cały woreczek, wypiłeś chyba z pięć drinków, żeby tego było mało, spaliłeś ze mną blanta i to wszystko w przeciągu może pół godziny, nie wiem. – Sehun potarł nad muszlą dwa palce o siebie, by strzepnąć kilka jasnych włosów i spuścił wodę. – Trochę sporo po takiej przerwie, nie sądzisz? – Zabrał nogę, sprawiając, że Kai opadł na bok, znów stękając płaczliwie. – Zbieraj tyłek. – Szturchnął go jeszcze białym, eleganckim butem w ramię, następnie wychodząc ze swojej prywatnej łazienki. Ujął palcami materiał rozporka, by zasunąć zamek i podszedł do stolika, z zadowoleniem sięgając po papierosa z otwartej paczki.
Uwielbiał to dudnienie muzyki, które swoje drgania niosło po podłodze i ścianach przez każdy mebel do jego ciała. Jego intensywność przyjemnie wzrastała wraz z poziomem zażytych używek. Rozkoszował się tym stanem, podchodząc do szyby, gdzie przetarł dłonią umazany ślad z policzka i warg Jongina.
– Ktoś do ciebie ciągle dzwoni – odezwał się, słysząc za sobą przymknięcie łazienkowych drzwi. – Pewnie tatuś. – Odwrócił się, trzymając jedną dłoń w kieszeni spodni, stojąc w lekkim rozkroku. Kai trzymał się ściany, nie stawiając póki co kolejnych kroków. Telefon znów dzwonił, a on potrafił tylko patrzeć w jego stronę z zażenowaniem do swojego stanu, w jakim się znalazł.