OSTRZEŻENIA: NIE DLA KAŻDEGO, HARD SMUT, BARDZO brutalne sceny, gore, możliwy gwałt, prostytucja, morderstwa, dużo przekleństw, używki, BDSM, przejawy pedofilii i nekrofilii. Dużo przewijających się, wszelakich shipów. Zmieniony wiek postaci i niekt...
A/N: Rozdział, tak jak kilkanaście innych, został usunięty, więc to ponowna publikacja.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
|The Rolling Stones - Paint It, Black|
Nie wiedział, czy uczucie muskających jego kark palców było jedynie wyimaginowanym złudzeniem podtrzymywanym przez działanie tabletek, ale w sumie co za różnica. Ważne, że jego ciało właśnie tego doświadczało, a samochód, do jakiego zmierzali, znajdował się co raz bliżej.
Głowa Baekhyuna sama mimowolnie opadła bardziej na jeden bok, a uśmieszek delikatnie wykrzywiał jego drgające wargi. Droga do samochodu wydawała się jednocześnie irytująco długa i niesamowicie krótka. Ten dziwny stan, w jakim utknął przez dłuższy moment, uciął widok znajomej i specyficznej twarzy. Jakby ktoś nagle wyłączył wszelkie filtry narzucone na jego otoczenie i wznowił na chwilę normalne odtwarzanie.
Przeciągnął sobie bliżej rękę Chanyeola, potwierdzając przy okazji, że ta faktycznie palcami znajdowała się na jego karku, bawiąc przydługimi kosmykami czerwono-czarnych włosów. Obstawiał, że ten robił to nieświadomie.
Spojrzał w dwukolorowe tęczówki ciemnoskórego mężczyzny, przenosząc wzrok z tej błękitnej na brązową. Zauważył, jak te niby od niechcenia mierzą Chanyeola, który nawet nie zwrócił na to uwagi, szukając czegoś po kieszeniach. Zaraz za barczystym Afroamerykaninem podążał dużo drobniejszy chłopak o ciemno szarych włosach, wpatrzony w swoją komórkę. Miał na sobie króciutkie, białe futro. Palcami drugiej dłoni wolno obracał w ustach lizaka i podniósł wzrok dopiero, gdy mężczyzna przed nim zatrzymał się przy wejściu do klubu. Wpadł lekko na jego plecy, mało co nie upuszczając swojego najnowszego, pudrowo różowego IPhone'a.
– Jimin – upomniał go głęboki głos jego kochanka, który pociągnął go za nadgarstek obok siebie.
– Ty masz klucze, idiotko. – Szturchnięcie Chanyeola i jego zirytowany ton całkowicie odwrócił uwagę Byuna od znajomej mu parki. Oj, znał ich bardzo dobrze. Teraz nawet, jak widać, nie zasługując na jakiekolwiek przywitanie. Choć, z drugiej strony, równie dobrze on mógł pierwszy wyjść z inicjatywą.
– Masz – westchnął ciężko, wyciągając kluczyki w stronę bruneta. Nie chciał nawet podchodzić bliżej. Bał się, że będzie to trwało zbyt długo, jak sama droga do samochodu, który przecież stał prawie pod samym wejściem do klubu.
Chan nerwowo wyrwał przedmiot z jego luźnej dłoni, drgnąwszy, jakby miał już ruszyć do miejsca kierowcy, ale tego nie zrobił. Wpatrywał się w Baekhyuna przenikliwie przez chwilę, aż ten uniósł brwi i pierwszy wykonał ruch. Zbliżył się, szarpnąwszy wyższego za poły marynarki i sięgnął do jego ust, będąc święcie przekonany, że i on miał ochotę właśnie to zrobić.