Dark Man 6/?

553 42 32
                                    

A/N: Rozdział, tak jak kilkanaście innych, został usunięty, więc to ponowna publikacja.

A/N: Rozdział, tak jak kilkanaście innych, został usunięty, więc to ponowna publikacja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

| Travis Scott - Antidote |

Patrzył, jak blond włosy chłopak unosi się i opada zmysłowo, opierając nieprzyjemnie chłodne dłonie na jego torsie, co chwilę drapiąc skórę. Rozpruta, sącząca się, czerwona wstęga zdobiła jego smukłą, bladą szyję, ciągnąc swoje ozdobne, krzykliwe wzory po całym tułowiu chłopca. Twarz bez wyrazu, oczy zaś puste, jak u zaprogramowanego androida, który właśnie go ujeżdżał, a Byun nie potrafił nawet ruszyć ręką. Przy każdym jego ruchu, rana otwierała się bardziej i zwężała na zmianę, przyprawiając go o mdłości. Wydawać się mogło, że jego szyja zaraz zupełnie się rozpołowi, a głowa opadnie na bok, zwisając jedynie na paru ścięgnach i skórze.

Przyspieszał, nie wydając z siebie żadnych dźwięków, kiedy Baekhyun krzyczał, usilnie próbując unieść ręce, jak przygwożdżone do materaca, odmawiały mu posłuszeństwa. Jakby ich w ogóle nie miał.

Spojrzał na przydługie, brudne paznokcie młodszego, którymi wydrapywał już powoli dziury w jego torsie. Zsunął je do żeber, by zacząć wbijać między nie aż pod skórę, wywołując chrupnięcie kości, kiedy już za nie złapał. Nie bolało. Blondynek uśmiechnął się niewinnie, niemal z wdzięcznością, zaprzestając jakichkolwiek ruchów i szarpnął dłońmi za żebra, rozrywając klatkę piersiową.

Baek poderwał się gwałtownie, wyrwany ze snu. Od razu przewrócił się na bok, by zwymiotować na podłogę przy łóżku. Nie trwało to długo. Jedno zerwanie żołądka, nic więcej. Przełknął głośno ślinę, ocierając ramieniem ślinę z rozchylanych warg.

Opadł znów na plecy, dotykając czoła palcami i spojrzał w bok, napotykając niemal przed twarzą luźno ułożoną na grzbiecie dłoń Rena. Byli sami albo raczej on był sam. Ren był już tylko "czymś", nie "kimś" i chyba nawet łatwiej było mu tak o tym myśleć. Znacznie lżej przychodziło mordercom skrzywdzić czy zadać ból "czemuś" niż "komuś". "Coś" nie miało uczuć, nie miało duszy, nie miało wspomnień. Mógł zdecydować, co się z tym stanie, a on zdecydowałem, że będzie jego pierwszym.

Ułożył się wygodniej na boku, przodem do niego i chwilę przyglądał zastygniętej dłoni. Taka drobna i młoda, a zapewne zdążyła obejmować już dziesiątki przyrodzeń. Ile razy te chude palce ocierały spermę z ust, łzy z policzków, krew z ud?

Delikatnie musnął swoimi opuszkami czubki jego palców. Wciąż były ciepłe, więc nie mogło minąć wiele czasu odkąd omdlał. Powoli zginął  je do wnętrza dłoni, by zwinąć jego dłoń w piąstkę, ale gdy tylko odsuwał rękę, palce samoistnie rozwierały się, niczym rozkwitający kwiat. Badał każdy palec z osobna, dotykając ostrożnie. Przysunął twarz, by przytknąć je do swoich wiecznie spierzchniętych warg i przymknął powieki. Nie czuł już wina, ale zapach krwi nie był gorszy.

Dark Man || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz