A/N: Rozdział, tak jak kilkanaście innych, został usunięty, więc to ponowna publikacja.
|Lana Del Rey - Put Me In a Movie |Etap pierwszy - Zasianie nasiona Róży
Nie miał czasu ani głowy, by tutaj siedzieć i można by powiedzieć, że nie miał innego wyjścia, ale wystarczyło wstać i wyjść. Nie szczególnie przejmował się narodzinami swojego drugiego syna, choć też nie były mu zupełnie obojętne. Zdecydował jednak wyczekiwać na korytarzu, słysząc dochodzące zza drzwi krzyki kobiety. Nic nie znaczącej małolaty, której rodzicom rzucił kilka drobnych, by ich romans czasem nie znalazł się na pierwszych stronach gazet. Nie żeby był kimś znanym w świecie zwyczajnych szaraków. W jego branży rozgłos był czymś, czego lepiej unikać, jeśli chciało się działać w spokoju.
– Nie było cukru. – Poderwał głowę, słysząc nad sobą głos swojego osiemnastoletniego syna. Nawet nie słyszał jego kroków na słabo oświetlonym korytarzu. – Słychać ją prawie w całym szpitalu – mruknął Yifan, podając ojcu parujący, plastikowy kubeczek, po czym usiadł obok, wyciągając przed siebie swoje długie, chude nogi.
– Jak zadzwonią, pojedziesz za mnie? – Niby zapytał, ale bardziej zabrzmiało to jak oznajmienie, na które nastolatek pokiwał kilka razy wolno głową, przykładając krawędź swojego kakao do ust.
Wiedział, że tak będzie już zanim mężczyzna go o to zapytał. Jako początkujący następca, ekscytował się każdym najmniejszym zadaniem, jakie mu powierzono. Starał się tego jednak po sobie nie pokazywać.
– Nie wiem ile to jeszcze potrwa - westchnął starszy po łyku gorącego napoju i skrzywił się na jego gorzki smak.
– Gadałem już z Kangiem przed chwilą. Nie chciał ci zawracać głowy, myśląc, że pewnie jesteś bardzo zajęty. – Chłopak uśmiechnął się pobłażliwie, napotykając zmęczone spojrzenie ojca. Paradoksalnie ten od kilku godzin śmiertelnie się tutaj nudził, wysłuchując tych niosących się po korytarzu wrzasków. – Powiedział, że tamci przyjadą za jakąś godzinę, więc za pół godziny tu będzie, żeby mnie odebrać – wyjaśnił, zakładając kostkę jednej wyprostowanej nogi na drugą. – Tak właściwie, to jak ten dzieciak ma mieć na imię? – Błyskawicznie zmienił temat, zastanawiając się nad tym już po drodze do automatu z kawą.
– Kyungsoo. – Wraz z odpowiedzią mężczyzny, w kieszeni jego eleganckich spodni zawibrowała komórka. Odchylił się bardziej do tyłu i wyprostował nogę, by po niego sięgnąć. Chwilę wahał się, czy odbierać teraz, ale ostatecznie stwierdził, że przynajmniej zajmie mu to trochę czasu tej dłużącej się udręki. Yifanowi udało się zerknąć na wyświetlacz, odczytując nazwę kontaktu, nim jego ojciec odebrał. Jennifer. – Tak, słucham cię – odezwał się uprzejmym tonem, opierając spód kubka na kolanie.
CZYTASZ
Dark Man || ChanBaek
FanficOSTRZEŻENIA: NIE DLA KAŻDEGO, HARD SMUT, BARDZO brutalne sceny, gore, możliwy gwałt, prostytucja, morderstwa, dużo przekleństw, używki, BDSM, przejawy pedofilii i nekrofilii. Dużo przewijających się, wszelakich shipów. Zmieniony wiek postaci i niekt...