⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 11
Ranek nastał bardzo szybko i równie szybko do pokoju Jisoo zawitał Seokmin z promiennym uśmiechem na ustach.
- Wyspany? - zapytał, widząc, że chłopak już nie śpi i stanął na środku pokoju.
Czy Jisoo się wyspał? Potargane włosy, zamazany wzrok i zmęczona twarz mówiła sama za siebie. Ta noc była koszmarna. Nie miał ochoty nawet wychodzić z łóżka, a cały dzień przeleżeć, jednak był świadomy, że nici z takiego planu. Dobrze pamiętał, co mówił mu wczoraj Seokmin i z jednej strony to dobrze, że chciał tak szybko zapoznać go z ich domem, ale z tej drugiej... To łóżko było naprawdę ciepłe i wygodne. Aż krzyczało, by go nie opuszczać.
Mężczyzna na brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Honga zaśmiał się jedynie. - Najpierw zjemy śniadanie, żebyś odzyskał siły. Łazienka jest wolna, więc możesz śmiało teraz z niej skorzystać.
Osiemnastolatkowi wierzyć się nie chciało, że ten jest już pełen energii. Przecież była tak wczesna godzina, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie mniej jednak, jakim cudem on już potrafił funkcjonować..?
Pogodzony ze swoim smutnym losem podniósł się powolnie z materaca i w nieprzytomny sposób zaczął szukać swoich kapci, które ostatecznie udało mu się znaleźć, więc było to już jakieś osiągnięcie.
- Z raną wszystko w porządku? Już jest lepiej? - podszedł do niego, kiedy chłopak miał już w swych dłoniach rzeczy na przebranie.
Jisoo przytaknął głową bez żadnego problemu, bo naprawdę było już lepiej. Warto uwzględnić, że poza połową opuchniętej twarzy, na kości policzkowej zdołało się również znaleźć rozcięcie, ale skutecznie zostało zakryte białym plastrem.
- W takim razie łazienka jest twoja, ja w tym czasie zrobię coś do jedzenia. Jakieś życzenia? - przechylił głowę w bok z ciągłym uśmiechem, co wzbudziło w Hongu jeszcze większe zdumienie. To ciepło bijące od jego osoby było niesłychane, aż wierzyć się nie chciało, że to prawdziwy człowiek.
Tylko że...
Akurat człowiekiem nie był, ale chyba wiadomo co miał na myśli.
- Zjem cokolwiek - sam się delikatnie uśmiechnął.
⎯⎯⎯NȺɃƗ⎯⎯⎯
Wszystko przebiegło po myśli Seokmina. Najpierw Jisoo wrócił do żywych, zjedli razem śniadanie - akurat kuchnia była wolna, więc obyło się bez krzywych spojrzeń rzucanych w stronę osiemnastolatka, choć będąc szczerym, przy starszym nie przejmowałby się aż tak bardzo.
Trzecim punktem na liście dzisiejszych planów była wreszcie wycieczka po całym pałacu, jak śmiał nazywać ich dom Jisoo. Zaczęli od najprostszych pomieszczeń, czyli tych, w których chłopak miał okazję już być. Chodziło mianowicie o salon i gabinet, o kuchni już nie wspominając. Kolejnym celem, jak się niedługo okazało, było objaśnienie każdych drzwi na pierwszym piętrze, za którymi kryły się pokoje wszystkich domowników.
- Pierwsze dwa pokoje po lewej należą do Minghao i Mingyu, natomiast po prawej do Jihoona i Junhuia - wskazywał kolejno na drzwi, by mieć pewność, że Jisoo wie o których dokładnie mówi. Chłopak natomiast starał się zapamiętać każde słowo, by nie zdarzyła się sytuacja, że pomyli pokoje i do kogoś przez przypadek wejdzie. Już i tak miał wystarczającą ilość problemów...
Okazało się, że jego pokój jest pomiędzy pokojem samego Seokmina i niestety... Soonyounga. Tym bardziej musiał uważać za którą klamkę ma zamiar chwycić.
- Na drugim piętrze znajduje się tak zwana "baza" Jihoona, więc tam radzę nie zaglądać bez jego zgody - posłał mu krótki uśmiech, a następnie wyszedł z nim na tyły posiadłości, gdzie znajdował się wielki ogród, a za nim rozpoczynał się las.
Stali tak chwilę w miejscu, a Hong nie mógł wyjść z podziwu. Nie dość, że teren był wielkich rozmiarów, to jeszcze cały ogród był otoczony czarnymi kratami z bramą na środku, zakutą zardzewiałym łańcuchem. Mimo tych krat mógł wszystko dokładnie zaobserwować co się za nimi kryje. Nie potrafił zliczyć ile jest tam rodzai kwiatów, ale był święcie przekonany, że nigdy nie widział tylu w jednym miejscu na raz.
- Do ogrodu tym bardziej nie ma wstępu i radzę ci to dobrze zapamiętać - tutaj już brzmiał poważnie, co nie umknęło uwadze Jisoo.
Zerknął więc w jego stronę, by ujrzeć na twarzy mężczyzny niemałą powagę, ale i również zmieszanie.
- Nikomu nie wolno przekraczać bramy - dodał i ruszył dalej.
Jak można było się spodziewać, Jisoo zaciekawił się tą sprawą, a zważając na fakt, że Seok był osobą godną zaufania i jedną z milszych, które znał, postanowił zadać mu jedno pytanie.
- Dlaczego nie można tam wchodzić, jeśli mogę zapytać?
Wyższy spojrzał na niego kątem oka i uśmiechnął się delikatnie. Po tym spojrzał znowu przed siebie i jeszcze przez krótką chwilę trwał w ciszy.
- Cóż. Należał kiedyś do osoby, która poświęciła mu wiele czasu i miłości. Od kiedy umarła pojawił się zakaz wchodzenia do ogrodu. Była naprawdę piękna i wyjątkowa.
Mimo zaspokojenia ciekawości, Hong zastanawiał się jeszcze nad jedną rzeczą.
Mówiąc "umarła", a zaraz potem "piękna" i "wyjątkowa", Seokmin miał na myśli nadal pewną "osobę" czy dokładniej mówiąc "kobietę"?
Ogród był ostatnim miejscem do zwiedzenia, więc wrócili do środka.
CZYTASZ
NȺɃƗ
FanfictionNABI - nie wiesz o ich istnieniu, ale oni o twoim wręcz przeciwnie. Nie ma się jednak czemu dziwić, wśród ludzi trudno jest się zorientować, że są jeszcze inni. Kiedy mijasz kogoś nie zwracasz na tę osobę większej uwagi. Niestety, mimo to, pewien zw...