ŦȺŦŦØØS

117 12 4
                                    

⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 1

To powinien być dla niego kolejny zwykły dzień, jak zawsze, jednak od pewnego czasu zaczął zauważać więcej niż zazwyczaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To powinien być dla niego kolejny zwykły dzień, jak zawsze, jednak od pewnego czasu zaczął zauważać więcej niż zazwyczaj.

Szedł długim korytarzem, zmierzając do swojego celu, jakim była sala o numerze 214 - sala od chemii. Nie wyglądał, jakby był szczęśliwy z tego powodu, ale nie można było też powiedzieć, że wyglądał na przybitego, bądź coś w tym rodzaju.

Ludzie, którzy stawali na jego drodze, zostawali po prostu przez niego omijani, nawet nie uniósł wzroku, by przyjrzeć się twarzy danej osoby. Nigdy tego nie robił, nigdy nie zwracał większej uwagi na ludzi go otaczających. Ale on nie był jedyny, w zasadzie, każdy miał w sobie coś takiego, gdzie nie było przejmowania się drugim człowiekiem.

Bo po co spojrzeć na osobę, której twarz już za moment się zapomni?

Nie interesował się swoim otoczeniem, jednak nie było tak samo w drugą stronę.

- Jisoo!

Zatrzymał się i spojrzał w tył z pytającym wyrazem twarzy. Dobrze wiedział do kogo należy ten głos, ale przecież Chan'a nie miało być więcej niż tydzień, więc był bardziej niż zaskoczony takim obrotem spraw.

- Co cię tak wmurowało, wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - parsknął krótkim śmiechem, w momencie kiedy znalazł się już obok swojego przyjaciela, którego obdarował lekkim klepnięciem w plecy.

A Jisoo po prostu stał w miejscu i wpatrywał się w chłopaka w ciszy, jakby jeszcze nie zdołał zrozumieć co się stało. - Już wyzdrowiałeś? - zapytał w końcu, a uśmiechnięty Chan przytaknął ruchem głowy.

- Nie chorowałem aż tak bardzo - wytłumaczył, gdy ruszyli z miejsca. - Wróciłbym już po trzech dniach, ale wiesz jaka jest moja matka - wywrócił oczami. - No, ale to nieważne, bo ile można tego słuchać - zaśmiał się i objął Hong'a ramieniem, co mogło wyglądać dość zabawnie, ponieważ różnica wzrostu pomiędzy nimi różniła się o parę centymetrów. - Powiedz, działo się coś, jak mnie nie było? - zerknął w jego stronę z lekka zaciekawiony, ale nie zdziwił się, kiedy Jisoo zaprzeczył - choć nie wiedział, że nie było to szczere.

Bo w końcu, jak miał powiedzieć swojemu przyjacielowi o tym całym zamieszaniu w zeszłym tygodniu? Po pierwsze; nie chciał już wracać do tamtego dnia, bo nie było to miłe doświadczenie, jednak z drugiej strony była rzecz, o której ciągle myślał. Mianowicie, oczy, oczy nieznajomego, które wręcz go prześladowały od tamtego czasu. Nie znał go, można by rzec, że pierwszy raz na oczy go widział, chociaż na pewno się już gdzieś mijali, bo chłopak nosił wtedy mundurek szkolny, a więc chodził tutaj na 99%. Ten 1% niepewności zawsze się znajdzie. Chciałby mu podziękować za pomoc, ale jak mógł to zrobić, skoro ten od razu zniknął? Może nie powinien się tym aż tak bardzo przejmować? W końcu, jakie miałoby to znaczenie, on już na pewno o nim zapomniał.

Po zajęciu swoich miejsc, nie musieli długo czekać na dzwonek, jak i nauczyciela, a bardziej profesora, który zawitał do klasy z tą ciągłą powagą na swojej twarzy. Jisoo jak zwykle nie zwrócił na to uwagi, bo nawet taka rzecz nie wzbudzała w nim zainteresowania. Jednak kiedy spojrzał na tablicę, by dowiedzieć się jaki jest temat lekcji, coś przykuło jego uwagę. Był to bowiem tatuaż na szyi mężczyzny. Niby nic wielkiego, w końcu, ile to osób może go mieć, lecz ten tatuaż wydawał się wyjątkowy, zważając na to, że ten nieznajomy miał podobny, w dodatku, w tym samym miejscu. Wspomniany chłopak jednak nie miał tylko jednego, miał ich masę, ale tak jak większość w tej szkole, więc nie było to coś niezwykłego. Zaczął się zastanawiać, czy mężczyzna nie ma ich może więcej? Osobiście nie popierał robienia sobie tatuaży, ponieważ jego zdaniem było to szpecenie swojego ciała.

Otworzył zeszyt i zaczął notować to, co już zaczął omawiać ich profesor. Myślami był jednak zupełnie gdzie indziej. Aż dziwne, że pisał wszystko zgodnie z prawdą. Lekcja mijała jak zwykle w spokoju, Kim nie lubił hałasu, czy też niepotrzebnych rozmów, dlatego kiedy nagle szarowłosy chłopak zaczął ujadać ze swoim sąsiadem z ławki nie zostało to zignorowane przez niego.

- Panie Myungho, czy ja panu przeszkadzam? - skrzyżował ręce na piersi, trzymając swój ciemny notes.

- Co? Nie - wrócił do rozmowy z tym drugim i to wystarczyło, by wyprowadzić starszego z równowagi. Podszedł do niego ze srogim wyrazem twarzy i gdy już znalazł się przy jego ławce, zdzielił nic nieświadomego chłopaka grubym notesem w głowie, na co ten automatycznie złapał się za obolałe miejsce z cichym stęknięciem i obdarzył profesora morderczym spojrzeniem.

Jisoo obserwował całą tą sytuację i znowu zauważył coś, na co nigdy nie zwracał uwagi. Czy te tatuaże coś oznaczały? Szyja Myungho również była przyozdobiona wielkim, bordowym kwiatem.

NȺɃƗOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz