⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 26
- Shua... - Jun już od jakiegoś czasu kucał przy łóżku chłopaka, ale dopiero teraz odważył się spróbować go obudzić.
Nie było w tym nic dziwnego, w końcu Jisoo wyglądał jak siedem nieszczęść. Jego powieki były bardzo opuchnięte od płaczu, co wywoływało niemałe współczucie. Junhui nie był wtajemniczony w powód tego stanu, ale wystarczyło, że wiedział, iż ten przepłakał połowę nocy, aby zacząć się martwić.
Seokmin był wykończony swoim całonocnym nadzorem i dziękował zielonookiemu za to, że chciał się z nim zamienić.
Sam Junhui rzadko przejmował się innymi, ponieważ na pierwszym miejscu stawiał siebie, przez co mógł wyjść na egoistę. Ale jeśli była mowa o bliskich mu osobach, ciężko było udawać obojętnego. Od początku nie miał złego nastawienia do Jisoo, gdyż uważał go za dobrą duszę, ale sprawy potoczyły się w taki sposób, że nie okazywał tego. Dopiero niedawno przezwyciężył tą dziwną barierę i mógł normalnie rozmawiać z chłopakiem.
Pierwsza próba przebudzenia Honga nie powiodła się najlepiej, więc po krótkiej chwili spróbował innej metody. Mianowicie wziął na ręce kota i postawił go na jego brzuchu. Zwierzak od razu zaczął chodzić w kółko, co podniosło Juna na duchu, sądząc, że po czymś takim ten się przebudzi. Sekundy mijały i jego zapał gasł coraz bardziej, kiedy zaczął rozumieć, że kot szukał tylko wygodnego miejsca do spania i ostatecznie położył się na klatce piersiowej osiemnastolatka.
- Nie pomagasz - wskazał na niego oskarżycielsko palcem, marszcząc brwi.
W końcu jednak ciało Jisoo poruszyło się, a jego powieki delikatnie uniosły. A to wszystko dlatego, że rozmowa jaką prowadził teraz zielonooki z kotem wcale nie była taka cicha. Zdezorientowany wpatrywał się w sylwetkę starszego, w między czasie próbując zrozumieć, że jest już ranek.
Jun, jak na zawołanie, spojrzał na zmęczoną twarz Honga i wręcz od razu się ożywił.
- Obudziłeś się - na jego ustach zdołał pojawić się mały uśmiech. Niestety szybko on zniknął. - Jak się czujesz? Jest lepiej?
Jisoo jeszcze nie za bardzo kontaktował, ale udało mu się usiąść i odpowiedzieć. - Tak... - podrapał się po głowie i w tamtym momencie wpadł w krótkie osłupienie, gdyż powróciły do niego wspomnienia dotyczące wczorajszego dnia. To... nie było na jego nerwy...
- Idziesz dzisiaj do szkoły? Seokmin powiedział, że nie musisz, jak nie chcesz.
Miło by było zostać w domu, ale nie chciał robić sobie niepotrzebnych zaległości. Wtedy i tak nie miałby od kogo spisać materiału z danych lekcji. W końcu jego jedyny przyjaciel musiał nagle wyjechać...
- Wolę iść - oznajmił, zaczynając głaskać kota, w którego aktualnie się wpatrywał. Tak jak z początku zwrócił uwagę na Junhuia, tak teraz zachowywał się jakby go już tu nie było. Dzisiaj niezaprzeczalnie trudno będzie do niego dotrzeć, a tym bardziej sprawić, by się uśmiechnął.
CZYTASZ
NȺɃƗ
FanfictionNABI - nie wiesz o ich istnieniu, ale oni o twoim wręcz przeciwnie. Nie ma się jednak czemu dziwić, wśród ludzi trudno jest się zorientować, że są jeszcze inni. Kiedy mijasz kogoś nie zwracasz na tę osobę większej uwagi. Niestety, mimo to, pewien zw...