WɆƗɌĐ FɆɆŁƗNǤ

74 7 3
                                    

⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 19

Mimo że nie lubili opuszczać swojego miejsca zamieszkania, musiał być ten jeden dzień w miesiącu - nie wliczając w to szkoły - w którym trzeba było iść na jakieś zakupy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mimo że nie lubili opuszczać swojego miejsca zamieszkania, musiał być ten jeden dzień w miesiącu - nie wliczając w to szkoły - w którym trzeba było iść na jakieś zakupy.

Tym razem padło na Minghao i Mingyu.

Samo zadanie mogło być dość wyczerpujące, zważając na fakt, iż była ich tylko dwójka, a przecież w domu znajdowało się jedenaście gęb do wykarmienia - razem z Jisoo, o którym nie dało się zapomnieć - ale przy sile starszego byli zdolni sprostać temu zadaniu. Nie musieli się nawet zastanawiać nad tym co powinni wziąć z danej pułki, ponieważ zawsze wszystko działało w ten sam sposób.

Same zakupy trwały piętnaście minut, nie więcej. Powrót był już nieco dłuższy, bo Minghao, jak zwykle, musiał pokazać jak bardzo wielkim kretynem jest. Przez połowę drogi wymachiwał rękami na prawo i lewo, aż w końcu siatki nie wytrzymały i najzwyczajniej w świecie rozerwały się. 

- Ja pierdolę - że też w tym dniu musiało paść na Mingyu. Przeczuwał, że ten coś odwali, a nie miał jakoś humoru na jego kretyńskie zachowanie. - Zbieraj to - rozkazał w mało przyjazny sposób.

Rozbawiony całą tą sytuacją chłopak ukucnął i zaczął ładować produkty do rąk. Pewnie powinien się spieszyć przy tej czynności, ale lubił denerwować Gyu. I tym razem również mu się udało dopiąć swego, ale wybrał zły dzień na takie gierki. 

- Jak ci zaraz strzelę - zagroził w momencie kiedy akurat ktoś obok nich przechodził. 

I wtedy wszelkie rozbawienie Hao zostało rozwiane z wiatrem, a zastąpione czymś na podobę dezorientacji. Przeszło go bardzo dziwne uczucie, aż spojrzał przed siebie, ale przechodzień zdążył się już ulotnić.

- ...Ty też to poczułeś?

- Ale co? - starszy zaczynał być już na granicy wytrzymałości. - Przestań się wydurniać i wstawaj wreszcie. Nie ma nas już z godzinę - ponaglił go, samemu zaczynając powoli zmierzać w stronę ich celu.

Minghao nie myślał już o tym dziwnym uczuciu i dogonił brata, uważając by nic po drodze nie upuścić.

Mimo wszystko, od tamtego czasu zachowanie szarowłosego uległo zmianie.

⎯⎯⎯NȺɃƗ⎯⎯⎯

Zaraz po powrocie udał się do swojego pokoju, uprzednio odkładając wszystkie zakupione produkty na stół w kuchni.

Mingyu za nim nie poszedł, zamiast tego również odstawił sprawunki i po poinformowaniu o tym Seungkwan'a udał się do najstarszego z rodziny. Musiał z nim porozmawiać i wytłumaczyć między innymi tą ich długą nieobecność. Seungcheol zawsze musiał wiedzieć wszystko z dokładnością. W końcu nie byli oni zwyczajni i każda niezaplanowana nieobecność któregoś z braci mogła budzić niepokój.

Hao natomiast nie miał zamiaru z nikim rozmawiać. Gdy tylko znalazł się w swoich czterech ścianach, wykrzywił usta w krótkim i zarazem głupim uśmiechu, po czym podszedł do zamkniętej szafy.

Nie trzeba było długo czekać na jego dalsze poczynania.

Chwycił się dużego mebla i z wielką siłą zaczął uderzać czołem o drewnianą strukturę. W między czasie powtarzał w kółko "jestem debilem, jestem debilem..." - jak jakiś obłąkany. 

Do jego pokoju zawitał nagle Seokmin i kiedy tylko zarejestrował co się dzieje, odezwał się zaskoczony.

- Co ty robisz?

A odpowiedź przyszła szybciej niż się mógł tego spodziewać.

- Wyganiam potwora z szafy, nie widać???

Starszy zamrugał kilkakrotnie. - Rozumiem... To nie przeszkadzam - ulotnił się z pomieszczenia, jednak jego głowa była wypełniona teraz wieloma pytaniami. Zdołałby sobie na nie w jakiś sposób odpowiedzieć, ale akurat kiedy miał odejść od drzwi, na korytarzu pojawił się Hansol. Wskazał za siebie, na pokój najmłodszego brata i oznajmił krótko: - Zaczynam się o niego martwić.

- Co? Dlaczego? - uniósł brew. Skoro Seokmin zaczął się martwić o tego przygłupa, to już naprawdę musiało być coś nie tak. Ale nie oszukujmy się, Minghao to Minghao i nie ma szans, że go zrozumiesz. 

Starszy zamiast odpowiedzieć po prostu otworzył delikatnie drzwi, dzięki czemu ten drugi mógł zobaczyć o co chodzi. - Powiedział, że wygania potwora z szafy - szepnął, a Vernon tylko westchnął. 

- To nic nowego - z tymi słowami zamknął pokój, by zostawić chłopaka samego ze sobą. - Może znowu coś ćpał, nie przejmuj się nim - próbował uśpić w bracie to zmartwienie.

Zawsze przesadnie się o nich martwił. Hansol wiedział, że jest to spowodowane przez troskę, miłość, ale nie byli już dziećmi, dlatego jego zamartwianie się w takich sytuacjach było niepotrzebne, wręcz zbędne. Hao zawsze miał nie po kolei w głowie, zawsze coś zmyślał i wszyscy powinni się już przyzwyczaić do jego charakteru. Teraz pewnie chciał zwrócić na siebie uwagę i padło na biednego Seokmina.

- Chodźmy może pomóc Seungkwanowi w robieniu jedzenia, co? - uśmiechnął się lekko, a uśmiechał się naprawdę bardzo rzadko. To sprawiło, że starszy postanowił wreszcie odpuścić i iść z nim do kuchni. 

NȺɃƗOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz