ɃɌɆȺꝀFȺSŦ

73 7 1
                                    

⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 12

Następnego dnia wystarczyło, że Jisoo pojawił się na korytarzu razem ze Seokminem i już na ich drodze stanęła pewna osoba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnego dnia wystarczyło, że Jisoo pojawił się na korytarzu razem ze Seokminem i już na ich drodze stanęła pewna osoba.

Chłopak ewidentnie co dopiero wstał, ponieważ mrużył oczy, jakby próbował zrozumieć gdzie się teraz znajduje i gdzie powinien udać się dalej. Był to Seungkwan, który za pierwszym razem nie wzbudził w nim dobrego wrażenia, ale zawsze każdy powinien dostać tą drugą szansę, prawda? Teraz nie wyglądał groźnie, ale... przyjaźnie również nie. W końcu odezwał się z wymalowaną powagą na twarzy.

- Hyung, Cheol cię wzywa. Nie pytaj, nie wiem, mało mnie interesują wasze sprawy - dodał od razu, kiedy starszy już otwierał swoje usta.

Przytaknął więc tylko głową i już zniknął, przez co Jisoo poczuł się zagrożony. Został sam z Seungkwanem, ale nie trwała między nimi cisza, jak mógł się spodziewać, bo tak jak Seokmin ich opuścił, tak po niedługiej chwili wyczuł na sobie wzrok chłopaka oraz obił mu się o uszy jego głos.

- A ty za mną, pomożesz mi przygotować śniadanie dla reszty - nie czekając na nic, zmierzył w kierunku kuchni.

A szatyn stał jak kołek w miejscu. W kuchni jest bardzo dużo ostrych rzeczy, nie wiedział, czy powinien ryzykować. Ale w końcu wziął się w garść i dogonił go, by nie robić żadnego problemu. Czuł jednak inną atmosferę, różniła się ona od tej przyjaznej przy Seokminie. Dlatego stał w progu, czekając tylko na najgorsze.

I długo czekać nie musiał. Seungkwan po wzięciu jednego z ostrych noży spojrzał na Jisoo ze zmarszczonym czołem, jakby to on właśnie był jego celem. Bez namysłu wycelował nim we wcześniej wyłożoną deskę do krojenia, na której znajdowały się już warzywa, po czym westchnął ze zmęczenia.

- Przepraszam za wcześniej. Pewnie i ja przyłożyłem się do tego, że się bałeś - zaczął kroić pierwszego pomidora, a Honga porządnie wcięło.

On... go przeprosił?

Nie potrafił nic z siebie wydusić ani ruszyć się z miejsca. Był bardziej niż zdziwiony w tym momencie. Co tak nagle z tym wyskoczył?

- Rusz się w końcu i wyciągnij talerze - jego ton stał się bardziej wyraźny i tak samo nieco zdenerwowany. Dzięki temu Jisoo zrozumiał, że była to jedynie chwila słabości i normalny Seungkwan powrócił.

Nie wiedział gdzie znajdują się wspomniane talerze, ale zaczął ich szukać, by ten się już nie denerwował. Reszta przygotowań przebiegła na spokojnie i w ciszy poza małymi wtrąceniami Seungkwana, które dotyczyły czynności jakie osiemnastolatek powinien kolejno wykonać.

Kiedy Jisoo postawił ostatni talerz na kuchennym stole wszystko było już skończone. W pomieszczeniu już od dłuższego czasu unosił się przyjemny zapach śniadania. Nic tylko palce lizać.

NȺɃƗOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz