NɆW SŦȺɌŦ

80 10 2
                                    

⎯⎯⎯ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 28

Ciężkie powieki chłopaka zaczęły się powoli otwierać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciężkie powieki chłopaka zaczęły się powoli otwierać. Hansol był tego świadomy, ale przez odrętwienie nie mógł zmusić swojego ciała do wycofania się. Nieobecny wzrok Jisoo napotkał ten niespokojny Kima. Musiało minąć trochę czasu, by młodszy zorientował się w jakiej są sytuacji. Poczuł, jakby miał jakieś déjà vu. Zamrugał leniwie, a z jego ust uwolniły się ciche słowa. – Hansol... co robisz.

Tak bardzo chciał zrobić jeszcze ten mały ruch do przodu. Zacisnął dłonie, po czym spróbował się wysilić na jakiekolwiek wyjaśnienia, ale w rezultacie zrezygnował.

Hong ciągle się w niego wpatrywał. Warto nadmienić, że ledwo oddychał przez zabraną mu przestrzeń osobistą. Niewielki rumieniec pojawił się na jego polikach, kiedy sam domyślił się w końcu co ten chciał uczynić.

Hansol ledwo się powstrzymywał. Wygląd Jisoo wcale nie ułatwiał sprawy. Już miał zamiar zmniejszyć ich odległość do zera, aż tu nagle przed jego oczami coś błysnęło. Od razu po tym pojawiło się pieczenie, przez które był zmuszony wycofać swoje działania i zakryć połowę twarzy. – Jasna cholera – warknął podczas gdy spod jego dłoni zaczęła uwalniać się strużka krwi.

Jeszcze bardziej rozkojarzony szatyn spojrzał w stronę kota, który był sprawcą tego nagłego zajścia. Niewiele myśląc podniósł się do siadu. – Poczekaj, tylko nie trzyj – chwycił go za rękę, by odciągnąć ją od twarzy. Na widok rany wstrzymał powietrze. To był cud, że oko nie zostało uszkodzone. Zadrapanie ograniczyło się do polika i małej części czoła. Po dokładnym przeanalizowaniu sytuacji wstał z następującymi słowami. – Siedź, pójdę po Jihoona – chciał ruszyć do drzwi, ale Hansol skutecznie go zatrzymał.

- Nie panikuj, to nic wielkiego – mruknął, choć w głębi duszy poczuł coś w rodzaju ciepła przez myśl, że ten się o niego martwi. Ale był świadomy, że Jisoo był już taki z natury. Potrafił martwić się o każdego, nawet o swojego wroga.

- Przestań, trzeba to odkazić. Nie wiem, czy kot nie ma w sobie żadnej zara... - nie dane było mu dokończyć. Vernon jednym ruchem sprawił, że ucichł. Nic dziwnego, skoro aktualnie siedział na kolanach starszego, który wtulił się w jego plecy. Nie jedna osoba by zaniemówiła. Kiedy chciał odezwać się na nowo, wyprzedził go w tym Hansol.

- Pozwól mi przez chwilę tak pozostać – wyznał ściszonym głosem, tym samym wzmacniając uścisk.

Serce chłopaka biło jak szalone. Miał ochotę się od niego uwolnić, ale mimo to nie postawił mu się. Nie dlatego, że się bał, a... dlatego, że znów zrobiło mu się go szkoda. Czy Kim miał zamiar ciągle w tym tkwić? Nie próbował wyzbyć się tego uczucia? Jaką mógł mieć pewność, że jest ono prawdziwe? Nie jest Ray'em. Nie pozwoli sobą manipulować. Musiał powiedzieć temu wszystkiemu stanowcze „stop". – Hansol, puść mnie – z tymi słowami na nowo próbował się uwolnić. – Dobrze wiesz, że ja...

- To przeze mnie płakałeś?

Zatrzymał swoje wszelkie ruchy. A więc i on się dowiedział. - To nic takiego...

- Przepraszam – ukrył twarz w jego ramieniu, czując te wstrętne wyrzuty sumienia, których za nic nie mógł się pozbyć.

Jisoo zamrugał kilkakrotnie z rzędu, w tym czasie jego serce zmiękło nieznacznie. Z łatwością dało się odczuć, że jego przeprosiny są szczere, niespokojny oddech starszego tylko go w tym utwierdzał. Dlaczego Hansol musiał taki być? Z minimalnym uśmiechem położył dłonie na tych jego i odezwał się po krótkiej chwili.

- Słuchaj... może zaczniemy po prostu od nowa?

Każdy w końcu zasługuje na drugą szansę. Hongowi nadal zależało na ich relacji, tak jak przy reszcie braci. Osiemnastolatek sądził, że mieli zwyczajnie zły początek, który warto było naprawić.

Uścisk zaczął powoli znikać, tym samym pozwalając, by Jisoo mógł się wyswobodzić i wstać. Po tym jak już to uczynił skrzyżował z chłopakiem spojrzenia i posłał mu uśmiech, co ten – mimo wielkiego zaskoczenia młodszego – odwzajemnił, choć w mniejszym stopniu.

- To jak, przyjacielu? – wyciągnął w jego stronę rękę, za którą Hansol bez wahania chwycił.

Zrozumiał, że nie ma szans na coś więcej ze strony Jisoo, a przez fakt, że nie chciał go stracić i móc być przy nim blisko, pogodził się ze swoją porażką. Musiał go chronić, a żeby to robić nie zostało mu nic innego jak tylko powiedzieć:

- Zgoda.

Rozdział krótki, ale przynajmniej między Jisoo i Hansolem jest już wszystko w porządku ^^

NȺɃƗOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz