SƗN

99 6 17
                                    

⎯⎯⎯ ᴄʜᴀᴩᴛᴇʀ 21

- Czy mógłbyś w końcu wyleźć stamtąd, ty zadufana w sobie, malowana pokrako?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Czy mógłbyś w końcu wyleźć stamtąd, ty zadufana w sobie, malowana pokrako?!

Te i jeszcze wiele innych słów zostało rzucone w stronę zamkniętych drzwi, przez najniższego, ale za to, najbardziej wyprowadzonego z równowagi, Jihoona. Tocząca się afera miała swój początek już z samego rana i była ona źródłem pobudki dla większości domowników. W tym biednego Jisoo.

Z ledwo otwartymi oczami opuścił swój pokój i zwrócił uwagę na głośnego chłopaka, który wyglądał jakby rozmawiał, a bardziej krzyczał, do samego siebie, gdyż ani razu nie uzyskał jeszcze odpowiedzi z drugiej strony.

Kątem oka zauważył parę innych braci, ale oni akurat w ogóle nie przejęli się tą sytuacją.

Dla Jisoo było to akurat niespotykane zjawisko. Po raz pierwszy miał do czynienia z wściekłym Jihoonem. Owszem, bywały momenty, gdzie brunet narzekał na hałas lub zwrócił komuś uwagę przez jego złe zachowanie, ale na tym koniec.

Z wyzwisk, jakie zdołał uchwycić, mógł stwierdzić, iż w łazience znajduje się nie kto inny jak Junhui. Dla Honga nadal był zagadką, ale zdążył już zauważyć, że Jun lubi, jak nie uwielbia, rozmawiać na swój temat. Z tym "zadufaniem" mógł się akurat zgodzić.

W momencie kiedy Hoon osiągał już swój limit wytrzymałości, drewniane drzwi magicznie się uchyliły, a w ich progu pojawił się wyszykowany - choć to mało powiedziane - Junhui. Jego włosy jak zwykle były idealnie ułożone, na ustach znalazł się lekki błyszczyk, na oczy został rzucony szarawy cień, a szyję przyozdobiały dwa wisiorki. Jeden z nich miał odwrócony krzyż, a drugi połowę serca. Nie można było zapomnieć o tatuażach, wielu kolczykach na każdym uchu i ubiorze, dość mocno przylegającym do jego ciała.

Dwie myśli, jakie od razu przyszły do głowy Jisoo brzmiały następująco. Po pierwsze, figura szatyna naprawdę wyglądała na bardziej kobiecą niż męską. Po drugie, skoro Jun nie chodzi z nimi do szkoły, gdzie się wybiera w takim wydaniu?

- Kiedy zrozumiesz w końcu, że nie mieszkasz tu sam, a jeszcze z dziesiątką innych osób? Zdajesz sobie sprawę ile wody marnujesz przez swoje długie siedzenie pod prysznicem?!

- Już się tak nie unoś - ułożył dłoń na swoim prawym biodrze, w tym samym czasie przewracając oczami. - Łazienka jest wolna, więc może do niej wejdziesz, zamiast prawić mi morały? - uśmiechnął się do niego promiennie, ale Jihoon już nic nie powiedział, tylko zamknął się w pomieszczeniu z efektywnym hukiem.

Dopiero wtedy zielonooki zwrócił uwagę na nadal stojącego i przyglądającego się temu wszystkiemu Jisoo. Do niego również się uśmiechnął, a następnie zostawił go samego ze sobą.

Nic poza uśmiechem nie zostało rzucone w stronę osiemnastolatka nawet teraz. Nie, żeby Hong czegoś oczekiwał.., ale tylko z nim nie zamienił jeszcze żadnego słowa. Nie wliczając w to milczącego Wonwoo. Do niego to nawet bał się podejść...

NȺɃƗOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz