Po wypłakaniu się w zimną podłogę przeczołgałam się na łóżko. Moje dłonie zetknęły się z kartonowym pudełkiem. Marzyłam o prezencie z w pudełku, torebki były mało orginalne. Uchyliłam wieczko odsłaniając zawartość. W środku była pomadka nawilżająca, czekolada truskawkowa, różowe skarpetki, słoik z kolorowymi piankami i piżama którą u niej miałam. Wzruszyłem się przytulając poduszeczkę z sierści psa. Obiecałam że do niej napiszę.
Ja:Dzięki za prezent, jest prześliczny i bardzo się cieszę!🤗
Marina:Bardzo mi miło, pisałaś że nie masz ubrań w innym kolorze więc wprowadzam ci je. Na którą masz jutro do szkoły?
Ja:Mam na 8:00 a ty?
Marina:Też, wpadnę po ciebie po drodze. Jak się czujesz?
Ja:Nie wiem...
Marina:Jak możesz tego nie wiedzieć? Czuję że coś się dzieje, a ty nie chcesz mnie martwić swoimi sprawami.
Ja:Nie, serio nic mi nie jest.
Marina:Dobra udam że ufam. Muszę kończyć bo rodzice wrócili i mnie wołają.
Kłamałam, nie czułam się dobrze. Chciałam zniknąć tak jak zawsze, miałam ochotę podciąć sobie żyły i patrzeć jak krew powoli spływa. Takie myśli zawsze mi towarzyszyły bo niby jakby inaczej. Chciałam znowu wrócić do barwnego świata. Czekanie do następnego dnia wydaje się być czymś niemożliwym. Każdy mówi że narkotyki w niczym nie pomagają, mi pomogły. Muszę tylko brać więcej aby dłużej czuć się szczęśliwa. Mamę i tak nie obchodzi na co wydaję pieniądze więc stać mnie na pełnię szczęścia. Te tabletki były cudowne,nie wiedziałam co w nich jest a chciałam jeszcze więcej. Spakowałam książki na jutro i szybkim prysznicem skończyłam dzień. Mama została tak długo w pracy że nie słyszałam jak nawet weszła po schodach. Nawet nie wiedziałam czy wróciła na noc. Rano ubrałam się tak jak zwykle, czarny t-shirt i jeansy w tym samym kolorze. Jedyne co mnie trzymało to chęć spotkania z Mariną. Mamy już nie było, czułam jakby unikała mnie tak jak ja jej. Stałam przed domem w samej bluzie. Lubiłam czuć jak powoli zamarzam, chciałam aby kiedyś stało się to na tyle silne abym zniknęła. Ujrzałam postać w czerwonej kurtce z kapturem i jasnymi spodniami na podobę dzwonów. Podbiegłam do dziewczyny i ją przytuliłam. Tak bardzo chciałam to zrobić że gdy ta chwila nadeszła omal nie przewróciłam się wraz z nią.
-Rozmawiałaś z mamą? - zapytała.
Pokręciłam przecząco głową. Miałam z nią pogadać, spróbować się wzajemnie zrozumieć. Czułam się głupio z tym kłamstwem. Chyba pierwszy raz miałam wyżuty kłamiąc na temat mojego stanu. Chciałam powiedzieć przyjaciółce o dragach, chciałam aby mi pomogła. Niestety wiedziałam że jej celem stanie się odciągnięcie mnie od tego syfu i spowodowanie do ponownego braku szczęścia.
-Nie chcę z nią gadać. - powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Musisz, tylko ona ci została, jakbym była w twojej sytuacji to porozmawiałbym z nią. Rodzina jest czymś cennym. - stwierdziła gestykulując.
-Moja rodzina to jeden wielki żart, nie wiesz co przeżywam.
-Właśnie że wiem, miałam brata, zmarł przy porodzie. Wiem co to znaczy tracić to co się kocha. - powiedziała lekko zbulwersowana.
Stanęłyśmy na środku drogi, zdębiałam, nie myślałam że ona mogła przejść coś tak strasznego. Spojrzała na mnie a jej twarz była lekko wściekła i spokojna. Doszliśmy do szkoły w ciszy, ale szybko pogodziliśmy się. Żadna z nas nie chciała tracić drugiej. Gdy wróciłam do domu nikogo nie było, nawet wiatr był bezszelestny.
CZYTASZ
Anonimowe Szczęście (Zakończone)
Roman pour AdolescentsCodziennie mijamy wiele osób, szczerze nie wiemy o nich wszystkiego. Może ta cicha myszka ma problemy rodzinne. Może ta dziunia z bogatej rodziny na depresję i tylko wyładowanie się na innych jej pomaga. Mijamy ludzi którzy nie znamy, oceniamy ich n...