Czekałam tylko na moment wyjścia z domu, chciałam już mieć przy sobie narkotyki. Gdy nadeszła godzina feralna wyszłam z domu biorąc pieniądze. Nie było to czyste, uczciwe, bezpieczne ani chodźby normalne. Szczęście kosztowało i było opłacalne. Tym razem miałam się spotkać z innym gościem. Gdy znalazłam się w wyznaczonym miejscu był tam tylko chłopak o brązowych włosach w nieładzie. Miał na sobie czarną kurtkę, ciemnozieloną bluzę i najprawdopodobniej podkoszulek w ciemnym kolorze ponieważ kawałek jej wystawał. Kojarzyłam go, czekałam dalej na dilera. Chłopak co jakiś czas spoglądał w moją stronę zielonymi, szmaragdowymi oczami.
-Na kogo czekasz? - zapytał.
Spojrzałam na niego mierząc go wzrokiem od góry do dołu. Moja mina przypominała taką gdybym właśnie ugryzła cierpkie jabłko.
-A ty na kogo?
-Nie ważne, tajemnica. Interesuje mnie bardziej twoja intencja. Jest to teren prywatny. - stwierdził podchodząc bliżej.
-Mam pozwolenie od właściciela posesji. - syknęłam.
Marzyłam aby sobie poszedł.
-O, ciekawe bo właścicielem jest mój tata a ja mam zadanie zlecone od niego. - powiedział prostując się dumnie.
-Ty jesteś jego człowiekiem? Bardziej przypominasz biurowca niż handlowca.
-To ty jesteś Lara. James jestem! - powiedział podając mi dłoń.
Uścisnęłam ją aby dostać towar. James wyglądał na typowego podrywacza i co wiąże się z tym debila klasy wyższej.
-Dla ciebie aż tyle tabletek? Wiesz że to niebezpieczne?
-Warto, chcę i mogę.
Podał mi niechętnie woreczek z tabletkami. Przeliczyłam je i brakowało dwóch. Spojrzałam błagalnie na chłopaka a on obdarzył mnie czułym wzrokiem.
-Gdzie reszta? - zapytałam.
-Nie dostaniesz, nie mam zamiaru sprzedawać ci tego abyś się truła.
-Czemu niby tego nie chcesz?
-Bo moim zdaniem jesteś śliczna i wartościowa.
-Nie znasz mnie. Dawaj mi resztę tabletek. - warknęłam na niego.
-Pod jednym warunkiem. Musisz mnie pocałować w usta. - powiedział z zawadiackim uśmieszkiem.
Skrzywiłam się a James poczuł satysfakcję. Nie chciałam dać za wygraną.
-Dobra, zrobię to.
Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go. Było to przyjemne, nie wiem ile tak trwaliśmy. Niechętnie tabletki trafiły w moje dłonie. Widziałam jak James ma zamiar tylko zabrać mi wszystkie i odejść.
-Uważaj na siebie, jak coś to pisz o każdej porze. - powiedział odchodząc jak najdalej.
Zbluźniłam go wzrokiem odchodząc w stronę lasu. Tak, kolejna osoba która myśli że może mi pomóc. Udawanie miłego jest gorsze niż zostawienie sprawy bez słowa. Delikatnie dotknęłam kory pierwszego drzewa patrząc w głąb ciemności. Zaciągnęłam się zapachem żywicy. Moje drogi oddechowe oczyściły się pozostawiając swój zapach na ścianach przegrody. Gdy wróciłam do domu jedyne światło paliło się w kuchni, przy blacie siedziała mama. Nie była zadowolona, cicho łkała a jej dłonie trzęsły się. Podeszłam do niej a ona obdarowała mnie niemym i smutnym spojrzeniem.
-Co ci jest? - zapytałam.
-Kiedyś miałam wszystko, byłam kimś. Okazało się to snem a gdy otworzyłam oczy obok mnie leżałaś...ty! - powiedziała biorąc łyk czerwonego wina.
Wzięłam z lodówki kolację w czarnym pudełku i pobiegłam do pokoju. Wszystko zawsze było na mnie, bo to ja jestem winna. To ona mnie urodziła a jednak ma pretensję do mnie. Jakby tata żył to napewno byłoby inaczej. Jej zachowanie po jego śmierci przypominało zachowanie bezrobotnej alkoholiczki której wszystko się należy a w domu nam siedmioro dzieci. Nigdy nie okazywała mi wsparcia jak odszedł, na psa patrzyła jakby on go zabił a nawet wyzywała go za to że wchodził do mojego pokoju gdyż podobno przeszkadzał mi w nauce. Usiadłam i spojrzałam na sałatkę, odłożyłam ją na biurko. Nie pozostało mi nic innego jak wyjąć woreczek tabletek z biustonosza. Wiedziałam że jest to dobry pomysł, wyciągnęłam tylko trzy tabletki i popiłam wodą. Po chwili poczułam jakby ktoś mną szarpał, film urwał mi się totalnie. Pomimo to wiedziałam że jestem szczęśliwa, wiedziałam że tam gdzieś mój świat wirował pomiędzy pięknem a szczęściem. Po otworzeniu oczów zrozumiałam dopiero co zrobiłam.
CZYTASZ
Anonimowe Szczęście (Zakończone)
Ficção AdolescenteCodziennie mijamy wiele osób, szczerze nie wiemy o nich wszystkiego. Może ta cicha myszka ma problemy rodzinne. Może ta dziunia z bogatej rodziny na depresję i tylko wyładowanie się na innych jej pomaga. Mijamy ludzi którzy nie znamy, oceniamy ich n...