Znowu razem

619 37 18
                                    


Bakugo:

Obudziłem się w szpitalnym łóżku (serio?) i zobaczyłem na stoliku kartkę.
- Ktoś chyba zostawił liścik (no nie pierdol) - chwyciłem karteczkę i ją przeczytałem.
Zawarty list na tej kartce był od Deku.

Ciekawi mnie tylko jeden fakt z tego listu. O co chodzi z tym, że będziemy razem dłużej? Mojej choroby nie da się wyleczyć, chyba, że ktoś odda mi krew. Jednak jest to niemożliwe.

DEKU:

Już niedługo Kacchan wróci do zdrowia! Ale się cieszę. *szeroki uśmiech*
Mam nadzieję, że on też się ucieszy bo w końcu to znaczy, że ja go na prawdę kocham i mi na nim zależy, prawda?

*Time SKIP! *

-Hej Kacchan - wszedłem do pokoju, w którym jest Kacchan.
- Mam dobrą nowinę i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy.
- Jestem szczęśliwy bo jesteś przy mnie i odejdę również szczęśliwy
- Nie mów tak Katsuki! Nie odejdziesz z tego świata bo ja na to się nie zgadzam! (Nie zawsze jest tak jak chcemy Deku!) - spojrzałem na jego rozproszoną twarz. W jego oczach można było dostrzec łzy i odwrócił swój wzrok żeby na mnie nie patrzeć.
- Przepraszam ale taka jest prawda - uśmiechnąłem się, podeszłem do niego i otarłem mu łzy.
- To nie prawda. Przeżyjesz ponieważ znalazł się dawca. Przeszczep będzie za dwa tygodnie, a do tego czasu szybko minie, ponieważ często tak szybko leci - spojrzałem na mojego ukochanego prosto w oczy, a on w moje i się uśmiechnął.


Nie mogę przecież tak patrzeć jak Katsuś się męczy. Zrobię wszystko żeby był szczęśliwy! A najbardziej w świecie kocham patrzeć się na jego uśmiech i śmiać się razem z nim.
- Na pewno znalazł się dawca? Tak szybko? Często ludzie czekają miesiącami, a nawet latami - żołądek mu uśmiech i spojrzał się w dół.
- A poza tym ciężko znaleźć dawce, który ma taką samą grupę krwi albo grupę 0 - uśmiechnąłem się do niego, a on patrząc na mnie swoimi oczami, w których było widać łzy i jak spływały mu po policzkach. Szybko spojrzałem się w dół i zamknąłem oczy nadal uśmiechając się. Po czym znowu Spojrzałem się na niego z pogodną miną.
- Kacchan... To ja jestem tym dawcą, mam grupę krwi 0 - spojrzał się na mnie otwierając szeroko oczy i zacząć jeszcze bardziej płakać. (Jaka beA-ale... ksa XD zrobiłam w tej opowieści z niego taką mazgaje XD)
- A... Jak to? Jak to?! Deku! To wspaniała wiadomość - wstał z łóżka i rzucił się na mnie ściskają mnie tak mocno, że zaraz się udusze. Nagle przestał mnie tak ściskać i odwzajemniłem uczucie, również obejmując go. Płakał ze szczęścia, tak jak i ja. Oboje wiedzieliśmy, że Katsuś wyzdrowieje i będziemy mogli być już zawsze razem.

- A to nie jest tak, że można oddać krew po ukończeniu 18 lat? Przecież ty masz 17 a to się liczy co do dnia - spojrzał się na mnie (w tym rozdziale cały czas się na siebie gapią XD wgl to się już pogubiłam, ale to chyba przez to, że jest 02:21)
- Oj Katsuś... To nie jest przecież świat realny, tylko głupi umysł tej autorki, która stworzyła tą książke. Więc jeżeli chce żeby przyjechała zielona świnka na żółtym motoru to przyjedzie - myśle, że raczej tak może się stać bo właśnie widzę jakiegoś tęczowego motylka. Autorka pewnie zamiast mózgu ma watę cukrową.

CiĄg DaLsZy NaStĄpI!!!

________________________________________

Tak...












































































Tak ja nadal żyje!
Wiem, że jest krótkie ale przynajmniej jest, a następny rozdział na pewno będzie dłóższy i prawdopodobnie ostatni.

Przepraszam, że długo nie było rozdziału a ta książka już umiera, ale... nie wyrabiam się z pisaniem rozdziałów i moja wena twórcza trochę... jakby zmalała i nie mam pomysłów na rozdziały. Niestety ale powoli dochodzimy do końca opowieści, ale ja też mam swoje życie prywatne i problemy, więc rozdziały nie będą zbytnio regularnie publikowane.
To tyle miłej nocy ;)

Nienawidze cie / Kocham cie (Zakończone!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz