Pov. Polski
Siedziałem na moim łóżku i czekałem aż przyjdziesz mój nowy współlokator. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem kogo przydzielił mi do pokoju dyrektor szkoły i jednocześnie akademika. Dalej siedziałem i już po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i otworzyłem, był to Unia Europejska i ten nowy uczeń.
P: Dzień dobry.
Weszli do środka.
UE: Witaj Polsko, to jest twój współlokator.
Popatrzyłem na chłopaka. Był wysoki i dobrze zbudowany. Miał jedno oko błękitne, a drugie żółte. Włosy miał spięte w kucyk, na sobie miał białą koszulkę i czarne jeansy.
A: Cześć, jestem Ame.
P: Polska, ale to już chyba wiesz.
Uśmiechnąłem się lekko do chłopaka.
UE: Dobrze, myślę że poradzicie już sobie. W razie pytań, jestem w moim gabinecie.
Unia wyszedł z pokoju, zamykając drzwi. Ameryka polożył plecak i torbę na podłodze obok szafy. Chłopak zaczął rozpakowywać torbę, natomiast ja usiadłem na łóżku. Po chwili zobaczyłem jak USA wyciąga tęczową flagę i powiesił ją na ścianie przy łóżku. Zapowiada się ciekawie. Westchnąłem i położyłem się. Ame po dłuższej chwili skończył wypakować i usiadł obok mnie, a ja popatrzyłem na niego.
A: Ile ty w ogóle masz lat? Bo według mnie wyglądasz dość młodo.
Przewróciłem oczami i podniosłem się do siadu.
P: A co cię to obchodzi?
On tylko wzruszył ramionami.
P: Jak już musisz wiedzieć to mam 16 lat.
A: Serio? Myślałem że masz 14.
P: No a ty niby ile masz lat?
Ameryka wstał i usiadł na swoim łóżku.
A: Mam 19 lat.
Wzruszyłem ramionami, bo szczerze mało mnie to obchodziło. Westchnąłem i wstałem. Jutro pierwszy dzień szkoły po wakacjach, naprawdę nie chce mi się tam iść. Podszedłem do szafy i ją otworzyłem. Na samej górze szafy leżał mój plecak. Stanąłem na palcach i próbowałem dosięgnąć do półki. Wszystko na marne, byłem za niski i nie dosięgałem. Przewróciłem oczami i popatrzyłem na Amerykę, był wyższy. Poprosiłbym go o pomoc, ale tak trochę głupio by mi było. Zamknąłem szafę, zrezygnowany i usiadłem na łóżku. Po chwili Ameryka wstał i podszedł do szafy, otworzył ją i popatrzył na mnie.
A: Co chciałeś z tej szafy?
Zerknąłem na niego i lekko się uśmiechnąłem.
P: Plecak.
Chłopak bez problemu dosięgnął rzeczy i mi ją podał.
P: Dzięki...
Ameryka też się uśmiechnął i usiadł na swoim łóżku. Wziąłem plecak i podszedłem do biurka. Rzuciłem plecak na biurko i otworzyłem małą szafkę biurka. Wyciągnąłem zeszyty i włożyłem je do plecaka. Chwyciłem piórnik i też go spakowałem. Zapiąłem plecak i usiadłem z powrotem na łóżku. Wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem godzinę, było po dziewiętnastej. Odłożyłem telefon na biurko i wstałem. Wziąłem piżamę i ręcznik. Poszedłem do łazienki. Wszedłem do małego pomieszczenia i zamknąłem drzwi na klucz.
Umyty i ubrany w piżamę wyszedłem z łazienki. Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się. Rozprostowałem moje biało-szare skrzydła. W dzień wolę chować skrzydła, z kipku powodów. A ten najważniejszy to to że przyciągam tym uwagę innych. Poczułem czyjś wzrok na sobie. Popatrzyłem na Amerykę.
P: Co się tak patrzysz?
Starszy wzruszył ramionami i podzedł do łazienki. Położyłem się i przykryłem kołdrą. Po kilkunastu minutach zasnąłem.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Nie chętnie wstałem i ziewnąłem. Rozejrzałem się po pokoju. W pomieszczeniu nie było śladu po Amerycę. Wziąłem telefon do rąk i sprawdziłem godzinę. Była siódma. Odłożyłem telefon i wstałem. Wziąłem ubrania i poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i zacząłem się przebierać. Po chwili wyszedłem z pomieszczenia. Ubrałem beżowy sweter, który był trochę za duży i czarne jeansy. Wziąłem telefon i włożyłem go do plecaka. Założyłem plecak na plecy i wyszedłem z pokoju. Poszedłem pod moją salę. Pod salą na lekcje czekali Ukraina, Czechy, Litwa, Łotwa, Nowa Zelandia i Estonia. Reszta pewnie albo się spóźni albo nue przyjdzie w ogóle. Brakowało jeszcze Wietnamu, Bośni, Irlandi i Peru. Usiadłem obok mojego przyjaciela, czyli do Czech.
Cz (Czechy): Co tam?
P: A no spoko. A u ciebie?
Cz: Tak jak zawsze. Heh... A z kim masz pokój?
P: Z Ameryką. A ty z kim masz?
Cz: Z tym debilem. Słowacją.
Zaśmiałem się.
P: Czemu ty zawsze masz pokój z bratem?
Chłopak wzruszył ramionami. Do końca przerwy luźno gadaliśmy, no ale oczywiście kochany dzwobek musiał nam przerwać. Wstaliśmy i ustawiliśmy się pod salą. Po paru minutach nasz wychowawca przyszedł. Wielka Brytania otworzył salę i wpuścił nas do środka. Usiadłem w przed ostatniej ławce przy ścianę. Obok mnie usiadł Czechy. Wypakowałem książki do angielskiego i piórnik. Nie lubię angielskiego. Może i nie mam ulubionego przedmiotu, ale angielskiego i niemieckiego nienawidzę. Najlepsze oceny mam z polskiego i historii.
Wreszcie ta lekcja się skończyła. Jeszcze tylko chemia, polski, matma i dwa w-f. Westchnąłem i wyszedłem z sali. Poszedłem pod salę chemiczną i usiadłem pod ścianą. Widziałem jak Czechy gadał ze swoim bratem, a do mnie podszedł uczeń ze starszej klasy. Był to Rosja. Popatrzyłem na niego i uśmiechnąłem się, Rosja to mój drugi najlepszy przyjaciel. On też się uśmiechnął i usiadł obok.
R (Rosja): Siema młody.
P: Cześć wieżowcu.
Zaśmiał się.
R: Słyszałem że dostałeś pokój z Ameryką.
Kiwnąłem głową.
R: On chodzi ze mną do klasy od dwóch lat i już go trochę znam. Musisz coś wiedzieć o nim.
P: No to mów, bo jeżeli chodzi ci o to że on jest gejem, to ja to wiem.
Rusek pokręcił głową.
R: Nie tylko chodzi o to. Że tak ujmę uważaj na siebie. Mówią o nim że jest zboczony.
P: Co masz na myśli?
Rosja nie zdążył mi odpowiedzieć bo zadzwonił ten cholerny dzwonek.
R: Później ci powiem. Na razie.
Wstał i pobiegł pod swoją salę. Westchnąłem i wstałem, stanąłem pod drzwiami i czekałem.
Lekcje minęły mi dość szybko, jeszcse tylko dwa w-f i spokój na dzisiaj. Razem z moją klasą poszliśmy do szatni, żeby się przebrać. Weszliśmy do pomieszczenia, w środku była klasa Rosji. Czyli mamy z drugą klasą. Westchnąłem i położyłem plecak na ławce. Wyciągnąłem strój. Zdjąłem koszulkę i chwyciłem za koszulkę od stroju. Poczułem na sobie czyjś wzrok, był to Ameryka. Przewróciłem oczami i szybko założyłem górę od stroju. Ściągnąłem spodnie i również szybko ubrałem dół stroju do ćwiczeń. Jednak dalej czułem że on na mnie patrzy. Zerknąłem na Amerykę, a on puścił mi oczko. Lekko wkurzony przewróciłem oczami i pośpiesznym krokiem wyszedłem z szatni. Poszedłem na korytarz i usiadłem pod ścianą. Po paru minutach z szatni wyszedł Rosja i usiadł obok mnie.
R: O tym właśnie chciałem ci powiedzieć.
P: Mhm...
Ruski westchnął.
R: Jak coś ci zrobi, to od razu mi mów.
Kiwnąłem lekko głową.
P: Dobrze. Ale nie musisz się tak o mnie martwić.
Starszy machnął ręką.
R: Jesteś dla mnie jak brat, więc będę się martwił!
Zaśmiałem się.
P: No okej.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Z sztni wyszła reszta kraji. Razem z Ruskim wstaliśmy i czekaliśmy na trenera, który po peru minutach łaskawie przyszedł.
Wykończony wszedłem do szatni, jak to dobrze że ta menczarnia się w końcu skończyła. Szybko się przebrałem, żeby uniknąć wzroku Ameryki. Jednak on i tak na mnie patrzył. Po przebraniu schowałem strój do plecaka i założyłem go na plecy. Wyszedłem z szatni i poszedłem w stronę mojego pokoju. Wszedłem do środka i odłożyłem plecak na biurko. Z powrotem wyszedłem i zmęczony poszedłem na stołówkę. Wyjątkowo nue było tam dużo uczniów. Widziałem tam Japonię z Białorusią, Finlandie z Danią i Estonią. Był tam też Ameryka z chyba Kanadą. Wziąłem talerz i nałożyłem sobie pierogów. Usiadłem sam w rogu i zacząłem jeść. Widziałem jak Ameryka na mnie patrzył, bardzo mnie tym wkurzał. Zacisnąłem pieść i dalej jadłem. Na stołówkę wszedł mój starszy brat, Węgry. Wziął talerz i coś sobie nałożył. Rozglądnął się i podszedł do mnie.
W (Węgry): Cześć.
Usiadł na przeciwko mnie.
P: Hej...
W moim głosie można było usłyszeć złość i jednocześnie smutek.
W: Co jest młody?
Odwróciłem wzrok od Ameryki i popatrzyłem na brata.
P: Nic.
Przewróciłem oczami, a Węgry popatrzył w stronę USA. Po krótkiej chwili mój brat z powrotem popatrzył na mnie.
W: Coś z Ameryką nie tak?
P: Nie, wszystko jest w porządku.
Dojadłem obiad i wstałem. Widziałem jak Węgry patrzył na mnie zmartwiony. Odłożyłem talerz i wyszedłem ze stołówki. Wolnym krokiem poszedłem do pokoju. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. Podszedłem do łóżka i ściągnąłem sweter, zdjąłem mój bandaż. Przez skrzydła to noszę, w tedy jest mi łatwiej je schować. Położyłem bandaż na biurko. Rozprostowałem skrzydła i po chwili założyłem z powrotem sweter. Usiadłem przy biurku i zacząłem odrabiać zadania domowe.