Zlęknione, trwogą przeżarte, nieuchwytne
Myśli rozproszoneBiegają i gonią się po podwórku rzeczywistości
Myśli-dzieci grające w berka.Jedna przekrzykuje drugą
Więc nie słyszę żadnej z nich.Czasami wpadną na siebie
Wtedy z moich oczu lecą łzy.Czasami któraś się zaśmieje
Wtedy wstaję z łóżka, podlewam kwiaty.Czasami potknie się o gałęzie drwin
Wtedy zaszywam się w głębi kołdry.Czasami wszczynają bójki
Nie lubię wtedy ludzi.Kłócą się ze sobą kłócąc się ze mną
Komplikują i marudząRozproszone myśli-dzieci, dyktatorzy
Dyrygujący moim pojęciem rzeczywistości.Gdy władze odzyskam chwilowo
Gdy jedząc śniadanie nie słyszę myśli-dzieciWiem, że gdy tylko się poruszę
Myśli-dzieci ponownie wybudzą się ze snu.