Ze skarpy dorosłości zostałam zepchnięta
Jak płatek róży zerwany przez huragan.
Ruchem okrężnym spadałam w ocean
Jak ta dłoń kwiatu ciśnięta w kałużę..
Na niewzruszonej tafli kałuży życia
Leżałam w bolesnym bezruchu tak długo
Aż każda żyła mojego liścia
Nasiąknęła bezduszną wodą beznadziei..
Ciężki od cieczy płatek mnie - róży
Stracił nadzieję na wydostanie
Pod ciężarem swojego cierpienia
Mozolnie toczył się na kamienne dno..
Wciąż czekam na przypadkową sieć
Na dłoń co wyłowi zniszczony umysł
Która wysuszy w promieniach słońca
Którą obdarzę nadmiarem wrażliwości.