Rozdział 36: Niezapowiedziana Wizyta

372 20 2
                                    

Tom stał chwilę w bezruchu. Odprowadził Elisabeth wzrokiem - puki ta nie zniknęła za zakrętem. Cały czas analizował jej słowa, zastanawiał się czy powiedziała je w złości czy może właśnie taka była prawda. Czy faktycznie był dwulicowym kłamcą? W tej chwili tak się właśnie czuł - jak owy Kłamca, którego grał w filmie, zaczął go wtedy lepiej rozumieć.

Stał tak przetwarzając obelgi rzucone przez Ellisabeth i ich sens. Dopiero zimny powiew wiatru wyrwał go z głębokiego zamyślenia. Zatrzęsł się, uświadamiając sobie, że wciąż tkwi w szarej rzeczywistości. Westchnął ciężko, po czym ruszył do swojego celu.

Truchtem dobiegł do budynku, w którym mieszkała jego dziewczyna. W tym samym tępie pokonał dzielące go od jej mieszkania schody. Stanął przed drzwiami, na których widniał numer 13, uniósł dłoń zamkniętą w pięść, jednak...zawahał się by zapukać. Stał tak przez dłuższą chwilę, zastanawiając się nie wiedzieć nad czym. Nabrał ostatecznie powietrza i w końcu zapukał. Po chwili oczekiwania nikt niestety nie otworzył. Powtórzył więc poprzednią czynność i czekał na odpowiedź. Po dłuższej chwili oczekiwania, drzwi w końcu się otworzyły, a w progu stanęła wyczekiwana osoba.

Kobieta była wyraźnie zaskoczona niezapowiedzianą wizyta Hiddlestona, jednak mimo to uśmiech wpłynął automatycznie na jej usta.

- Oh, Tom? Co tu robisz? - spytała jakby troche zakłopotana.

Powód był wyraźnie widoczny gołym okiem. Można było śmiało powiedzieć, że brunetka była nieco niedoubrana. Miała włosy w lekkim nieładzie, a na sobie jedynie jedwabną, błękitną halkę, bieliznę i na stopach puchate kapcie z króliczymi główkami.

- Miałem po drodze. Pomyślałem, w cię odwiedzę. - odpowiedział blondy, jednocześnie szczękając zębami i się szeroko uśmiechając.

Zrobił niepewny krok w jej stronę, wysuną się tym samym bardziej do światła. Dopiero wtedy Fox dostrzegła, że mężczyzna jest przemoczony do suchej nitki.

- Pewnie, wejdź. Ogrzejesz się i wysuszysz chociaż troche. Jesteś zmoknięty.

Powiedziawszy to brunetka wciągnęła go do środka za rękę i zamknęła za nim drzwi.

- Dziękuję, ale nie zostanę na długo. - odparł.

- Zostaniesz puki nie wyschniesz. - powiedziała.

Tom nie potrafił zaprotestować - może dlatego, że chciał zostać jednak na dłużej, albo może też dlatego, że coś w umyśle zmuszało go do patrzenia poniżej twarz Loren. Kobieta czując na sobie jego dłużej, lekko się zarumieniła i zawstydziła.

- Przepraszam, że taka trochę niedoubrana - podciągnęła krawędź koronkowej góry halki, aby choćby trochę się zasłonić, ale przez to odsłaniała swoją czarną bieliznę - po prostu niespodziewałam się gości.

- Mogę przyjść jutro - mówiąc to chwycił za klamkę.

- Nie! - powiedziała głośniej, robiąc w stronę aktora pośpieszny krok. - Znaczy...nie chcę abyś się przeze mnie przeziębił.

Tom obdarzył ją spojrzeniem niebieskich tęczówek. Przez dłuższą chwilę oboje tylko wpatrywali się sobie w oczy. Loren jednak szybko uciekła wzrokiem w dół, po czym przeprosiła Toma. Zaprosiła go do kuchnia, a sama poszła do sypialni, by w kilka minut wrócić z powrotem, ubrana w czarną spódnicę z koła i błękitną koszulę z rozpiętymi pierwszymi trzema guzikami. Pod pachą trzymała gruby, moherowy koc w kolorze jabłkowej zieleni, który położyła na stole.

- Wiesz, może zdejmij mokre ciuchy. Nie chce, żebyś sobie coś...odmroził. - powiedziała niepewnie.

- To grozi mi odmrożenie? - spytał Hiddleston, posyłając w stronę kobiety rozbawiony uśmiech.

- Chyba nie.

Na moment zapadła między nimi nieprzyjemna cisza. Tom długo nie mógł jej znieść.

- Widzę, że czujesz się lepiej - przynajmniej lepiej ode mnie - dodał niebieskooki, przerywając milczenie i wciąż dygocząc z zimna.

- Oh, mój ty biedaku.

Z szerokim uśmiechem podeszła do zmarzniętego blondyna, po czym przytuliła go od tyłu. Wzdrygnął się trochę kiedy ciepły policzek brunetki dotknął jego - zimnego.

- Może zaraz cię rozgrzeję. - dodała pół głosem.

- Od razu mi lepiej. - odparł.

Zaczął się przyzwyczajać do ciepła panującego w pomieszczeniu. Zapragnął go więcej. Wstał i odwrócił się twarzą do Loren. Ponownie spojrzał jej w oczy, piękne, błyszczące niczym dwa szafiry, oczy. Nie była mu dłużna. Zapatrzyła się w jego oczy, tak błękitne, że wydawało jej się ze te są ze szkła.

W chwili, w której utknęła w szklanym spojrzeniu blondyna, nie spostrzegła kiedy jego chłodne dłonie spoczęły na jej rozgrzanych do czerwoności, policzkach. Poczuła jak zimny dreszcz przebiega przez jej kręgosłup. Nim zdołała się otrząsnąć, Tom nachylił się i złączył ich usta w ciepłym pocałunku.

667 SŁÓW
Wesołych Mikołajek
Nastąpiła niewielka zmiana, ale liczę, że dla was pozytywna.

I Love You | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz