Rozdział 17: Igła...w stogu nici

575 33 1
                                    

Będąc już w domu Loren, odczytała nieodebraną wiadomość.

Od nieznany numer do Loren: ,,Loren, mógłbym przyjść jutro w wolnej chwili?
T.W.Hiddleston".

Na twarzy kobiety pojawił się pod nosem lekki uśmiech. Po chwili namysłu zdecydowała się mu odpisać.

Od Loren do nieznany numer: ,,Pewnie. W sumie to nawet powinieneś. Musimy porozmawiać. Do zobaczenia😘
Fox"

Zaraz po tym, rzuciła telefon na łóżko, by następnie zamknąć za sobą drzwi do innego pokoju. Po całym pomieszczeniu były rozrzucone przeróżne projekty ubrań oraz zmiętolone kartki - leżały wszędzie, na podłodze, biurku, półkach. Z kosza wysypywały się wręcz zmięte kartki. Na biurku prócz zaprojektowanych ubrań, leżał zwinięty w rulon drelich* oraz stała maszyna du szycia firmy Jucky (są na prawdę bardzo dobre). Czarnowłosa westchnęła, a nasrępnie usiadła przy maszynie.

***

Dzień zaczęła nie tak jak zwykle. Budzik w telefonie obudził ją około godziny wpół do szóstej rano. Po wyłączeniu bolesnego dla uszu pikania, Loren z jękiem obruciła się na drugi bok. Uchyliła powieki, jednak promienie słonueczne, wpadające przez okno, zaświeciły jej prosto w oczy, na co syknęła. Ponownie obróciła się na bok, jednak w tyk samym kierunku co poprzednio, przez co spadła na dywan z łoskotem.

- Kurde! - krzyknęła, a po policzku spłynęła jej samotna łza.

Szybko ją starła. Po chwili niechętnie wstała, słuchając jak strzelają jej kości w kolanach, plecach i łokciach. W końcu udało jej się podnieść. Pierwsze, chwiejne kroki skierowała do kuchni. Wstawiła płatki do mikrofalówki i wykorzystując tę minutę, postanowiła się przebrać. Szybko to zrobiła i zapinając ostatni guzik czerwonej koszuki, usiadła przy stole. Szybko zjadła śniadanie i zabierając ze swojej domowej pracowni stos kartek z projektami, a następnie torbę z przedpokoju, wybiegła z mieszkania. Zamówiła taksówkę. Ta wyjątkowo szybko przyjechaliśmy i tak samo zawiozła ją pod butik.

- Reszty nie trzeba. - powiedziała wychodząc z auta i zostawiąc na przednim siedzeniu pare banknotów.

Weszła do sklepu i zamknęła go za sobą. Weszła do pomieszczenia oddzielonego od części butiku. Znajdowała się tam pracownia po której walały się materiały, a na stole stała maszyna do szycia. Loren położyła na stołku swoje projekty, po czym zctorby wyciągnęła spięte szpilkami części materiału.

***

Około godziny dwunastej w południe do ,,Queen" przyszedł Tom. Był lekko zdziwiony kiedy nie zastał przyjacióli na sklepie ani za kasą. Niepewnie podszedł do obsługującej klientki rudowłosej.

- Przepraszam, ale Loren Fox, jest może?

- Powiem, że na pewno jest zajęta. Prywatnie można przychodzić po godzinach pracy. - odparła ognistowłosa, składając błękitną sukienkę i wkładając ją do białej siatki z logiem butiku. - I jak pan kupuje to zapraszam na koniec kolejki.

- Rozumiem, że może być zajęta, ale chciała ze mną rozmawiać. Z resztą ja też musze z nią o czymś pomówić.

Zielonooka przez chwilę wpatrywała się w blondyna, po czym westchnęła.

- Jeśli tego pożałuję to oberwiesz.

W końcu wskazała Tomowi drzwi prowadzące do innej części sklepu, po czym kiedy aktor znikną za nimi ona wróciła do swojej pracy.

Tom przeszedł korytarzem i mijając kantorek, ruszył na wprost. Doszedł do pokoju, z którego słychać było dźwięk chodzącej maszyny. Zapukał niepewnie. Nikt mu jednak nie odpowiedział, więc powtórzył czynność, a następnie wszedłbpowoli do środka.

500 SŁOWA
Wybaczcie że tak długo, ale ten rozdział sprawił mi troche kłopotu. Ale opłacało się?

I Love You | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz