Rozdział 39: Podejrzany

334 14 4
                                    

- Myślałam, że odpowiedziałam na wszystkie pytania.

- Owszem, jednak podczas śledztwa natchnęliśmy się na pare poszlak.

- To znaczy?

- Proszę zobaczyć.

Mówiąc to mężczyzna obrócił laptop do Loren, aby mogła obejrzeć nagranie po kliknięciu spacji. Na ekranie wyświetliło się nagranie z monitoringu w sklepie. Nie wiele było widać, jednak wystarczająco by dostrzec sylwetke włamywacza. Z całą pewnością był to mężczyzna - wysoki i nieprzesadnie umięśniony. Wyraźnie było widać jak szpera w szafkach i zabiera wszystko co wpadnie mu w ręce - w tym także karty z zamówieniami. Aspirant Brown zatrzymał nagranie.

- Włamywacz najwyraźniej wiedział gdzie i czego szukać. - oznajmił funkcjonariusz. - To znaczy, że musiał być w sklepie wiele razy.

- Ciężko mi stwierdzić. Każde popołudnie przesiedziałam w pracowni. Na sklepie była wtedy moja przyjaciółka. - odparła Loren.

- Rozmawialiśmy z nią. Nie ma pani w swoim otoczeniu wielu mężczyzn, dlatego też na listę głównych podejrzanych trafili: mąż pani przyjaciółki, konkurencja z sąsiedniej ulicy oraz pani partner.

Oddech Loren stanął w płucach i nie chciał wypłynąć. Brunetka poczyła bolesne ukucie w sercu, kiedy gliniarz wymienił osoby, którym tak bardzo ufała - może za wyjątkiem konkurencji, chociaż nawet jej by nie podejrzewała o coś takiego.

- Nie wierzę w to - wydusiła.

Andrea, jej dzieci oraz mąż byli od zawsze dla niej jak rodzina, natomiast Tom - liczyła, że niedługo do niej dołączy.

- Wiem, że bardzo trudno jest w to pani uwierzyć.

- Na miejscu popełnienia przestempstwa technicy zabezpieczyli coś co posiadało odciski palców - zapewne włamywacza. - wtrącił młodszy policjant.

Loren nerwowo przełknęła wielką gulę formująca się w gardle ze stresu i strachu. Blondyn wyciągnął z szuflady przezroczystą torebeczkę, przez którą można było zobaczyć błękiną broszkę w kształcie ważki.

- Mój Boże...

Loren w jednej chwili miała ochotę wybuchnąć płaczem jak i jednocześnie wyjść z pokoju przesłuchań i na własną rękę próbować wyciągnąć z Hiddlestona prawdę. Nie mogła w to uwierzyć. Doskonale pamiętała, że to Tom ją u niej kupił - następnie umówili się na kawe i herbatę.

- Na biżuteri znakeźliśmy odciski palców pani partnera oraz innej kobiety. - oznajmił blondyn.

-  I na podstawie nagrania z mojego monitoringu ustaliliście, w to właśnie Tom mnie okradł i zdewastował mój butik?

- Owszem. - potwierdził starszy policjant. - Jednakże pani partner jest tylko podejrzanym.

- Ale ja w to niewierze. Tom jest oazą spokoju, doskonałym facetem i nigdy nie naraziłby swojej reputacji. Jest przecież aktorem.

- Prosze pani, nawet aktorzy miewają problemy z prawem. Na te chwile zostanie on osadzony w  areszcie. Gdyby w ciągu 48 godzin sprawa nie została wyjaśniona i okazałby się niewinny, zostanie wypuszczony.

Loren wciąż była w szoku. Siedziała dłuższą chwilę nie reagując na niczyje głosy. W końcu jednak wstała i wyszła. Tom, który na nią czekał na zewnątrz, wstał z zajmowanego przez siebie miejsca.


- Loren, i jak? - spytał

Jednak kobieta tylko spojrzała na niego swoimi oczami, w których zaczęły gromadzić się łzy. Tom położył dłonie na czerwonych policzkach brunetki.

- Lori?

- Panie Hiddleston chcemy jeszcze z panen wymienić pare słów.

Tom spojrzał na funkcjonariuszy, a po chwili wrócił wzrokiem do zaszklonych oczu ukochanej. Powoli opuścił ręce, po czym trochę niechętnie wszedł do pokoju przesłuchań.

493 SŁOWA
Szok?

I Love You | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz