Rozdział 37: Szybko Się Nudzisz

359 16 0
                                    

W chwili, w której Tom ją pocałował, poczuła jakby na ten moment wszystkie jej zmartwienia przestały istnieć. Poczuła jego zimne usta muskające jej ciepłe wargi z taką delikatnością jakby przykładała do nich jedwabną hustkę i dłonie, które powoli zsunęły się z jej policzków. Wzdrygnęła się czując na swojej talii przez materiał zimne ręce blondyn.

Mężczyzna nagle jednym dość silnym szarpnięcien przyciągnął brunetkę bliżej siebie, bardziej napierając na jej usta. Pragnął poczuć jej ciepło i mieć ją w tej chwili tylko dla siebie.

Loren jednak przerwała pocałunek, gdy zabrakło jej tchu. Chwila przyjemności pękła niczym bańka mydlana, przywracając ich oboje z powrotem do nieprzyjemnej rzeczywistości. Zostawiła jednak ślady są ich twarzach, w postaci gorących rumięców.

- Już ci cieplej? - spytała czarnowłosa, posyłając w stronę Hiddlestona ciepły uśmiech.

- Tak. - odparł krótko aktor. - Dużo cieplej, ale ciągle jeszcze mam dreszcze.

Westchnęła cicho pod nosem i zaczęła powoli rozpinać każdy guzik w przemoczonej koszuli blondyna. Kiedy już uporała się z ostatnim z nich, Tom ostrożnie ujął jej drobne paluszki w swoje - większe i silniejsze.

- Kocham cię, Loren Fox. - wyszeptał, całując wierzch jej dłoni, ale nieustannie wpatrując się w oczy.

Rumieniec na twarzy kobiety stał się jeszcze bardziej intensywnie czerwony.

- A ja ciebie, Thomasie Williamie Hiddlestonie. - odparła.

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem. Dotąd słyszał swoje pełne imię tylko w sytuacjach złości. Teraz jednak była to całkiem inna sytuacja.

- Ale zawsze dwa razy mocniej. - dodała brunetka po chwili.

Wspięła się na palcach, by następnie ponownie połączyć ich usta w krótkim pocałunku. Blondyn zdążył go odwzajemnić, zanim brunetka odsunęła się przerywając to. Wyminęła go. Zdjęła z niego przemoczoną koszulę, po czym zastąpiła ją cieplutkim, wełnianym kocem.

- Wiesz, bardzo Ci w tym kolorze do twarzy. - rzuciła.

Skarciła się jednak w myślach, za te słowa. Co? Co ty gadasz farbowana blondynko? - pytała siebie ze złością.

- Dziękuję. - odparł aktor.

Nachylił się po chwili, aby ponownie pocałować czarnowłosą, lecz ona wykonała unik i usta Toma zdołały jedynie musnąć skórę na jej policzku.

- Szybko się nudzisz.

- Raczej, szybko zmieniam zdanie. - poprawiła go.

- Robisz mi złudne nadzieje. - dodał z udawanym oburzeniem.

- Ja? Tobie? Oh, przepraszam, ależ to ty pierwszy mnie pocałowałeś. - odparła Fox, siląc się na powagę w głosie.

Mimo wysiłku, nie udawało jej się to. Choć bardzo chciała, brzmieć stanowczo to jednak nie potrafiła ukryć rozbawienia.

- Więc jeśli to ci nie przeszkadza, mogę cię pocałować jako ostatni.

Powiedziawszy to Hiddleston zbliżył się do ukochanej o krok, na co ona cofnęła się o tyle samo. Biodra kobiety oparły się o krawędź białego, kuchennego blatu, uniemożliwiając jej dalsze cofanie się.

- Chyba zaczynasz za bardzo fantazjować. - zaśmiała się, unosząc wzrok, by móc ukochanemu spojrzeć w oczy.

- A ponoć to ty masz bardziej wybujałą wyobraźnię. - odpowiedział, odwzajemniając uśmiech.

- Wybujałą? Mam się obrazić? - udała wściekłą, dodając. - Conajwyżej rozległą albo nieograniczoną, ale nie wybujałą!

- Żądasz przeprosin?

- Naturalnie. Dżentelmenowi wypada przeprosić damę, jeśli poczuje się urażona. Nieprawdaż?

467 SŁÓW
Sto Lat Fandrall!!!

I Love You | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz