Rozdział 10

8.6K 319 177
                                    

,,Krzywda"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

,,Krzywda"

Harry organizował nabory do drużyny quidditch'a. Siedziałam z Hermioną kibicując dla Ron'a na trybunach, który starał się o pozycję obrońcy.

Zauważyłam jak Cormac McLaggen przygląda się dziewczynie.

-Hermiona widzę, że masz wielbiciela. - uśmiechnęłam się do niej.

-Nic nawet nie mów. - westchnęła głośno. - Cały czas się gapi. - zagryzła wewnętrzną część policzka. - Mam już tego dość. - powiedziała wkurzona.

-Spodobałaś mu się. - widziałam jej zdenerwowanie malujące się na twarzy i nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

Gryfonka wypowiedziała jakieś zaklęcie przez co McLaggen podczas kiedy miał obronić nie zrobił tego. Uśmiechnęła się delikatnie kiedy tak się stało, a ja przewróciłam oczami i spojrzałam na nią z wielkimi oczami.

-No co? - zapytała udając, że nie rozumie o co mi chodzi. - Ron ma wejść do drużyny i być w pierwszym składzie. - wyjaśniła zarumieniona.

-I ty mi mówisz, że on ci się nie podoba? - zapytałam śmiejąc się co spowodowało u dziewczyny jeszcze większe rumieńce.

Siedziałyśmy tam już może z godzinę, a mi robiło się już zimno.

-Hermiona idziemy już, bo jest zimno? - zapytałam dziewczyny trzęsąc się z zimna.

-Umm... ja jeszcze zostanę ty możesz już iść jak chcesz. - wyjaśniła, a ja uśmiechnęłam się do niej podejrzliwie i ruszyłam w kierunku wyjścia z trybun.

-No co? - zapytała brunetka powstrzymując się od śmiechu.

-Nic, nic. - odpowiedziałam śmiejąc się.

Szłam w stronę szkoły idąc jak najszybciej tylko mogę. Było mi naprawdę zimo.

-Rebekah! - usłyszałam za plecami głos Roy'a.

Powoli odwróciłam się i zauważyłam jego rozcięty nos przez co poczułam wyrzuty sumienia.

-Cześć Tony. - przywitałam się.

-Ostatnio nie skończyliśmy rozmowy. - wyjaśnił z uśmiechem podchodząc bliżej mnie.

-Możemy kiedy indziej ją dokończyć, bo jest mi zimno? - zapytałam licząc na to, że odpuści.

Czułam się okropnie z tym, że nawet nie odwiedziłam go w skrzydle szpitalnym, w którym przebywał na pewno jakiś czas, bo nie wiedziałam go dosyć długo.

-W takim razie chodźmy do szkoły. - wystawił do mnie rękę, a ja złapałam go pod ramię. - Co z tą randką? - zapytał cały czas się uśmiechając.

Miał czarujący uśmiech.

-Tony nie wiem... muszę to przemyśleć. - wytłumaczyłam.

Bałam się, że Draco znowu go skrzywdzi.

Kiedy byliśmy już w szkole Tony zatrzymał się, a ja razem z nim.

-Dobrze, jednak liczę na to, że zgodzisz się. - chwycił jedną ręką moją twarz i przejechał palcem po moim policzku.

Jego dotyk też był przyjemny, jednak nie tak jak Draco. Zimne ręce Malfoy'a tak idealnie pasowały do mojego ciepłego ciała.

Przybliżył swoją twarz do mojej, a ja patrząc w jego brązowe, pełne szczerości oczy.

Poczułam, że on rzeczywiście ma dobre serce. Nasze usta były naprawdę blisko, a ja chciałam spróbować jak smakują.

-Puszczaj ją! - usłyszałam krzyk Draco i natychmiast odsunęłam się od Tony'ego.

Głos blondyna naprawdę mnie wystraszył. Spojrzałam na niego. Był tak wkurzony jak chyba jeszcze nigdy. Bałam się o siebie i Tony'ego.

Wkurzony Malfoy to nieobliczalny Malfoy.

Ślizgon hwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.

-Z tobą policzę się później Roy i nawet nie próbuj mnie już bardziej denerwować! - wysyczał do niego.

Ciągnął mnie za sobą, a ja ledwo za nim nadążałam nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Tak mocno mnie trzymał za nadgarstek, że w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.

Obejrzałam się za siebie i zauważyłam, że Cedric stoi w nas wpatrzony. Wiedziałam, że nic nie może zrobić, bo Malfoy był naprawdę bardzo wkurzony.

Weszliśmy do opuszczonej łazienki na siódmym piętrze. Natychmiast popchnął mnie na ścianę, a ja zaczęłam coraz bardziej go się bać.

-Na kolana. - wysyczał. Nie byłam wstanie powstrzymać moich łez spływających po mojej twarzy, nie uregulowanego oddechu i trzęsącego się ciała.

Był wściekły, a mi nie zostało nic innego jak posłuchać się go. Uklękłam a on uśmiechnął się dumnie i rozpiął pasek, a następnie spodnie. Równie szybko pozbył się swoich bokserek, a ja ujrzałam jego erekcję sięgającą do jego pępka.

Zastanawiałam się jak mam go zmieścić w moich ustach, ale nie miałam na to zbyt wiele czasu, bo chwycił moje włosy zmuszając mnie do wzięcia go do buzi.

Chwyciłam go ręką, a następnie włożyłam do ust. Zaczęłam od dosyć powolnych ruchów, bo robiłam to pierwszy raz. Draco jednak był niecierpliwy i zaczął poruszać swoimi biodrami przejmując kontrolę. Zaczął wpychać go do końca, a z moich oczu cały czas leciały łzy.

Ciężko dyszał, a jego oddech był nierówny. Zagryzł dolną wargę i odchylił głowę do tyłu po czym nachylił się nad moją głową opierając się wolną rękę o ścianę, a ja poczułam jak moją buzię wypełnia ciecz.

Wyjął ze mnie swoje przyrodzenie i zaczął się ubierać.

-Połknij to. - rozkazał, a ja wykonałam polecenie. - Grzeczna dziewczynka. - uśmiechnął się i wytarł kciukiem moje usta. -Już nie płacz. - podał mi ręce, które ujęłam i pociągnął mnie do góry.

Uspokoił się i ja też. Widocznie obydwoje tego potrzebowaliśmy - Mówiłem ci żebyś z nim nie rozmawiała. - westchnął głośno odwracając na chwilę swój wzrok ode mnie. - On ciebie skrzywdzi. - ujął moją twarz w swoje dłonie wycierając moje łzy.

-Bo ty mnie niby nie skrzywdzisz?! - zepchnęłam jego rękę z mojej twarzy.

Jego słowa o rzekomym skrzywdzeniu mnie przez Tony'ego naprawdę mnie wkurzyły.

-Zrobiłeś to właśnie teraz i robiłeś to przez pięć pieprzonych lat!- odepchnęłam go, a jego mina wyrażała zdezorientowanie. - Co to w ogóle ma być?! - zapytałam załamana. -Jakim prawem mnie karzesz?! - krzyknęłam. - On chociaż normalnie zaprosił mnie na randkę, a nie zachowuje się jak ty! - dodałam. - Wiesz co zostaw mnie w spokoju! - szepnęłam i wyszłam z łazienki, a z moich policzków popłynął potok łez.

Dalej źle się czułam, bolało mnie gardło, oczy były spuchnięte od płaczu, a policzki piekły jednak byłam zadowolona, że postawiłam mu się, że byłam silna. Uśmiechnęłam się delikatnie i otarłam łzy.

Całą niedzielę spędziłam w łóżku i mimo tego, że Harry, Ron i Hermiona przyszli pod drzwi nie otworzyłam im. Byłam w złym stanie, powiedziałam im, że źle się czuję i nie chce żeby się zarazili i na szczęście uwierzyli mi.

Było mi strasznie przykro poczułam chyba coś do Draco i wiem, że to głupie, ale to nie jest moja wina. Wiedziałam, że on czegoś ode mnie chciał, ale chyba chodziło mu po prostu o to, żeby przez jakiś czas pobawić się ze mną, a później odłożyć na półkę i ta myśl bolała mnie najbardziej.

Schlebiało mi też to, że Tony zainteresował się mną, ale na próby z nim nie byłam gotowa. Wystarczał mi Malfoy tym bardziej, że to do niego coś poczułam.

𝐘𝐨𝐮'𝐫𝐞 𝐦𝐲 𝐫𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧 𝐭𝐨 𝐥𝐢𝐟𝐞 (𝟏𝟖+) | 𝐃𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐌𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz