Kelly 13

583 13 4
                                        

Słyszę budzik i już wiem, że ten dzień zapowiada się cudownie wreszcie zobaczę się z Brunem i spędzimy wspólnie weekend. Wstaję niemal że natychmiast i wyłączam budzik, przecierając oczy i wychodzę z łóżka. Podchodzę do szafy i wybieram z niej czarne jeansy do tego biały zwykłą koszulkę. Stwierdzam, że jak wrócę do domu to przebiorę się i spakuję ładniejsze rzeczy. Z szafy biorę również czystą bieliznę, zabieram ubrania do łazienki i idę na poranną toaletę następnie ubieram się, włosy przeczesuję i schodzę na dół. Mama jest już w pracy więc jak zawsze poranek spędzę samotnie. Wchodzę do kuchni i wyciągam z szafki miskę, do której nasypuję płatki, a następnie zalewam je mlekiem i biorę się za jedzenie włączając muzykę na telefonie. Po skończonym posiłku sprzątam po sobie, po czym zakładam buty chwytam za torbę i idę w stronę auta. Ruszam w stronę szkoły, a w radiu leci piosenka, którą nucę sobie pod nosem. Podjeżdżam pod szkołę parkując auto pod szkołą i kieruję się w stronę budynku. Będąc pod  salą zauważam przyjaciółkę, do której podchodzę, a następnie witam się z nią buziakiem.

-Hejka, Kate, mam prośbę- zaczynam, a blondynka patrzy na mnie pytająco 

-Hej, o co chodzi?- pyta

-Mogłabyś mnie kryć przed mamą w weekend, że w razie co jestem u ciebie?- pytam, a ona marszczy nos domyślając się dlaczego ma to zrobić 

-Kelly to dobry pomysł? -pyta. -Warto okłamywać mamę z jego powodu?- kontynuuje, patrząc na mnie pytająco

-Zrobisz to dla mnie Kate?- pytam, nie chcąc się z nią kłócić 

-Tak- rzuca szybko i wchodzimy na lekcję 

Lekcje dużą mi się nie miłosiernie. Ciągle wyczekuje lekcji z Brownem, a co najgorsze ona jest ostatnia. Z Kate nie zamieniliśmy więcej zdań, mam wrażenie, że robi mi wyrzuty, że widzę się z Brunem. Może ona by chciała być na moim miejscu?! W końcu rozbrzmiewa dzwonek, który informuje, że już za chwilę go zobaczę , na tą myśl na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Po chwili Bruno idzie w stronę sali w której będziemy mieli zajęcia. Widzę go i mój humor z automatu jest jeszcze lepszy tym bardziej, że wygląda na prawdę niczego sobie. Ma na sobie granatowy garnitur, białą koszulę i granatowy krawat. Czuję jak patrzy na mnie robi to dyskretnie, a gdy nasze spojrzenia się krzyżują uśmiecha się. Wchodzimy do sali, a ja zajmuje swoje miejsce. Przez całe zajęcia czuje jego wzrok na sobie, który mi nie pozwala się skupić na tym co mówi. Mam nadzieję, że udzieli mi korepetycji z tego co właśnie teraz mówi, bo całkowicie nie potrafię się skupić. Obserwuje jego ruchy i każde gesty, tak jakby wszystko inne nie istniało tylko on. Jezu co się ze mną dzieję, pytam się sama siebie. Po chwili słychać dzwonek, a ja w zwolnionym tempie pakuje się, a gdy już wszyscy wyszli wstaję i kieruję się w stronę wyjścia. 

-Nie przywitasz się?- pyta nauczyciel chwytając mnie z biodra, tak że stoję obrócona do niego tyłem 

-Dzień dobry panie Brown- mówię cicho, czując jego oddech na karku

-Dla czego tak oficjalnie słonko?- pyta odgarniając moje włosy na bok 

-Ponieważ jest pan w pracy- odpowiadam i odwracam się tak żeby spojrzeć na jego twarz. A jego usta niemalże od razu znajdują moje i łączą się w krótkim pocałunku.

-O której mogę po ciebie przyjechać?- pyta, odrywając się od moich ust

-Daj mi tak z godzinę- odpowiadam cmokając go w policzek i wychodzę z sali 

-Weź też coś eleganckiego- rzuca na odchodne. 

Ruszam w stronę auta i ruszam do domu. W głowie już widzę rzeczy, które musze spakować. Podjeżdżam po dom i zostawiam samochód na podjeździe. Nikogo nie ma w domu, więc puszczam głośno muzykę i ruszam na górę żeby spakować potrzebne mi rzeczy, które zabiorę do mężczyzny. Chwytam za małą walizkę, do której pakuję cztery pary czystej bielizny, bo zawsze lepiej mieć więcej niż za mało, parę jeansów oraz bluzę i czarną koszulkę. Przypominając sobie słowa Bruna do walizki pakuję również czarną dopasowaną sukienkę i pare czarnych szpilek. Następnie idę do łazienki i biorę z niej szampon do włosów, żel pod prysznic, piankę do mycia twarzy, płyn do demakijażu, płatki kosmetyczne. szczoteczkę z pastą do zębów i krem, pakując to do walizki wraz z tuszem do rzęs i cieniem do brwi oraz perfumy. Schodzę na dół łapię za ładowarkę do telefonu i ja również pakuje. Wyciągam z kieszeni telefon i piszę wiadomość mamie. 

Do mamy 

Mama, Kate wymyśliła babski weekend, będę w niedzielę, ale nie wiem o której. Buziaki.

Wymyślam, następnie wysyłam wiadomość do mamy. Do przyjazdu mężczyzny mam jeszcze jakieś 5 minut. Miałam się przebrać, ale rezygnuję z tego. Nie chce rezygnować z kolejnej ładnej koszuli. Biorę jabłko z kuchni i zjadam je następnie wyłączam muzykę, biorę torebkę i walizkę zamykając drzwi za sobą. Gdy zamykam drzwi Bruno przyjeżdża podjeżdżając pod dom, wychodzi z auta bierze walizkę i idziemy w stronę auta, pakuje walizkę do bagażnika, następnie wsiadamy i ruszamy. 

-Muszę załatwić jeszcze jedną rzecz, ale musisz mi pomóc- oznajmia, przerywając ciszę 

-Jak ja mogę Ci pomóc?- pytam patrząc na mężczyznę, który się uśmiecha

-Muszę zajść do firmy, a ty mi potowarzyszysz- mówi, zerkając na mnie 

-Jak niby mam Ci pomóc?- pytam ze zdziwieniem 

-Masz mi dotrzymać towarzystwa- odpowiada i dojeżdżamy do olbrzymiego budynku, który cały jest pokryty oknami przez które widać masę ludzi, którzy biegają po pomieszczeniach. Wychodzimy z auta i kierujemy się w stronę wejścia nad którym wisi olbrzymi napis BROWN DEVELOPER . Zaraz po wejściu jest recepcja, przy której siedzi blondynka w szarej ołówkowej sukience, na widok mojego towarzysza spina się krzycząc DZIEŃ DOBRY PANIE BROWN, a on nie reaguje. Wchodzimy do windy i ruszamy na najwyższe piętro, po drodze do góry do windy wsiadają różne osoby, które się witają z Brunem, ale on nie zwraca na nich uwagi. Gdy już dojeżdżamy na najwyższe piętro idziemy do końca korytarza i wchodzimy do pomieszczenia, nad którym wisi plakietka BRUNO BROWN. Po wejściu mężczyzna zamyka za nami drzwi, a ja widzę spore pomieszczenie, w którym znajduję się duże biurko z laptopem, za którym stoi krzesło obok kanapa z fotelem i szafy wypełnione teczkami dokumentów. Podchodzę do Bruna i patrzę w jego oczy, następnie łapię jego krawat, który przyciągam w swoją stronę i gdy dzielą nas już tylko milimetry składam pocałunek na jego ustach.

-Mnie też będziesz ignorował?- pytam i zaczynam całować go dalej

-Nie- rzuca odrywając się ode mnie 

-Dlaczego ich ignorujesz?- pytam i siadam na fotelu za biurkiem 

-Tak zostałem nauczony- mówi i opiera się o biurko 

-Przez kogo?- pytam ciekawa patrząc na to jak mężczyzna zaciska pięści. -Mogę sobie zrobić kawę?- pytam widząc reakcję na poprzednie pytanie 

-Tak, piętro niżej drugie drzwi po prawej- odpowiada podchodząc do mnie 

-Też chcesz?- pytam, wstając z krzesła 

-Nie dziękuję- rzuca i siada na swoim miejscu

Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się w stronę windy i kieruję się do pomieszczenia, które wskazał mi Bruno. Wchodzę do pomieszczenia i zauważam moją mamę...........

Hejka, mam nadzieję, że rozdział się wam podobał i czekacie na kolejny, który pojawi się już jutro o 20

Przypadkowy facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz