17 grudnia

350 23 3
                                    

 Następny poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Przez cała noc nie mogłam spać. Ciągle rozmyślałam o Eriku i o tym, że ja chyba naprawdę się zakochałam. Wizyta jego matki wywróciła mój świat do góry nogami, zresztą on nadal nie był poukładany. Jednak miałam nadzieję, że wkrótce coś się mi uda. Teraz nie miałam już tej nadziei. Byliśmy z dwóch różnych światów i tak miało pozostać.

Jedyna dobrą rzeczą wynikającą z wczorajszego dnia, była moja rozmowa z ciotką. Chyba naprawdę ruszyło ją serce, chociaż podejrzewam, że Ernest odwiedził ją podczas mojej choroby. To by wiele wyjaśniało. Nagle zrobiła się kruszona i przepraszała mnie za wszystko. Oczywiście jej wybaczyłam, co mogłam niby innego zrobić? To ona opiekowała się babcią, tylko ją poznawała w czasie swoich ataków. Gdyby została tylko ja z babcią, pewnie nie byłoby kolorowo. Była ona już starszą osobą i nie chciałam jej narażać na nerwy, a tak byłby gdyby ciotka nas zostawiła.

Sięgnęłam po telefon leżący pod poduszką. Była równo godzina dwunasta. Nadal nie mogłam uwierzyć, że ciotka dała mi tak po prostu spać. Dawniej pewnie obudziłaby mnie o siódmej, żądając wykonania jakiś tam zadań. Jednym ruchem dłoni odblokowałam ekran.

Trzydzieści nieodebranych połączeń od Erika i prawie dwa razy tyle smsów. W większości pytał gdzie jestem. Pisał także, że się martwi. Zrobiło mi się go szkoda. Bo przecież to była wina jego matki, a nie jego. Go nawet nie było wtedy w domu.

Nie zastanawiając się dłużej wybrałam jego numer i czekałam na połączenie. Odebrał po pierwszym sygnale.

— Hej — pierwsza powiedziałam.

— Cześć, gdzie jesteś? Co ja takiego zrobiłem? — Po tonie jego głosu, wyczułam że jest załamany.

— Jestem w babci ...

— Po co tam wróciłaś? — przerwał mi szybko.

— Daj mi dokończyć, proszę. Wróciłam ponieważ zrozumiałam, że to wszystko nie ma sensu. — Obróciłam się bok, spoglądając w okno czułam jak z moich oczu płyną łzy.

— Nie ma sensu? — powtórzył po mnie chłopak.

— Tak, nie ma sensu — tym razem ja to powtórzyłam.

— Ale co dla ciebie nie ma sensu? — Teraz dla przykładu zaczynał się denerwować.

— Źle ci ze mną był w łóżku, czy co? — dodoał zły.

Takiego pytania się nie spodziewałam.

— To nie chodzi o nas, tylko my się za bardzo różnimy — postanowiłam mu to wyjaśnić.— Na chwilę o tym zapomniałam, ale twoja matka ....

— Zaraz, co ma do tego moja matka? — przerwał mi po raz drugi.

— Ona ma rację, jesteśmy z dwóch światów. Może teraz ci się podobam, ale to minie. Potrzebujesz kogoś lepszego. — Nie kryłam się już z tym, że płaczę.

— Emily — powiedział spokojnie. — Moja matka się myli. Nie potrzebuję nikogo innego, tylko ciebie, rozumiesz? Nie płacz już myszko. Proszę nie płacz — jego głos brzmiał, jakby sam miał się rozpłakać.

— Ale ona ...

— To co ona ci nagadała, jest nie ważne. Zresztą powinniśmy chyba porozmawiać na żywo, co ty na to? Przyjadę za godzinę, ok?

Spojrzałam na zegarek był kwadrans po dwunastej, miałam więc jeszcze trochę czasu.

— Dobrze, będę czekać — powiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Wiedziałam, że jego matka ma rację. Zresztą sama tak też twierdziłam, jednak to co czułam do chłopaka było czymś innym. Było czymś, co zaczynało mi się podobać.

Nie całą godzinę później auto Ernesta zaparkowało na naszym podjeździe. Wysiadł z niego chłopak i niepewnie skierował się w stronę mojego domu. Ja obserwowałam wszystko przez okno mojego pokoju. Gdy nacisnął już dzwonek do drzwi, jak najszybciej zbiegłam na dół. Jednak moja ciotka była szybsza.

— A pan czego tu szuka?— zapytała nieprzyjemnie.

— Chciałem porozmawiać z Emilly.

— Chyba nie. Całą noc przez ciebie płakała, a ty nagle zjawiasz się i ...

— Ciociu przestań. — Położyłam jej dłoń na ramieniu.

— A co może to nie jest prawda? — tym razem zwróciła się do mnie.

— Jest prawda. — Spuściłam głowę. — Ale nie płakałam przez niego — spojrzałam na postać bruneta.

— Nie? To niby przez kogo? — kobieta spojrzała na mnie zdziwiona.

— Przez całą tą sytuację — odparłam jej, jednocześnie chwytając bruneta za dłoń i ciągnąc w stronę schodów.

— Porozmawiamy na górze — wyjaśniłam jeszcze tylko ciotce.

Po czym szybko zaprowadziłam Erika do mojego pokoju. Tam niepewnie usiadł na łóżku i zapytał:

— Na pewno jest to dobry pomysł, żeby tutaj rozmawiać?

— Tak — odparłam cicho, siadając obok.

— Rozmawiałam wczoraj długo z ciotką. Wszystko sobie wyjaśniliśmy — dodałam, wykręcając sobie palce.

— Nie lubię gdy tak robisz — chłopak zamknął moje dłonie w swoich. — Może ty z ciotką sobie wszystko wyjaśniłaś ale ja z tobą nie. Co się stało? Dlaczego zostawiłaś mnie samego — spojrzał na mnie z wyrzutem.

— Bo twoja mama... — spojrzałam na okno, nie wiedziałam jak o tym powiedzieć.

— Co z moją matką? Ciągle to powtarzasz, ale gdzie ty ją spotkałaś? — jego wzrok mnie prześwietlał.

— Jak byłeś w pracy, przyszła do mieszkania. Na początku wzięła mnie za sprzątaczkę, ale potem gdy jej powiedziałam, że jesteśmy razem. Ta powiedziała, że to jest niemożliwe, że niedługo i tak się mną znudzisz — z moich oczu znowu płynęły łzy.

— Nigdy coś takiego się nie stanie — przytulił mnie do siebie mocno.

— Nie płacz myszko — otarł moje łzy, po czym pocałował mnie w czoło.

— Moja matka nie będzie wybierała mi żony. Ja kocham tylko jedną dziewczynę i to się nie zmieni, rozumiesz? — głaskał mnie delikatnie po policzku.

Gdy nieznacznie pokiwałam głową, ten powiedział:

— Nigdy nie wątp w moje uczucia.

Po czym mnie pocałował. Byłam szczęśliwa. Przez głupi zakład zyskałam miłość. Bo teraz już byłam pewna, że tym uczuciem, które czuję do chłopaka jest właśnie miłość.

Gorąca czekoladaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz