Całą ostatnią noc przepłakałam. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Tak bardzo pokochałam Ernesta, że nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez niego. Jednak z drugiej strony bardzo chciałam wygrać nasz zakład, który szczerze powiedziawszy przegrałam już gdzieś w połowie.
Wciąż leżąc w łóżku przypominałam sobie wszystkie nasze spotkania. To jak po raz pierwszy spotkałam go w parku. Potem nasz pierwszy pocałunek, aż w końcu ten jeden raz gdy daliśmy się ponieść chwili i wylądowaliśmy razem w łóżku. Każda chwila spędzona z nim była dla mnie jak marzenie, jak sen. Nie wierzyłam do tej pory w taką miłość. Jednak teraz miałam świadomość, że ona naprawdę istnieje.
Tylko czy potrafiłam przyznać się do błędu? Czy potrafiłam zawierzyć mu całe moje życie?
Przecież zawsze ceniłam sobie niezależność i wolność. Zawsze tak miało być. Tylko co teraz się zmieniło?
Nie mając wyjścia otarłam łzy i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubranie. Z lustra spoglądała na mnie smutna dziewczyna. Nawet makijaż nie mógł poprawić tego. Miałam na sobie czerwoną sukienkę do kolan. Od pasa w dół była lekko rozkloszowana. Po co ja się tak stroiłam? Wciąż to pytanie brzmiało w mojej głowie. Powód jednak był prosty. Chciałam ładnie wyglądać dla Erika, ten jeden ostatni raz, chciałam żeby właśnie taką mnie zapamiętał.
Gdy zeszłam na dół, zegar wskazywał już godzinę dwunastą. Spałam cały ranek. Dziwiło mnie, że ciotka ani razu tego nie skomentowała. Teraz gdy pojawiłam się w kuchni, zapytała tylko:
— Em co się dzieje?
— Nic ciociu, muszę zaraz wyjść. Ale postaram się szybko wrócić — powiedziałam sięgając po jabłko.
— Idziesz do tego chłopaka? — zapytała kobieta siadając przy stole.
— Yhmm — pokiwałam głową, przeżuwając owoc.
Miałam jakieś dziwne wrażenie, że chce ona coś powiedzieć. Jednak uprzedziła ją babcia, właśnie chodząca do pomieszczenia.
— Dobrze, że już wstałaś. Zaraz jedziemy do wujka Jona — starowinka uśmiechnęła się do mnie.
— Nie pojadę do nich —powiedziałam twardo.
Wciąż w pamięci miałam, jak potraktowali mnie po śmierci rodziców. Pomimo, że byłam dzieckiem pamiętałam te uśmieszki i komentarze, że pewnie wracali pod wspływem. Nie mogłam im tego wybaczyć. Nawet w późniejszych latach, nie dawali zapomnieć mi o tym, że jestem sierotą.
— Eh, Em może tym razem zrób to dla babci — ciotka spojrzała na mnie ostrzegawczo.
— Nie pojadę i koniec dyskusji — wyrzuciłam niedojedzone jabłko do kosza.
— Ale wnusiu —babcia chciała załagodzić sytuację.
— Nie babciu —podeszłam do niej bliżej.
— Nie potrafię z nimi świętować, przepraszam. Jedźcie do nich i się dobrze bawcie, a o mnie się nie martwcie — dodałam zwracając się do obu kobiet.
— I co może będziesz sama w wigilię? — ciotka nie dawała za wygraną.
— Nie będę sama — odwróciłam się do wyjścia.
— Na pewno? — dopytała babcia.
— Na pewno — przywołałam na swoje usta uśmiech i wyszłam z kuchni.
Wigilia spędzona samotnie jakoś do mnie nie przemawiała. Jednak wiedziałam, że moja babcia bardzo chce spędzić ten dzień z własnym synem. Nie widziała go za często, ja ją miałam na co dzień. Jeden dzień nie powinien mi zrobić przecież różnicy.
CZYTASZ
Gorąca czekolada
RomanceZnacie bajkę, w której książę spotyka żebraczkę? A co byście powiedzieli gdyby realia tej bajki przenieść do rzeczywistości? Ernest uważany przez znaczną część społeczności Londynu za księcia wśród biedaków proponuje zwykłej, szarej dziewczynie z pr...