Rozdział 19

51 4 0
                                    

Gdy tylko weszli na teren cmentarza, podmuch wiatru zatrzasnął za nimi bramę.

Kylie zadrżała. Della podskoczyła i warknęła, pokazując długie kły. Burnett nawet nie drgnął, ale oczy zalśniły mu żółto.

– Nie bójcie się – wyszeptał. – W razie czego mogę rozwalić tę bramę.

Della spojrzała na Kylie.

– Nie rozumiem, czemu uważasz, że musisz to robić.

Kylie spojrzała na Dellę i Burnetta.

– Dacie mi trochę przestrzeni? Muszę z nimi porozmawiać.

Nie chciała kłamać, ale miała nadzieję, że trzymając się z dala, będą mniej cierpieć z powodu tej wyprawy. Wiedziała, że nie chcą tu być. To było dziwne, ale istoty nadnaturalne nie cierpiały niczego związanego z duchami. Ale może przynajmniej chłód, jaki czuła zawsze, gdy pojawiał się duch, nie będzie ich tak atakował, jeśli będą dalej.

– Dobrze, idź, ale nie znikaj mi z oczu – powiedział Burnett.

Biorąc pod uwagę to, że Kylie nie zdążyła mu jeszcze wspomnieć o „odczuciu" Mirandy, nie narzekała, że ma się trzymać na widoku.

Teraz jednak nie martwiła się Mariem i jego wnukiem. Skupiała się na szeptach, które ją otaczały.

Rozejrzała się po wysypanych żwirkiem alejkach, prowadzących do grobów i popatrzyła na nagrobki z nadzieją, że któryś do niej przemówi. Niektóre groby miały tylko betonowe albo marmurowe płyty z wypisanymi na nich datami i nazwiskami, inne – bogate posągi. Niektóre wyglądały na nowe, inne nadgryzł już ząb czasu. Niektóre figury aniołów i świętych oplatał bluszcz, jakby chciał wciągnąć je pod ziemię, gdzie żyją tylko umarli.

Nie widziała na razie żadnych duchów, ale je słyszała. Mówiły wszystkie naraz. Dyskutowały. Zupełnie jakby ktoś włączył w tym samym momencie dwie czy trzy stacje radiowe z zakłóceniami. Nie wiedziała, czy mówiły do siebie, czy do niej.

Niektóre głosy dobiegały z oddali, a inne z tak bliska, że Kylie miała wrażenie, iż wystarczy wyciągnąć rękę, aby ich dotknąć. Wcale nie miała na to ochoty. Już i tak otaczało ją ich zimno, jakby chciały się od niej ogrzać, niczym przy ogniu.

Kylie uświadomiła sobie, że właśnie tym dla nich jest. Była jak ogień, który je przyciągał. Była życiem. Pewnie jedynym, jakie czuły od bardzo dawna. A może jedynym, które mogło je wyczuć.

Zabrana o zmierzchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz