Rozdział 30

47 4 0
                                    

Kiedy do sali tłumnie zaczęli wchodzić rodzice obozowiczów, Kylie naprawdę zaczęła się martwić, że jej tata się nie pojawi. Coś ścisnęło ją za gardło, a serce jakby zaczęło pękać.

Chcąc uniknąć tłumu, wyszła na zewnątrz i usiadła na ganku biura... by czekać. Mówiła sobie, że jeśli ojciec się nie pokaże, to nie będzie to znów taki problem. Już wcześniej ją zawodził. Ale czemu to nadal tak bolało?

Dopiero kiedy usiadła na krześle, przypomniała sobie, że nadal ma cień. Miała nie wychodzić ze stołówki bez Holiday.

Już miała zawrócić, gdy usłyszała.

– Dzień dobry, panno Galen. – Damski głos sprawił, że aż podskoczyła.

Odwróciła się i ujrzała przed sobą panią Parker, babcię Lucasa. Zdziwiło ją, że babcia Lucasa wie, kim ona jest.

– Przepraszam, nie widziałam pani. Przestraszyłam się – powiedziała Kylie, wciąż trzymając rękę na sercu. – To chyba cecha rodzinna. – Uśmiechnęła się. – Lucas zawsze się do mnie podkrada.

– To cecha wilkołaków. – Kobieta wskazała krzesło. – Mogę?

– Oczywiście. – Kylie odchyliła się na swoim krześle i starała się sprawiać wrażenie wyluzowanej. Czego mogła chcieć od niej babcia Lucasa?

Kobieta podeszła do krzesła. Kylie zdziwiło, że jak na kogoś, kto porusza się tak wolno, robiła to tak cicho i z taką gracją. Babcia usiadła na krześle, a to nawet nie zgrzytnęło. Złożyła dłonie na podołku. Wyglądała jak uosobienie dobrych manier. Przez kilka minut patrzyła przed siebie, ale Kylie nie wiedziała, czy na niebo, czy też na las.

Cisza była krępująca, ale Kylie czuła, że nie wypada jej przerywać. Przez moment patrzyła na ręce kobiety, wspominając dłonie staruszki, która przybyła do obozu, udając, że jest jej babcią.

Pani Parker spojrzała na Kylie.

– Mój wnuk jest w tobie mocno zadurzony.

Zadurzony? Kylie nie wiedziała, że ludzie używają jeszcze tego określenia, ale skoro ta kobieta miała ponad sto lat, to pewnie wpisywało się w jej słownictwo.

– Em, ja... też lubię Lucasa.

Staruszka skinęła głową i nachyliła się lekko.

– Wspominał, że znałaś go, gdy byliście mali.

– Tak. – Niepokój na twarzy staruszki zasugerował Kylie, o co może chodzić. Większość stworzeń nadnaturalnych uważała, że dziecko wychowane przez rodziców wyrzutków było nie do uratowania. Kto raz był wyrzutkiem, pozostanie nim na zawsze. W związku z tym Lucas kłamał i twierdził, że wychowywała go babcia.

Zabrana o zmierzchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz