Rozdział 6

1.7K 44 1
                                    

Pov. Lexy
Wczorajszy dzień był naprawdę fajny. Pierwszy raz od przyjazdu tutaj, nie byłam sama. Rano obudził mnie Jack, który przygotował dla nas śniadanie. Nie byłam głodna, a jego umiejętności kulinarne, a raczej ich brak, nie zachęcały mnie do zjedzenia przygotowanego przez niego posiłku. Nie chcąc robić chłopakowi przykrości zjadłam to, co przygotował. Po południu musiałam poodkurzać w całym domu i pomyć podłogi, a Jack mi w tym przeszkadzał. Cały czas przechodził w miejscach, które były jeszcze mokre i nie zdarzyły wyschnąć, a on już zostawiał tam ślady swoich pieprzonych stóp. Nie wiem, czy robił to specjalnie, ale tak to wyglądało. Starałam się nie pokazywać, że jestem na niego zła, bo nie chciałam zepsuć naszej przyjacielskiej relacji.
Po południu postanowiliśmy zamówić obiad. Gdy zjedliśmy, Jack poszedł do pokoju gościnnego. Tymczasem ja w salonie leżałam na kanapie i oglądałam jakiś serial. Po chwili przyszedł do mnie, usiadł obok i położył rękę na moim udzie, które zaczął delikatnie masować. Wcale mi się to nie spodobało, więc zrzuciłam jego rękę. Ale on się nie poddał. Znowu zrobił to samo, a ja znów odepchnęłam go. I tak kilka razy aż wkurzyłam się i wstałam. Usiadłam na drugim końcu kanapy i nie zgadniecie, co zrobił Jack. Tak, wstał za mną i usiadł obok. Jego zachowanie strasznie mnie irytowało. Postanowiłam na chwilę wyjść z domu. Zastanawiałam się, co w niego wstąpiło. Dlaczego zaczął być taki natrętny? Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy normalnie, jak przyjaciele. Poszłam na długi spacer myśląc raz o Jacku, a raz o Marcinie. Wiedziałam, że nie zapomnę o moim byłym przyjacielu, ale wiedziałam również, że nie mogę się wiecznie nad sobą użalać. Może dam Jackowi szansę? O nie, napewno nie. Dlaczego w ogóle tak pomyślałam? Będziemy jedynie przyjaciółmi, bo to z Marcinem chcę być. To jego kocham.
Po spacerze wróciłam do domu, gdzie zastałam Jacka z kolejnym posiłkiem przygotowanym przez niego. Myślałam, że zaraz wybuchnę. On zachowywał się w moim domu tak, jakby był w swoim. Grzecznie podziękowałam za kolację i usiadłam z powrotem na kanapę.
-A co byś powiedziała na kolację jutro wieczorem w tej restauracji naprzeciwko? - zapytał nagle.
-To jakieś zaproszenie na randkę?
-Można tak powiedzieć - odrzekł.
Nie odpowiedziałam mu, choć doskonale znałam już odpowiedź.

꧁𝙻𝚎𝚡𝚢 𝚒 𝙼𝚊𝚛𝚌𝚒𝚗 - 𝚉𝚊𝚌𝚣𝚗𝚒𝚓𝚖𝚢 𝚘𝚍 𝚗𝚘𝚠𝚊꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz