Rozdział 13

12.7K 484 22
                                    

-Muszę Cię ostrzec, każdy ale to każdy dzisiaj będzie się Ci przyglądał. -Patrzę na małego a on się uśmiecha.

-Dobra. - Kurwa no nie wierzę w jego nastawienie. 

-Nie przeszkadza Ci to?

-Nie, kiedy Izi przyjdzie? - No tak widzę, że nie tylko mnie ruda oczarowała. 

-Nie wiem, jak wszystko załatwimy to zadzwonimy do niej ok. - mały kiwa głową po czym zakładam ciemne okulary i ruszam do środka z Ashem za rękę. Ja sam przyzwyczaiłem się do przyglądających się mi ludzi ale dziecko nie powinno przez to przechodzić. Mijam recepcję z której już słyszę zachwyty jak i ciche pytania. Budynek ma raptem dwa piętra i by dostać się do mojego gabinetu muszę pokonać drewniane schody. Od kiedy przejąłem firmę wykupiłem tą ziemię i zbudowałem całość od nowa. Nienawidziłem centrum miasta w którym była poprzednia siedziba i  zbudowałem sobie nową. Można korzystać tu z windy ale sam nigdy tego nie robię więc tak jak zawsze wspinam się po schodach i gdy jestem w połowie widzę jak mały zwalnia więc chwytam go na ręce i zanoszę do swojego biura. Tak jak obstawiałem każde oczy są na nas a ja posyłam tym wszystkim ludziom szeroki uśmiech. 

Czy obchodzi mnie co ktoś o mnie sądzi? Nigdy. To jedna z moich zasad. Gdyby było inaczej już dawno bym utonął w poczuciu winy. Wiem czy zajmuję się na boku i nie lubię zagłębiać się w tym co się dzieje później z moim towarem. Czy ktoś przez to ginie? W stu procentach tak. Jednak nie wychodzi się z takiego biznesu od tak. Trzeba mieć dobre plecy by nie zginąć. 

-Panie Anders? - Laura podnosi się ze swojego miejsca i patrzy wielkimi oczami przez swoje okulary. 

-Laura to jest Ash, mój syn. Myślę, że będziesz często go tu widywać. Jeśli wiesz wszystko to przynieś mi kawę. Chcesz coś maluchu? - pytam chłopca na co kiwa głową. - Wodę? Sok?

-Sok. - odpowiada.

-Już przynoszę. 

-A i naszykuj kontrakt z Willem i powiadom Petersona, że m mi przynieść sprawozdanie za ostatni miesiąc. - Przez chwilę myślę jeszcze i przypomina mi się o ojcu. - Powiedz Hamiltonowi, że ma się u mnie zjawić za godzinę, w czasie tego spotkania musisz zająć się Ashem. - Wchodzę do biura i zamykam za sobą drzwi. Pomieszczenie jest rogowe i widać z niego port ale także zielony park. Moje biurko jest w jasnym odcieniu dębu z czarnymi metalowymi nogami, całość przypomina bardzo mój dom. Całe biuro projektowała ta sama osoba. Bardzo spodobały mi się projekty młodej architekt wnętrz i to ją zatrudniłem, przy mojej pomocy teraz jest jedną z bardziej rozchwytywanych osób w swoim zawodzie. Sadzam małego na czarnej kanapie i na chwilę siadam przy nim. 

-Teraz zasady biura. - mały przygląda mi się zaciekawiony więc kontynuuję. - Musisz być cicho i mi nie przeszkadzać. Do tego nigdy nie powtarzaj co tu usłyszałeś a i ostatnia gdy będziesz czegoś potrzebował to wystarczy, że poprosisz mnie lub Laure. 

-Mogę się tu bawić?

-Tak kanapy należą teraz do ciebie. 

Siadam przy biurku i zabieram się za najważniejsze sprawy. Mały faktycznie nie przeszkadza i bawi się samochodem, który zabrał ze sobą. Muszę pomyśleć i zorganizować mu inne zabawki bo pewnie niedługa ta mu się znudzi. Zmuszam się do pracy by wszystko pozałatwiać przed przyjściem Hamiltona. 

Gdy wchodzi do mojego gabinetu wołam Laure by zabrała chłopca. Hamilton to stary pracownik a sam za nim nie przepadam. Często wielu młodych pracowników lepiej sobie radzi niż Ci z wielkim doświadczeniem. Jeśli chodzi o tego starszego mężczyznę to mam wrażenie, że powinien odejść razem z ojcem na emeryturę. Do tego nigdy nie miałem do niego zaufania. Mam wrażenie, że gdyby tylko ktoś mu zapłacił więcej sprzedałby wszystkie moje sekrety. I w stu procentach jestem pewny, że robi to mój ojciec. Choć on sam chyba mu nie wierzył bo nigdy nie wciągnął go w drugie dno interesu.

Zagubieni w ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz